sobota, 26 września 2015

Detective Di: The Silk Rose Murders - zapowiedź


W grze Detective Di: The Silk Rose Murders ktoś zabija kurtyzany. Prawdopodobnie chodzi jednak o coś znacznie poważniejszego niż nawiedzony obrońca moralności, który zbyt gorliwie podszedł do walki z najstarszym zawodem świata. Wyjaśnienie wszystkich tajemnic spadnie natomiast na barki głównego i zarazem tytułowego bohatera tej niezależnej przygodówki.

Co ważne, ów detektyw nie narodził się jedynie w czyjejś wyobraźni, gdyż wzorowany jest na postaci autentycznej, a konkretnie na Di Renjie, chińskim urzędniku żyjącym za panowania dynastii Tang. Mężczyzna ten słynął z prawości oraz przenikliwego umysłu, które pomogły mu na trwałe zapisać się w historii kraju. Jego losy niejednokrotnie posłużyły za źródło inspiracji dla różnych twórców, czego owocem są m.in. książkowe kryminały Roberta van Gulika czy azjatycki film pt. „Detektyw Dee i zagadka upiornego ognia”, gdzie w głównej roli wystąpił Andy Lau. Ponadto, w 2012 roku wydano casualową produkcję typu hidden object, której fabuła bazuje na życiu tej historycznej postaci – Judge Dee: The City God Case. W kwietniu 2016 roku, światło dzienne powinna zaś ujrzeć kolejna gra, czyli wspomniane we wstępie The Silk Rose Murders. Jej premierę zaplanowano na komputerach PC oraz Mac.

środa, 23 września 2015

"Dwa słodkie aniołki", Mary Higgins Clark - recenzja

Nie od dziś słyszy się o więzi, jaka łączy bliźnięta jednojajowe. Czasami tego typu zależność urasta nawet do rangi fenomenu, który podchodzi pod kategorię zjawisk nadprzyrodzonych. Nic więc dziwnego, że upomniała się o to literatura rozrywkowa.

Tak się składa, że miałam ostatnio przyjemność przeczytać podejmującą ową tematykę książkę, a konkretnie „Dwa słodkie aniołki” autorstwa Mary Higgins Clark. Jest to zresztą nie pierwszy mój kontakt z twórczością amerykańskiej pisarki, w której portfolio figuruje wiele bestsellerów. Po zapoznaniu się z paroma jej pozycjami (m.in. „Jesteś tylko moja” oraz „Zanim się pożegnasz”), wiem, że nie można jej odmówić talentu do opowiadania wciągających i trzymających w napięciu historii. Co istotne, nie inaczej jest w przypadku „Dwóch słodkich aniołków”.

sobota, 19 września 2015

Przygodówki na Steam Greenlight - krótki przegląd #2


W ubiegłym miesiącu poświęciłam jeden ze wpisów krótkiemu przeglądowi przygodówek, które starają się o przychylne głosy graczy na Steam Greenlight, a tym samym znalezienie się w ofercie sklepu firmy Valve. Dziś powracam do tematu, lecz tym razem prezentuję zestaw kilku innych produkcji. Przy okazji dodam, iż część z nich potrzebuje również pieniężnego wsparcia na platformie crowdfundingowej Kickstarter.


Gray Dawn
Gray Dawn to pierwszoosobowy horror, którego opracowaniem zajmuje się małe niezależne studio Interactive Stone. Elementy grozy mają tu opierać się na budowaniu sugestywnej atmosfery zamiast na epatowaniu krwią, potworami itp. Twórcy chcą położyć nacisk na psychologiczny aspekt fabuły, w czym powinna pomóc dość ciężka tematyka przedstawionej w grze historii. Mianowicie wcielimy się w księdza, który próbuje odnaleźć zaginionego ministranta. Sprawa ma dla niego wymiar osobisty, a to dlatego, że jest podejrzany o zamordowanie owego chłopaka. Co więcej, młodzieniec ponoć padł wcześniej ofiarą opętania, a nasz protagonista poddał go egzorcyzmowi, który zakończył się niepowodzeniem.

wtorek, 15 września 2015

"Zaczarowany ogród Tomka" - recenzja

Lato nie rysuje się przed Tomkiem w szczególnie różowych barwach. Chłopak musi spędzić jakiś czas u wujostwa, które, choć miłe, mieszka w domu, gdzie nie ma innych dzieci. Tak się akurat składa, że młodzian nie jest typem samotnika i brakuje mu towarzystwa kogoś w podobnym wieku. Tomek lubi ponadto zabawy na świeżym powietrzu, ale tu również zaczynają się schody. Owszem, wolno mu zajrzeć na podwórko. Cóż jednak z tego, skoro walają się tam stare graty, a przestrzeni tyle, co kot napłakał? Tym większe więc jego zaskoczenie w momencie odkrycia tajemnicy, jaką skrywa owa posesja.

Wyżej wspomniany sekret ma iście magiczne podłoże, acz nie dotyczy szafy, która niczym w „Opowieściach z Narni” prowadzi do świata zasiedlonego przez gadające zwierzaki i mityczne istoty. Niemniej chodzi o pewien element domowego wystroju, umożliwiający ucieczkę od szarej codzienności. Tym nietuzinkowym obiektem jest stary, duży zegar, który stoi w holu. To właśnie on sprawi, że zobaczymy tytułowy „Zaczarowany ogród Tomka”. O północy zawsze bije trzynaście razy, tym samym wpływając na wygląd posiadłości. Na co dzień dom nie jest kompletną ruiną, lecz metamorfoza przywraca mu dawną świetność. Jeszcze lepiej przedstawia się sytuacja podwórka, gdyż śmietnik ustępuje wtedy pola pięknemu i rozległemu ogrodowi.

piątek, 11 września 2015

"Przyczajeni", Guy N. Smith - recenzja

Jeżeli bohater powieści grozy szuka świętego spokoju, można przyjąć za pewnik, że harmonia i cisza pozostaną jedynie w sferze jego marzeń. Już autor postara się zadbać o to, aby dostarczyć swojej postaci zupełnie innych wrażeń. Wszak formuła horroru do czegoś zobowiązuje.

Taką też drogą podąża Guy N. Smith w książce pt. „Przyczajeni”. Gatunkowe reguły nie są mu zresztą obce, gdyż domenę tego brytyjskiego literata stanowią przede wszystkim horrory. Bohaterem, który w „Przyczajonych” tak bardzo pragnie wewnętrznego wyciszenia, jest zaś Peter Fogg. Podobnie jak autor utworu, mężczyzna trudni się pisarstwem. Co więcej, to właśnie jego zawodowe plany sprawiły, że postanowił przeprowadzić się wraz z żoną Janie i synem Gavinem do wiejskiego domku, położonego na terenie Walii. Wprawdzie nie na stałe, ale pan Fogg zamierza tam pomieszkać wystarczająco długo, by w ciszy popracować nad nową powieścią.

wtorek, 8 września 2015

Crazy Pixel Streaker - zapowiedź

Wyobraźcie sobie, że trwa akurat mecz piłki nożnej, a Wy jesteście jednymi z widzów siedzących wygodnie na trybunach. Nagle zauważacie, iż po murawie biegnie ktoś jeszcze oprócz piłkarzy. I nie, nie jest to sędzia, który musi pilnować przestrzegania zasad na boisku. Ów osobnik wyskakuje praktycznie znienacka, mając zgoła odmienne zamiary. Zamiast pilnować porządku, woli bowiem zasiać trochę zamętu. No bo co innego można pomyśleć o człowieku, który paraduje golusieńki jak go Pan Bóg stworzył?!

Powyższa sytuacja bynajmniej nie należy wyłącznie do sfery fikcji, a co więcej, takie akcje określane są mianem streakingu. Tego typu wyczyn opiera się na prostym, acz śmiałym i zarazem szalonym pomyśle biegania nago w miejscach publicznych, ze szczególnym uwzględnieniem imprez sportowych. Cel? Chęć wyrażenia protestu lub po prostu robienie sobie jaj. A im dłużej taka roznegliżowana osoba będzie uciekać przed służbami porządkowymi, tym lepiej, bo więcej ludzi zwróci uwagę na jej ekshibicjonistyczne popisy.

sobota, 5 września 2015

"Czarownik i biały wąż" - recenzja

Zielarz Xu Xian ma szczęście w nieszczęściu. Wpadłszy do wody, cudem unika śmierci dzięki pomocnej dłoni, a właściwie buziakowi dziewczyny o imieniu Susu. Niejeden facet chciałby zostać w taki sposób wyratowany z opresji, zwłaszcza iż w sukurs przychodzi ładna i młoda panna. Na dodatek, wybawicielka Xu Xiana jest bardzo chętna na zacieśnienie znajomości z niedoszłym topielcem. Skoro mężczyzna również czuje motylki w brzuchu, cóż złego w tym, aby żyli sobie długo i szczęśliwie?

Niejaki Fa Hai uważa, że to wybitnie zły pomysł. Bynajmniej nie mamy tutaj do czynienia ze wzgardzonym kochankiem, który nie może znieść widoku swojej byłej w objęciach innego samca. Fa Hai nie w głowie zresztą amory. Jest buddyjskim mnichem i to nie byle jakim. Pomijając fakt, iż piastuje funkcję przeora, jego poświęcenie sprawom duchowym nie ogranicza się do odprawiania modłów. Większość czasu spędza bowiem na tropieniu demonów. Tak się składa, że Susu należy do tego rodzaju istot. Dlatego też nic nie zatrzyma mnicha na drodze ku zakończeniu związku zakochanej pary.

środa, 2 września 2015

"Klucz z Rosetty", William Dietrich - recenzja

„Klucz z Rosetty” wita odbiorców wstępem, gdzie autor w dość nietypowy sposób zwraca się do czytelników. Nie żebym zobaczyła tam rzeczy, będące dla mnie kompletną nowością. Wiadomo – jeśli postać z kręgu literatury rozrywkowej zyska odpowiednią popularność, istnieje duża szansa, iż jej przygody nie zamkną się w jednym tomie. Niemniej nie na co dzień twórca bezpośrednio, acz sympatycznie informuje, że to czytelnik ponosi winę za kolejne kłopoty głównego bohatera.

Wyżej wymieniony tytuł jest drugą częścią cyklu autorstwa Williama Dietricha, amerykańskiego pisarza i dziennikarza, mającego na swoim koncie Nagrodę Pulitzera. Seria, w skład której wchodzi „Klucz z Rosetty”, opowiada o niejakim Ethanie Gage’u, zaś jego perypetie rozgrywają się w czasach napoleońskich. Wymyślony przez Dietricha protagonista to podróżnik i awanturnik pełną gębą, a dzięki swoim przygodom mógłby śmiało uchodzić za przodka Indiany Jonesa, Lary Croft lub Nathana Drake’a z konsolowej sagi Uncharted. Co jeszcze o nim powinniśmy wiedzieć? Facet jest z pochodzenia Amerykaninem i niegdyś pracował na stanowisku sekretarza u Beniamina Franklina. Ponadto posiada dużą wiedzę  z dziedziny elektryczności, która niejednokrotnie przyda mu się w trakcie wojaży. Interesują go kobiety oraz hazard, przy czym nasz bohater nie stroni od oszukiwania w tego typu grach. Nic więc dziwnego, że często wpada w różne tarapaty.