poniedziałek, 31 października 2016

Co tam słychać w przygodówkowym świecie? #26


Halloween to wyśmienita pora na wszelkiej maści horrory, nie wspominając o charakterystycznych dla tego zwyczaju przebrań czy ozdób. W związku z powyższym dzisiejsze wydanie przeglądu obiera sobie za motyw przewodni grozę, wespół z dniem 31 października. A co takiego zainteresowało mnie tym razem, kwalifikując się równocześnie do przyjętego kryterium wyboru wieści? Po odpowiedzi zapraszam do lektury.


The Conjuring House – zwiastun i udział w programie Greenlight
Niezależne marokańskie studio RYM Games, w skład którego wchodzą dawni pracownicy Ubisoftu, skupia się na pracy przy survival horrorze The Conjuring House. Prym wiodą tutaj wątki paranormalne, na czele z duchami. Akcja tejże pozycji zostanie osadzona na początku XX wieku i przeniesie odbiorców do opuszczonej wiktoriańskiej posiadłości, która, jak na opowieść grozy przystało, skrywa różne mroczne sekrety. Tam bowiem udaje się zespół ekspertów od zjawisk nadprzyrodzonych, zabierając też ze sobą dziennikarza, by asystował przy badaniu zakamarków domostwa, no i aby przygotował rzetelny reportaż.

sobota, 29 października 2016

"Paranormal Activity" - recenzja

Nie mam nic przeciwko konwencji found footage, lecz jednocześnie nie rzucam się na każdy film tego typu niczym wygłodniały pies na kiełbasę. Ot, lubię pierwsze dwie części „[Rec]”, wciągnął mnie „Ostatni egzorcyzm”, no i doceniam sukces „Blair Witch Project”. Dlatego też nie odczuwałam potrzeby jak najszybszego obejrzenia „Paranormal Activity”, choć nie pozostałam zupełnie obojętna na fenomen tejże produkcji. W końcu jednak nadszedł czas, by nadrobić filmowe zaległości. A przygodę z ową serią rozpoczęłam po bożemu, czyli od debiutanckiej odsłony.

Pierwsze „Paranormal Activity”, za którego scenariusz i reżyserię odpowiada Oren Peli, miało swoją premierę w roku 2007. Obraz pokazywano wpierw na różnych festiwalach, natomiast dwa lata później przyszła pora na podbój kinowych sal. Można śmiało stwierdzić, że to właśnie wtedy na dobre rozkręcił się szał wokół tego tytułu. Przy skromniutkim budżecie, który zamknął się w kwocie 15 tysięcy dolarów, film wygenerował ogromny dochód, zarabiając ponad 190 milionów zielonych na całym świecie. Nic więc dziwnego, że marka rozrosła się do kilkuczęściowego cyklu.

środa, 26 października 2016

Blameless (PC) - recenzja

To miało być takie szybkie i korzystne zlecenie! Innymi słowy, łatwa kasa, mało roboty. Niestety, rzeczywistość grubo rozminęła się z oczekiwaniami Malcolma Garretta, architekta pracującego jako wolny strzelec. Pół biedy, gdyby chodziło tylko o Janusza Biznesu, który szukałby darmowego robola, z cwaniacką werwą wymigując się od płacenia…

Gwoli ścisłości, wynajmujący Malcolma facet i tak nie zamierza uszczuplać sobie zbytnio portfela, zwłaszcza w obliczu dalszego rozwoju wypadków. Ale zacznijmy od samego początku. Wymieniony na wstępie architekt to główny i zarazem grywalny bohater darmowej produkcji Blameless, za którą odpowiada Vaclav Hudec. Protagonistę poznajemy w momencie, kiedy zostaje poproszony o przygotowanie projektów z myślą o pewnej, niedokończonej jeszcze, posiadłości. Co prawda mężczyzna jest zdziwiony wymogiem niemalże natychmiastowego wyjazdu, lecz nie oponuje, kierując się zasadą „Klient nasz Pan”. Tak więc zleceniodawca zawozi go na miejsce, które trudno uznać za urokliwą okolicę. Najgorsze jednak dopiero przed Malcolmem. Gdy ten zauważa na terenie parceli ślady krwi, jego towarzysz w międzyczasie zaczaja się od tyłu i przydzwania biedakowi pałką w łeb.

niedziela, 23 października 2016

Sekrety Zbrodni: Szkarłatna Lilia (PC) - recenzja

Artifex Mundi niewątpliwie wyrobiło sobie silną pozycję na rynku gier spod znaku HOPA. I to nie tylko na naszym rodzimym poletku, lecz również na ogólnoświatową skalę. Co więcej, polska firma szczyci się zarówno produkcją własnych reprezentantów tego gatunku, jak i wydawaniem tytułów autorstwa innych zespołów deweloperskich. Jednym z takich zewnętrznych projektów jest casualowy kryminał w świąteczno-zimowej oprawie od studia One More Level. A jego tytuł to Sekrety Zbrodni: Szkarłatna Lilia (Crime Secrets: Crimson Lily w angielskiej wersji językowej).

Ludzie zazwyczaj myślą o urlopie w kategoriach wakacyjnego okresu i gorących temperatur, które skłaniają do wylegiwania się na plaży czy innych, typowo letnich rozrywek. Jednakże to raczej odruchowe, pierwsze skojarzenie, bo wyjazdy wypoczynkowe bynajmniej na tym się nie kończą. Niektórzy wyruszają bowiem w podróż zimą, podczas świątecznego sezonu. Tak też dla przykładu czyni główna bohaterka recenzowanej przeze mnie produkcji. Kobieta na co dzień pracuje jako prywatny detektyw i pragnie po prostu odpocząć od wielkomiejskiego zgiełku oraz łapania przestępców. Dlatego decyduje się na pobyt w zimowym kurorcie, licząc, że zazna tam wymarzonego relaksu. Niestety, spotykają ją niemiłe niespodzianki – wpierw samochodowa stłuczka w drodze do hotelu, a wkrótce potem nieboszczyk, który złowieszczo tkwi przed bramą placówki. Wystarczą pobieżne oględziny denata, by zrozumieć, iż śmierć nie nastąpiła z przyczyn naturalnych.

czwartek, 20 października 2016

"Dom na Skarpie", Nora Roberts - recenzja

Eli Landon, główny bohater powieści „Dom na Skarpie”, która wyszła spod pióra Nory Roberts, stracił praktycznie wszystko. Owszem, z niewierną żoną i tak zamierzał się rozwieść, lecz na pewno nie planował jej zabijać. Niestety, ktoś wysłał Lindsay Landon na tamten świat, a podejrzenie padło na męża. Co gorsza, zszargana reputacja pociągnęła za sobą koniec dobrze rokującej kariery prawniczej. Nie da się ukryć, że amerykańska pisarka solidnie pokomplikowała protagoniście życie. Niemniej ekspertka od romantycznych historii nie byłaby sobą, gdyby jednocześnie nie podarowała mu światełka w tunelu. Miejsca, w którym znajdzie zarówno schronienie, jak i szansę na prawdziwą miłość.

Wyżej wspomnianą kryjówką okazuje się tytułowy Dom na Skarpie, od wielu pokoleń należący do rodziny Landonów. Nora Roberts już na wstępie raczy czytelników opisem posiadłości, dzięki któremu łatwo wyczuć drzemiący w niej majestat oraz odporność na upływ lat. Dobre wrażenie robi również miasteczko Whiskey Beach, gdzie stoi rodowa posesja. To malownicza okolica, której nie można odmówić uroku nawet w obliczu niezbyt sprzyjającej spacerom pogody. Taka właśnie aura panuje w momencie, kiedy Eli przyjeżdża do Whiskey Beach z zamiarem dłuższego zaszycia się wewnątrz czterech ścian. Zima trwa akurat w najlepsze, ale – w połączeniu z nadmorską lokalizacją domostwa – autorka zdołała w ten sposób podkreślić trafny wybór azylu. To miejsce w sam raz dla kogoś, kto potrzebuje spokoju. Choć bohater nie poszedł do więzienia z braku dowodów, dotąd nie odkryto tożsamości mordercy, przez co nadal ciąży na nim podejrzenie. Poza tym, pragnienie wyciszenia wynika z chęci skupienia się na pisaniu powieści, będącej nie tylko nowym zajęciem, lecz także swoistą ucieczką od codzienności.

poniedziałek, 17 października 2016

Co tam słychać w przygodówkowym świecie? #25


Weekend za nami, a poniedziałek prawie na finiszu, bo, podczas przygotowywania tego tekstu, zdążyło się zrobić ciemno za oknem. Jako że „ulubiony” dzień tygodnia ma się ku końcowi, można zatem odetchnąć z ulgą (przynajmniej do następnego poranka). Jeśli chodzi o moje plany, postanowiłam spędzić wieczór wygodnie przed telewizorem, lecz wpierw przypomniałam sobie o tym, co w przygodówkowej branży piszczy.


Mystopodobne The Search pragnie „zielonego światła”
The Search to projekt jednego człowieka – Jasona Godbeya, który przy pracach nad grą inspirował się przygodówkami w stylu słynnej serii Myst. Tytuł ten przeniesie nas do enigmatycznego uniwersum, a początkowo nie będzie wiadomo, gdzie wylądowaliśmy ani dlaczego tam trafiliśmy. Odpowiedzi na tego rodzaju pytania udzielą dopiero listy i notatki od tajemniczego przewodnika, stopniowo odkrywając przed graczem wszystkie sekrety. W trakcie rozgrywki trzeba będzie również szukać wskazówek, które ułatwią nam podróż po wirtualnym środowisku, obejmującym w sumie cztery światy.

sobota, 15 października 2016

Angels & Demigods - zapowiedź

Zespół deweloperski z 7 Keys Studios doszedł do wniosku, że interaktywna narracja w powieściach wizualnych powinna wznieść się na nowy poziom. Stąd pomysł zrobienia gry z gatunku visual novel, której atutem byłoby wsparcie dla sprzętu VR. Angels & Demigods, bo taki tytuł nosi ów projekt, już teraz daje co nieco posmakować, a to za sprawą darmowego pierwszego rozdziału. Jednocześnie nie zamyka drzwi przed tymi osobami, które nie zapuszczają się do świata wirtualnej rzeczywistości. By jednak komfortowo kontynuować pracę, twórcy potrzebują pomocy graczy, prosząc o nią za pośrednictwem Kickstartera.

Crowdfundingowa kampania potrwa do 12 listopada bieżącego roku, a niezbędna kwota, która zagwarantuje sukces zbiórki, wynosi 24 tysiące funtów brytyjskich i pozwoli sfinansować dalszy ciąg produkcji. Choć póki co skupiam się na tradycyjnym graniu, Angels & Demigods zwróciło moją uwagę nie tylko tym, iż oferuje też możliwość zabawy bez gogli VR. Mianowicie firmę 7 Keys Studios prowadzą Stan Kuhn i Milan Kazarka. Pierwszy pełni funkcję dyrektora ds. technologii, a drugi producenta, odpowiedzialnego ponadto za warstwę fabularną. W tym miejscu zatrzymam się przy panu Kazarce, który ma w portfolio cyberpunkową serię Invisible Apartment (grałam w pierwszą część, całkiem zresztą udaną). Czytając wypowiedź twórcy na kickstarterowej witrynie gry, dowiedziałam się o jego fascynacji sci-fi, anime, komiksami, a także o drygu do snucia futurystycznych opowieści. Swoje pomysły spisywał zresztą od 15 lat, lecz pomimo uwielbienia dla papierowych historii obrazkowych, nie zdecydował się na taką formę wydawniczą. Dopiero w visual novel ujrzał idealne pole dla publicznej prezentacji własnych idei.

środa, 12 października 2016

Co tam słychać w przygodówkowym świecie? #24


O ile latem ludzie narzekali na tropikalne upały, tak teraz nie brak marudzenia, że jest za zimno. Nie da się zaprzeczyć, że jesień trwa w najlepsze. Sama doskonale to odczułam, kiedy złapało mnie przeziębienie. Na szczęście zdążyłam już jako tako postawić siebie na nogi, dzięki czemu wróciły chęci do oddawania się ulubionym rozrywkom. Znalazł się też czas, by rzucić okiem na wieści ze świata gier przygodowych – poniżej kilka ciekawych przykładów.


Urocza NAIRI na Kickstarterze
Niewielki, bo dwuosobowy zespół z holenderskiego HomeBear Studio używa pod adresem swojego projektu pozytywnych przymiotników w stylu „słodki” czy „uroczy”. Według mnie nie ma w tym żadnej przesady, gdyż również pomyślałam o takich określeniach na widok przygodówki NAIRI, zbierającej obecnie pieniądze na Kickstarterze. Śmiem ponadto przypuszczać, że nie będę w tej kwestii odosobniona. I choć gra zapewnić ma sporo frajdy dzieciakom, poruszy także dojrzalsze tematy, przemawiając jednocześnie do dorosłych. Nic dziwnego, skoro inspirację czerpano m.in. z filmów „Toy Story” oraz „Spirited Away: W krainie Bogów”.

niedziela, 9 października 2016

GRAVEN: The Purple Moon Prophecy (PC) - recenzja


Demony mają to do siebie, że nie kierują się altruistycznymi pobudkami. W zamian ochoczo wyrządzają przeróżne szkody, włącznie z próbami przejęcia władzy nad światem. Nie inaczej jest z lichem, które postanowiło zasiać chaos w casualowej produkcji GRAVEN: The Purple Moon Prophecy. Raz już zostało powstrzymane, ale rozwiązanie, choć długofalowe, okazało się tylko tymczasowe. W końcu nadchodzi więc dzień, kiedy diabelstwo może wyrwać się z okowów. I to akurat wtedy, gdy na arenę wkracza gracz.

Za opracowanie wyżej wymienionego tytułu odpowiada polskie studio Orchid Games, którego siedziba mieści się w Warszawie. Fabuła tejże produkcji przybliży nam zaś losy młodej archeolożki o imieniu Liz, pozwalając oczywiście pokierować poczynaniami kobiety. Naszą protagonistkę poznajemy w momencie, kiedy leci samolotem do Francji. Dokładniej rzecz ujmując, główna bohaterka ma na oku północno-zachodni region kraju – Bretanię, a to za sprawą wiadomości, według której powinna tam szukać legendarnych Menhirów Żywiołów. Jak przystało na szanującego się archeologa, Liz nie zamierza wzgardzić takimi informacjami, skoro dają jej szansę na rzeczywiście wartościowe odkrycie. W ten sposób trafiamy do podejrzanie opustoszałego miasteczka, gdzie kłopoty nie każą na siebie długo czekać.

piątek, 7 października 2016

KHOLAT (PC) - recenzja

Tragedia na Przełęczy Diatłowa to jedna z takich, wymyślonych przez życie, historii, która stanowi doskonały materiał na film, książkę albo grę. Polskie studio IMGN.PRO zdecydowało się na ostatnie z wymienionych mediów i tak oto powstał KHOLAT – produkcja intrygująca, solidna, klimatyczna, lecz, przez swoją specyfikę, nie dla każdego.

Z kronikarskiego obowiązku pozwolę sobie wtrącić wpierw parę słów na temat autentycznego wydarzenia, które posłużyło za kanwę rodzimego projektu. W tym celu cofnijmy się na chwilę w przeszłość, a konkretnie do roku 1959. Grupa studentów pod przewodnictwem Igora Diatłowa wyruszyła wtedy na wyprawę po północnym paśmie Uralu, by zdobyć jeden z tamtejszych szczytów – górę Otorten. Mimo że czekała ich niełatwa podróż, teoretycznie wszystko powinno pójść raczej gładko, gdyż drużyna składała się z doświadczonych alpinistów. Po dotarciu do celu zespół miał w drodze powrotnej nadać stosowną depeszę, ale tak się niestety nie stało. Na skutek drastycznego pogorszenia pogody zboczono z trasy, a potem rozbito obóz na stoku owianej złą sławą góry Chołaczatl, co przypieczętowało los feralnych uczestników eskapady.

środa, 5 października 2016

"Papierowe miasta", John Green - recenzja


Wyobrażenie, jakie jedna osoba ma na temat drugiej, może, lecz nie musi pokrywać się z rzeczywistością. Ba, nierzadko od niej odbiega, a w skrajnych przypadkach różnice potrafią nabrać dość pokaźnych rozmiarów. Warto jednak wyciągnąć z tego naukę, w czym uświadamiają nas „Papierowe miasta” Johna Greena, autora słynnej powieści „Gwiazd naszych wina”.

Głównym bohaterem i zarazem narratorem całej historii jest tutaj Quentin Jacobsen, który uczęszcza do ostatniej klasy liceum, a właściwie lada moment opuści szkolne mury, bo do wakacji zostało już niewiele czasu. To zwyczajny, sympatyczny i raczej spokojny chłopak. Co istotne, przywykł do rutyny, z której wyrywa go pewnej nocy Margo Roth Spiegelman – mieszkająca po sąsiedzku koleżanka ze szkoły. Nie żeby wcześniej nie zdawał sobie sprawy z istnienia tej dziewczyny. Wręcz przeciwnie, od dawna się w niej podkochuje, a gdy byli mali, spędzali dużo czasu na wspólnych zabawach. Później ich drogi się rozeszły i kiedy podrośli, przebywali w kręgu innych znajomych. Trwało to do momentu, w którym ekscentryczna panna postanawia nagle zakłócić Quentinowi sen, by zabrać młodzieńca na nocną eskapadę. Choć wizyta zaskakuje protagonistę, zauroczenie przeważa nad głosem rozsądku, tłumiąc wewnętrze opory. Na tym nie kończą się niespodzianki, gdyż następnego dnia dziewczę ucieka z domu. Quentin odkrywa zaś, że Margo pozostawiła po sobie rozmaite wskazówki. Nietrudno więc przewidzieć, iż chłopak zechce odszukać swój obiekt westchnień, odbierając przy okazji parę życiowych lekcji.

niedziela, 2 października 2016

"Przypadki Callie i Kaydena", Jessica Sorensen - recenzja

Niektóre rany nigdy się nie zabliźnią i zawsze tkwią gdzieś tam w środku, mniej bądź bardziej uporczywie przypominając o przykrych przeżyciach. Czy mimo tego można w miarę normalnie funkcjonować, odczuwać radość i myśleć pozytywnie? Czy ludziom z ciężkimi traumami dane jest zaznać szczęścia, a także miłości? Czy też wewnętrzne blizny położą się wielkim cieniem na reszcie ich życia, przekreślając wszelkie szanse na odnalezienie spokoju ducha? Amerykańska pisarka Jessica Sorensen próbuje odpowiedzieć na te pytania w powieści zatytułowanej „Przypadki Callie i Kaydena”.

Głównymi bohaterami są młodzi ludzie z bagażem traumatycznych doświadczeń. On, czyli Kayden Owens, na pierwszy rzut oka wydaje się tzw. idealnym chłopakiem z dobrego domu. Pewny siebie, wysportowany i przystojny, w związku z czym stanowi obiekt westchnień wielu dziewczyn. Postawa, jaką przyjmuje na co dzień, jest jednak fasadą, ukrywającą prawdę o sobie samym oraz jego bliskich. Rodzina Kaydena wyćwiczyła się w udawaniu doskonałej, podczas gdy w rzeczywistości trawią ją poważne problemy. Na pierwszy plan wysuwa się tam przemoc domowa, bowiem pan Owens regularnie bije i upokarza swojego syna.