środa, 21 stycznia 2015

Nihilumbra (PC) - recenzja



Wśród gier niezależnych, pieszczotliwie zwanych „indykami”, nie brakuje produkcji z wyraźnie artystycznym zacięciem. Twórcy owych tytułów często pragną zaserwować odbiorcom nie tylko zwykłą zabawę, lecz również skłonić ich do różnych przemyśleń. Czasem jednak pogoń za artyzmem powoduje, że takiemu projektowi bliżej do czegoś w rodzaju ciekawego eksperymentu niż do pełnoprawnej gry. Na szczęście Nihilumbra to zarówno źródło udanej rozrywki, jak i małe dzieło sztuki.

Projekt niewielkiego studia BeautiFun Games z Hiszpanii początkowo zawitał wyłącznie na urządzenia przenośne z systemem iOS. Sukces na platformach mobilnych sprawił, iż kwestią czasu stało się powstanie wersji na komputery PC. Do czynników, które przesądziły o powodzeniu Nihilumbry, śmiało można zaliczyć fabułę. Chociaż scenariusz nie jest zbyt rozbudowany, niesie on ze sobą silny ładunek emocjonalny, a także pozostawia odbiorcy szerokie pole do interpretacji. Przedstawiona w grze historia koncentruje się wokół losów niejakiego Borna. Już samo imię owej istoty nie zostało wybrane przypadkowo, gdyż kontrolę nad postacią przejmujemy tuż po jej narodzinach. Przydomek ten w pewnym sensie odnosi się również do przebudzenia świadomości bohatera. Nasz protagonista powstaje bowiem z nicości, w której nie ma miejsca na takie pojęcia jak samodzielność, indywidualizm czy uczucia. Tymczasem Born wyróżnia się na tle swoich pobratymców, bezmyślnie podporządkowanych macierzystej Pustce.

Intelektualna ucieczka

Główny bohater szybko opuszcza świat mrocznej otchłani, do czego skłania go zwykła ciekawość wraz z chęcią odnalezienia sensu własnego istnienia. Wkrótce też rezygnuje ze swej pierwotnej, kulistej formy i nabiera humanoidalnych kształtów, próbując dopasować się do nowego otoczenia. Niestety zaborcza Pustka nie patrzy przychylnie na zachowanie Borna, dlatego czym prędzej wyrusza w pościg za niepokornym podopiecznym. Aby nadać ucieczce bohatera jeszcze więcej głębi, twórcy ubarwili opowieść poprzez obecność narratora. Co ciekawe, zwraca się on bezpośrednio do naszego protegowanego. Daleko mu jednak do sympatycznego gawędziarza, który opowiada dzieciom bajki na dobranoc. Mimo że narrator dostarcza wielu cennych wskazówek, często wpędzi nas w melancholijny nastrój, zadając pytania na temat moralności, sumienia bądź istoty życia. Mało tego, nie waha się nazwać Borna „niczym”.


Gra w kolory

Pod względem mechanizmów rozgrywki, Nihilumbra jest dwuwymiarową platformówką, która wymaga od graczy nieco pomyślunku. W trakcie naszej przygody przemierzymy pięć różnych krain, w tym m.in. zaśnieżone szczyty górskie i okolice wulkanu. W każdym z odwiedzonych światów poznamy nowy kolor, który posiada unikalne właściwości. Przykładowo niebieski służy do tworzenia śliskich powierzchni, zieleń umożliwia wysokie skoki, natomiast czerwień to idealny opiekacz. Jak łatwo zgadnąć, pokonanie napotkanych przeszkód opiera się na odpowiednim wykorzystaniu poszczególnych barw. Z ich pomocą uporamy się także ze zrodzonymi przez Pustkę przeciwnikami. W tym celu trzeba manipulować elementami otoczenia w taki sposób, aby móc ominąć oponentów lub ściągnąć ich prosto w śmiertelną pułapkę.

Wraz z kolejnymi postępami oraz poszerzeniem podręcznej palety, nierzadko trafimy na momenty, kiedy będziemy musieli użyć więcej niż jednego koloru na raz. I choć dalsze etapy przynoszą wzrost poziomu trudności, postawione przed graczami zadania nie należą do zbytnio skomplikowanych. Dzięki temu nawet niedzielniacy w miarę bezstresowo przebrną przez całą kampanię fabularną. Szkoda tylko, że główny scenariusz nie okazał się trochę dłuższy. Jego zaliczenie zamknie się w przedziale 3-4 godzin, ale zwolennicy prawdziwych wyzwań prawdopodobnie przejdą grę w jeszcze krótszym czasie. I to właśnie z myślą o takich odbiorcach deweloperzy umieścili w Nihilumbrze tryb Pustki, do którego dostęp uzyskamy po ukończeniu podstawowej kampanii. Dodatkowe poziomy są zdecydowanie trudniejsze, mimo że już na starcie dysponujemy kompletem kolorów.

Mobilny rodowód produkcji nie odbił się negatywnie na obsłudze pecetowej konwersji. Przenosząc swoje dzieło na poczciwe blaszaki, programiści z BeautiFun Games spisali się wprost rewelacyjnie, ponieważ sterowanie przy użyciu klawiatury oraz myszy jest bardzo intuicyjne, a przede wszystkim wygodne. Szczególnie przypadł mi do gustu sposób, w jaki wykorzystujemy „kolorowe” umiejętności naszego uciekiniera. Mianowicie musimy wtedy przejechać kursorem po wybranym obszarze z jednoczesnym przytrzymaniem lewego przycisku gryzonia, co poniekąd przypomina malowanie pędzlem.


Czysty artyzm

Opisując zalety hiszpańskiego projektu, nie wypada mi pominąć oprawy audio-wizualnej. Nihilumbra dowodzi, iż do oczarowania graczy nie potrzeba fotorealistycznej grafiki. Perypetie Borna wyglądają bardzo ładnie i klimatycznie, a przy tym posiadają unikalny styl, odróżniający je od szeregu innych tytułów. Większość plansz przywodzi na myśl malowane farbami obrazy, co pogłębia artystyczny przekaz gry. Na uwagę zasługuje też główny bohater, którego niepozorna aparycja nie odbiera mu cech istoty z krwi i kości. Kiedy pozostawimy go na moment bez ruchu, zauważymy reakcje protagonisty na warunki atmosferyczne. Na pustyni zacznie oblewać się potem, podczas gdy na mrozie będzie drżeć i kichać. Nie mniejsze wrażenie wywołuje ponadto dźwiękowa warstwa produkcji. W głębokim głosie narratora można wychwycić pewien chłód, co pasuje do treści jego komentarzy. Z kolei muzyka autorstwa Álvaro Lafuente to jeden z najpiękniejszych i najbardziej nastrojowych soundtracków, jakie dane mi było usłyszeć.

Gdyby deweloperzy postarali się o nieco dłuższy tryb fabularny, stworzyliby grę perfekcyjną w każdym calu. Zresztą i tak nie muszą się niczego wstydzić, a wręcz przeciwnie – jak najbardziej powinni być z siebie dumni. Nihilumbra to wyśmienita i nietuzinkowa pozycja, której do ideału zabrakło naprawdę niewiele. Dzieło z Hiszpanii oferuje satysfakcjonującą rozgrywkę, wspaniałe estetyczne przeżycie, wbijający w fotel klimat oraz skłaniającą do refleksji historię. Gorąco więc zachęcam do zapoznania się z losami Borna.


Ocena: 9/10


Plusy: 
+ intrygująca fabuła
+ klimat
+ obecność narratora

+ gameplay oparty na wykorzystaniu właściwości kolorów
+ wygodne sterowanie
+ świetna oprawa wizualna
+ znakomity soundtrack
+ dla hardcorów - tryb Pustki


Minusy:
- trochę za krótka

1 komentarz:

  1. O jaa ten klimat, ta grafika, ciekawy motyw. Poczułam się oczarowana <3. Nie stworzyli do tej pory czegoś dłuższego? Bo to chyba miało potencjał.

    OdpowiedzUsuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.