piątek, 30 grudnia 2016

"Morderstwo w Boże Narodzenie", Agatha Christie - recenzja

Dwaj gentlemani ucinają sobie w wigilijny wieczór pogawędkę na tematy kryminalne, co, z racji pory rozmowy, prowadzi do postawienia pewnego pytania. Mianowicie panowie zaczynają zastanawiać się nad prawdopodobieństwem popełnienia zbrodni w okresie Bożego Narodzenia. Niemniej takie dyskusje przestają zaskakiwać, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, iż uczestnikami konwersacji są szef policji oraz prywatny detektyw. A skoro ten drugi to słynny Herkules Poirot, w okolicy musi faktycznie dojść do poważnego przestępstwa, by belgijski as dedukcji mógł po raz kolejny zabłysnąć swym talentem.

Zanim jednak nastąpi tytułowe „Morderstwo w Boże Narodzenie”, Agatha Christie pozwala czytelnikom poznać główne osoby dramatu, czyli bohaterów bezpośrednio związanych ze  zbrodnią, wliczając do owego grona ofiarę. Akcja powieści startuje 22 grudnia, kiedy to ludzi zazwyczaj na dobre absorbują zbliżające się wielkimi krokami święta. Te zaś obchodzone będą m.in. w Gorston Hall, posiadłości rodu Lee, na czele którego stoi wiekowy już człowiek o imieniu Simeon. Pozornie nieszkodliwy starszy pan, zwłaszcza że schorowany. Pomimo tego nadal nie brak mu dawnego żaru, co objawia się poprzez wrodzoną skłonność do złośliwości, wespół z zanikiem skrupułów. Wprawdzie nie jest dusigroszem, ale cieszy się, że ma finansową władzę nad rodziną. Dlatego też pomysł, aby ściągnąć wszystkich bliskich do domu na Wigilię, nie wynika z nagłej dobroci serca czy potrzeby kultywowania tradycji. Starzec po prostu pragnie umilić sobie czas zabawą kosztem familii, lecz oczywiście nie przypuszcza, że komuś wyjątkowo zalezie za skórę i zostanie brutalnie wyprawiony na tamten świat.

wtorek, 27 grudnia 2016

Co tam słychać w przygodówkowym świecie? #32


Publikacja niniejszego odcinka przeglądu przypada na 27 grudnia, który dla jednych jest dniem powrotu do szarej rzeczywistości, a dla innych kontynuacją świątecznego leniuchowania. A jak tam z poletkiem gier przygodowych? Tradycyjnie coś się działo, i to bynajmniej nie dlatego, że zimowa wyprzedaż na Steamie kusi aktualnie różnymi promocjami.


Detective Di – najświeższe doniesienia o premierze
Klasyczna przygodówka Detective Di: The Silk Rose Murders wkroczyła w lutym 2015 roku na Kickstartera, gdzie przez 30 dni musiała uzbierać przynajmniej 16 tysięcy dolarów kanadyjskich. Kampania zakończyła się na szczęście sukcesem, finalnie nieco przekraczając tzw. niezbędne minimum (licznik zatrzymał się na około 17,5 tys.). Projekt zyskał ponadto poparcie użytkowników Steama, co zaprocentowało pozytywnym przejściem przez proces Greenlight. W przypadku premiery, swego czasu mówiono o roku 2016, lecz ten zbliża się już do finiszu. Gra ma się jednak dobrze, a przed kilkoma dniami twórcy ze studia Nupixo Games zdradzili na kickstartertowej witrynie, że produkcji można spodziewać się w pierwszej połowie 2017 roku.

niedziela, 25 grudnia 2016

"Pierwszy śnieg" - recenzja


Pozytywne wrażenia, jakie pozostawiła po sobie animacja „Second Star to the Left” („Druga gwiazdka na lewo” aka „Zagubiony prezent Św. Mikołaja”), sprawiły, że postanowiłam sięgnąć po inną krótkometrażówkę w reżyserii Grahama Ralpha. Dokładniej rzecz ujmując, mowa o „Pierwszym śniegu”, tytule nieco starszym od wcześniej wymienionej produkcji. Nie było sensu zwlekać, tym bardziej że DVD z filmem już od dłuższego czasu czekało na swoją kolej w domowej kupce wstydu. I wiecie co? Tak jak podejrzewałam, seans okazał się satysfakcjonującym doświadczeniem. Nie myślałam jednak, że aż tak bardzo!

W przeciwieństwie do przygód zwierzaków, które wyruszyły z misją zwrócenia gwiazdkowego podarku, „Pierwszy śnieg” nie jest stricte świąteczną opowieścią. Co ciekawe, jednocześnie dobrze wpisuje się w nurt bożonarodzeniowych propozycji. Część akcji została wszak osadzona zimą, przy czym należy dodatkowo podkreślić, że właśnie ta pora roku odgrywa kluczową rolę w kontekście całej historii. I choć nie uświadczymy tutaj Mikołaja ani przystrojonych choinek, znajdziemy za to coś nie mniej istotnego, bo pochwałę przyjaźni oraz troski o najbliższych. Mamy zatem do czynienia z tematyką, która jest aktualna zarówno w tym szczególnym okresie, jak i bez względu na okoliczności.

piątek, 23 grudnia 2016

„Zagubiony prezent Świętego Mikołaja” („Druga gwiazdka na lewo”) - recenzja

Okres bożonarodzeniowy nie tylko sprzyja śpiewaniu kolęd, ale i oglądaniu okolicznościowych filmów, które jak ulał nadają się na taką okazję, krzewiąc świątecznego ducha wśród widzów. Jedną z tego rodzaju produkcji jest właśnie krótkometrażowa animacja w reżyserii Grahama Ralpha, polskim odbiorcom znana pod tytułami „Zagubiony prezent Świętego Mikołaja” i „Druga gwiazdka na lewo”.

Fabuła tej sympatycznej historii koncentruje się na trójce zgranych, acz na pierwszy rzut oka zupełnie różnych przyjaciół. Każde z nich jest zwierzęciem, lecz należą do innych gatunków. Wesołą kompanię tworzą bowiem królik Archie, świnka morska o imieniu Duke oraz chomiczka Babs. Długouchy bohater to ciekawy świata jegomość, który odczuwa nieodpartą potrzebę wielkich przygód. Z kolei Duke reprezentuje zgoła odmienne podejście, będąc stuprocentowym domatorem. Okrąglutki łasuch woli okupywać klatkę, stojącą w szopie, gdzie mieszka razem z Archiem. No i oczywiście jeść – dokładnie tyle wystarczy mu do szczęścia. A co z Babs? Pogodną chomiczkę umiejscowiłabym mniej więcej pośrodku, jeśli chodzi o życiowe postawy protagonistów. Babs na co dzień przebywa w domu właścicieli, często biegając sobie wewnątrz specjalnego kołowrotka dla gryzoni. Niemniej potrafi wymknąć się na dwór, kiedy najdzie ją taka ochota.

środa, 21 grudnia 2016

Endless Fables: Klątwa Minotaura - wyniki konkursu



Konkurs, gdzie nagrodami były klucze Steam do gry Endless Fables: Klątwa Minotaura, już zakończony. Lista laureatów w dalszej części wpisu.

wtorek, 20 grudnia 2016

Co tam słychać w przygodówkowym świecie? #31


Gwiazdkowa gorączka rozszalała się na całego, lecz lada moment będzie można przynajmniej częściowo odetchnąć z ulgą, w zależności od tego, co sobie zaplanowaliśmy na świąteczne dni. Na szczęście panująca aura nie zakłóciła napływu wieści ze świata gier przygodowych. Najbardziej zaciekawiły mnie natomiast informacje, które dotyczą niżej wymienionych tytułów.


Behind the Memory na Steamie
O Behind the Memory, za którym stoi madryckie studio GuraShop, wspominałam nie tak dawno temu przy okazji obecności produkcji w programie Steam Greenlight. Jako że tytuł ten zdołał uzyskać wystarczającą liczbę pozytywnych głosów, od 19 grudnia jest już do kupienia na Steamie. W ramach przypomnienia: hiszpańska propozycja to pierwszoosobowa gra eksploracyjna, która kładzie silny nacisk na filmową estetykę, a także narrację oraz stopniowe odkrywanie przejmującej historii o miłości, zaufaniu i przebaczeniu. Gracze przeniosą się tu do opustoszałego świata, kierując poczynaniami niejakiego Hectora. Mężczyzna powraca po latach samotności do rodzinnego domu, by zmierzyć się z traumatyczną przeszłością. Produkcja oferuje różne zakończenia, na które wpływają efekty naszego myszkowania po okolicy.

poniedziałek, 19 grudnia 2016

The Lion's Song: Episode 2 - Anthology (PC) - recenzja

Przy przechodzeniu pierwszego epizodu The Lion’s Song zachwyciłam się tym, że skromności towarzyszyła tutaj ze wszech miar wartościowa treść. Teraz zaś, kiedy mam już kolejny odcinek za sobą, z ogromną przyjemnością oświadczam, że ta cenna perełka nabrała jeszcze bardziej satysfakcjonującego kształtu, a jednocześnie zachowała wierność obranej formule. Chapeau bas!

Anthology, bo taki podtytuł nosi recenzowana przeze mnie pozycja, to drugi rozdział epizodycznej serii The Lion’s Song, autorstwa niezależnego studia Mi’Pu’Mi Games. Poszczególne części pozwalają graczom odwiedzić Austrię z początku XX wieku, przybliżając perypetie osób, które posiadają nieprzeciętny talent w pewnych dziedzinach, acz zarazem zmagają się z problemami na gruncie kreatywności. Pierwszy odcinek (Silence) zaprezentował odbiorcom postać studentki muzyki Wilmy Dörfl, natomiast fabuła drugiego skupia się na malarzu o imieniu Franz, który pragnie zyskać uznanie wśród wiedeńskich elit.

piątek, 16 grudnia 2016

Endless Fables: Klątwa Minotaura (PC) - recenzja i konkurs

Arttifex Mundi nie próżnuje, wzbogacając producencko-wydawnicze portfolio o kolejną udaną pozycję dla fanów gatunku HOPA. Tym razem polska firma proponuje odbiorcom projekt autorstwa zewnętrznego studia Sunward Games z Węgier. A mowa o grze Endless Fables: Klątwa Minotaura, która, jak słusznie sygnalizuje tytuł, sięga po zasoby greckiej mitologii.

Ściślej rzecz ujmując, deweloperzy biorą na tapetę opowieść o Minotaurze, aby pokusić się o reinterpretację tej historii oraz próbę dopowiedzenia ciągu dalszego. Właściwa akcja produkcji startuje w paryskim muzeum, a stan pobliskiej Wieży Eiffela, która jest akurat w trakcie budowy, wskazuje, iż mamy końcówkę XIX wieku. Tam bowiem zastajemy główną bohaterkę gry – Pamelę Cavendish. Naszą protagonistkę poznajemy w momencie, kiedy prowadzi prezentację na temat odkrycia, dokonanego przez swojego kolegę – dr Roberta MacNamarę. Znalezisko nie byle jakie, bo chodzi o Nić Ariadny. Autentyczność takiego rekwizytu może solidnie wstrząsnąć archeologicznym światkiem, gdyż automatycznie nasuwa przypuszczenie, że pozostałe elementy słynnego mitu również są czymś więcej niż jedynie wytworem ludzkiej wyobraźni.

wtorek, 13 grudnia 2016

Detective Gallo - zapowiedź

Cyniczne podejście do życia, profesjonalizm oraz charakterystyczne odzienie w postaci płaszcza i kapelusza. Słowem: postać żywcem wyjęta z kart czarnego kryminału. No, może poza jednym „drobnym” szczegółem, bowiem tytułowy bohater przygodówki Detective Gallo* jest kogutem. A i cała produkcja nie należy do typowych przedstawicieli nurtu noir, gdyż to jednocześnie zwariowana komedia z kolorową, kreskówkową grafiką.

Tworzeniem projektu zajmuje się studio Footprints Games przy współpracy z firmą Adventure Productions. Co istotne, ptasia aparycja detektywa Gallo nie jest zaskakującym zjawiskiem w wykreowanym na potrzeby gry uniwersum, a to dlatego, że deweloperzy wymyślili świat zamieszkany przez antropomorficzny drób. Na tym bynajmniej nie kończy się oryginalność poszczególnych postaci, ponieważ nie brak im własnej osobowości. W ogólnodostępnym demie poznamy przykładowo zakochanego w domowej kolekcji roślin bogacza czy sprzedawczynię słodyczy, która dla odmiany czuje miętę do głównego bohatera, nie zniechęcając się jego szorstkim obyciem. Nie wypada też przecież zignorować samego zainteresowanego. Śledczy nie tylko uporczywie odtrąca amory swojej fanki, ale i generalnie nie znosi kontaktów towarzyskich. Mimo wszystko dzieli się z kimś przemyśleniami, acz słowo „ktoś” może wydać się lekkim nadużyciem, bo jego powiernikiem jest mały kaktus.

niedziela, 11 grudnia 2016

"Zmuś mnie", Lee Child - recenzja

Nazwisko Lee Childa regularnie obijało mi się o uszy, ale jakoś tak wyszło, że długo zwlekałam z sięgnięciem po serię o Jacku Reacherze. W ostatnim czasie nadeszła jednak okazja do częściowego nadgonienia zaległości, tyle że „troszeczkę” nie po kolei, bo wpierw przeczytałam „Zmuś mnie”, czyli dwudziestą odsłonę cyklu. Co najistotniejsze, ów fakt nie przeszkodził w pozytywnym odbiorze powieści, a na dokładkę, książka okazała się dobrą zachętą do tego, by poznać inne pozycje brytyjskiego pisarza.

Wyżej wymieniony tytuł jest przyjazny dla nowych czytelników z bardzo prostego powodu. Mianowicie mamy tego samego głównego bohatera, ale w obliczu innej tajemnicy. Jack Reacher to wysokiej postury człowiek, który niegdyś pracował jako żandarm wojskowy, a obecnie prowadzi włóczęgowski tryb życia. Tym razem upodobanie do tułaczki sprawia, że mężczyzna trafia do małego miasteczka w Oklahomie. Jak do tego doszło? Ano jechał sobie pociągiem i zaintrygowała go nazwa mijanej mieściny – Matczyny Spoczynek. Wysiadł więc na tamtejszej stacji z zamiarem rozejrzenia się po okolicy i podpytania o pochodzenie takiego miana. Niemniej zainteresowanie owym regionem szybko wykroczy poza kwestię nazewnictwa, a to dlatego, że Jack spotka niejaką Michelle Chang.

czwartek, 8 grudnia 2016

Co tam słychać w przygodówkowym świecie? #30


Dopiero co mieliśmy Mikołajki, a nie wiadomo kiedy czas tak szybko zleci, że już będziemy siedzieć przy wigilijnym stole, wcinając karpia i inne świąteczne przysmaki. W zasadzie Boże Narodzenie nawet teraz daje o sobie znać – oferty sklepów kuszą propozycjami prezentów, my coś z tego zapewne sobie wybierzemy, sporo kasy pójdzie też na jadło, jeżeli planujemy zaprosić gości. A i za porządki trzeba się zabrać, co zazwyczaj nie należy do przyjemnych zajęć. Mimo wszystko pamiętałam, by zerknąć na wieści ze świata gier przygodowych. Tradycyjnie więc wybrałam kilka nowinek, które szczególnie wpadły mi w oczy.


Full Throttle Remastered – zwiastun
W sieci pojawił się ostatnio trailer promujący grę Full Throttle Remastered, którą zajmuje się studio Double Fine. Jak słusznie sugeruje jej tytuł, mamy do czynienia z odnowioną wersją ponad 20-letniego klasyka od LucasArtsu, opowiadającego o perypetiach szefa gangu motocyklowego. Warto dodać, iż wydane w 1995 roku Full Throttle było pierwszym solowym projektem Tima Schafera, tak na marginesie założyciela Double Fine. Schafer to zresztą jeden z takich przedstawicieli branży, którzy wnieśli naprawdę wiele do gatunku przygodówek – wystarczy wymienić jego udział przy pracach nad grami z legendarnej serii Monkey Island czy zaprojektowanie kultowego Grim Fandango.

wtorek, 6 grudnia 2016

"Kraina Lodu" - recenzja


Kreatywne podejście do klasycznej historii to chwalebny, aczkolwiek ryzykowny krok. Na szczęście Disney wyszedł obronną ręką z takiego eksperymentu, serwując wspaniałą wariację na temat „Królowej Śniegu” Hansa Christiana Andersena. Twórcy obrazu przedstawili zupełnie nową historię, a co najważniejsze, powstałej na bazie słynnego pierwowzoru opowieści nie brakuje baśniowego klimatu. Wyprodukowana przez amerykańską wytwórnię „Kraina Lodu” zasłużenie podbiła więc zarówno serca widzów, jak i krytyków.

W scenariuszu produkcji nie ma ani Gerdy, ani Kaja. Co prawda znalazło się miejsce dla Królowej Śniegu, lecz jest to zgoła odmienna postać od tej, jaką znamy z dzieła Andersena. Mianowicie fabuła produkcji przenosi nas do królestwa Arendelle, gdzie żyją sobie dwie księżniczki. Obie śliczne jak z obrazka, choć od jednej bije nieco chłodem – w przenośni i dosłownie. Elsa, starsza z sióstr, trzyma się wyraźnie na dystans, a to za sprawą mocy tworzenia śniegu i lodu, którą dysponuje od urodzenia. Rzecz jasna zachowaniem dziewczyny nie kieruje poczucie wyższości z racji posiadania magicznego talentu. Ona po prostu usiłuje ukryć swoje nadnaturalne zdolności, a ponadto boi się stracić nad nimi panowanie, przez co mogłaby kogoś nieumyślnie skrzywdzić.

sobota, 3 grudnia 2016

Łowca Demonów 3: Objawienie (PC) - recenzja

W niewielkim miasteczku Roseburrow dochodzi do dziwnego i szokującego incydentu. Niejaka Olivia Martin zostaje zamordowana, a jej dziesięcioletnia córka Lila przypuszczalnie porwana. Któż mógłby dopuścić się takiego okrucieństwa? Diabli wiedzą. I to dosłownie, gdyż demony zdają się mieć tu bardzo dużo do powiedzenia. Cała afera nosi w sobie liczne znamiona działań sił nieczystych, ale spokojnie – na miejsce zbrodni jedzie bowiem prawdziwy spec!

Owym ekspertem jest zaś Dawn Harlock, główna bohaterka gry Łowca Demonów 3: Objawienie (Demon Hunter 3: Revelation). Obdarzona czerwonymi oczami kobieta to detektyw do zadań iście specjalnych, bo paranormalnych. Dlatego też zaprzyjaźniony z nią policjant – Arthur Brown – prosi o przybycie pod dom nieboszczki w celu fachowej oceny sytuacji. Choć protagonistka na niejednym tego typu śledztwie zjadła zęby, Dawn po cichu liczy, że koniec końców sprawę da się racjonalnie wytłumaczyć. Od ostatniej bitki z pewnym lichem minęło kilka lat i nie obraziłaby się o to, by chwila oddechu trwała jeszcze dłużej. Nie tyle z rozleniwienia, co ze świadomości, że w użeraniu się z czortami nie ma nic fajnego.