niedziela, 27 sierpnia 2017

"Medalion z bursztynem", Anna Klejzerowicz - recenzja

Ludzi spotykają niekiedy takie doświadczenia, które potrafią wywrócić ich życie do góry nogami. Może chodzić nawet o małe rzeczy, np. krótki liścik. Sprawy, jakie równie dobrze dałoby się zlekceważyć, ale owa błahość stanowi jedynie fasadę. Bo choć zignorowane nie zaburzyłyby zbytnio dotychczasowego rytmu egzystencji, zdobyta dzięki temu wiedza zdolna jest zrewidować przynajmniej część naszych poglądów. I co potem? Albo spróbujemy zupełnie odpuścić, albo odwrotnie – zaczniemy intensywniej drążyć problem, by pozbyć się jakichkolwiek niejasności. Ewa Pawelska, główna bohaterka „Medalionu w bursztynie”, wybiera bramkę numer dwa i rusza tropem sekretów z rodzinnej przeszłości.

A wszystko to przez spadek po Marii Kuc, babci protagonistki. Co prawda według testamentu mieszkanie nieboszczki przypadało matce Ewy – Halinie, lecz ta nie chciała owej schedy i kazała przepisać lokum na swoją córkę. Pani Pawelska zabiera się natomiast za ogarnianie babcinych czterech ścian około rok po ich otrzymaniu. Przeglądając wraz z mężem Andrzejem poszczególne kąty, odkrywa tam dwie, skrzętnie ukryte koperty. Jedna zawiera tytułowy medalion z pięknym bursztynem, a w drugiej schowano list od Marii do Haliny, napisany jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Już sam klejnot wzbudza zdziwienie zważywszy na fakt, iż pradziadkowie Ewy klepali biedę. Niemniej największe zaskoczenie zgotuje treść wiadomości, który rzuca nowe światło na korzenie kobiety, rodząc równocześnie masę znaków zapytania.

Jak zasygnalizowałam wcześniej, bohaterka postanawia dokładniej przyjrzeć się całej sprawie. Prowadząc prywatne dochodzenie, zyskuje cenne wsparcie ze strony pewnego dziennikarza, czyli człowieka, dla którego robienie tzw. researchu jest chlebem powszednim. Co więcej, rodzinne tajemnice okazują się mieć powiązania ze zbrodnią sprzed lat, a nad protagonistką i jej bliskimi zawisa realne niebezpieczeństwo. Komuś bowiem wyraźnie nie po drodze z tym, że Ewa grzebie w starych dziejach, sięgających czasów II wojny światowej. I to do takiego stopnia, że nie waha się załatwić innym biletu na tamten świat. A jak przedstawione wydarzenia przekładają się na wrażenia płynące z lektury? Mimo że akcja nie pędzi niczym w hollywoodzkich superprodukcjach filmowych, nie można narzekać na nudę. Anna Klejzerowicz, autorka omawianego utworu, zaserwowała odbiorcom wciągającą intrygę, z powodzeniem rozkładając ją na różne płaszczyzny czasowe.

Funkcję nadrzędnej ścieżki fabularnej pełnią tutaj fragmenty osadzone we współczesności, lecz teraźniejszość pozostaje w nierozerwalnej symbiozie z tym, co dawno minione. Dlatego losy Ewy przetykają wstawki, które rozgrywają się na długo przed jej narodzinami. Warto dodać, iż podane zostały w na tyle enigmatyczny sposób, by wzmocnić aurę tajemnicy, wespół z zainteresowaniem czytelnika. W kontekście konstrukcji powieści nie wypada mi ponadto pominąć innego rodzaju sekcji. Mianowicie myślę o rozdziałach dających szczegółowy wgląd w psychikę kogoś wyjątkowo złego i zarazem zadufanego. Wypowiedzi czarnego charakteru, który pragnie uciszyć osoby węszące wokół medalionu, wprost tętnią jadem oraz agresją. Wśród padających wtedy słów nie zabraknie dużej liczby przekleństw, co z jednej strony może wydać się trochę rażące, a z drugiej słusznie eksponuje moralne zepsucie tej postaci.

Należy jednocześnie podkreślić, że „Medalion z bursztynem” to nie tylko ciekawy kryminał i opowieść o zagadkach z przeszłości, ale też dobrze skrojona historia obyczajowa. Autorka nie omieszkała wpleść elementów ze zwykłej codzienności, napomykając przykładowo o tym, jak Ewa szykuje swojego syna Kacpra na letni obóz, a także o trudnym wieku chłopaka. Na pierwszy plan wysuwa się jednak w tej materii wątek skomplikowanych relacji pomiędzy główną bohaterką i jej rodzicielką. Ewa nieprzypadkowo nazywa w myślach matkę Królową Śniegu, gdyż starsza z pań prowadzi samotniczy i zdystansowany tryb życia. Ba, do własnej latorośli odnosi się jak do obcej, acz na izolację społeczną kobiety w znacznej mierze wpłynęły doświadczenia z dzieciństwa. Co do biżuterii i listu, Halina początkowo stara się nie wykazywać zainteresowania tymi znaleziskami, lecz to one podłożą podwaliny pod ewentualną poprawę stosunków z córką.

Anna Klejzerowicz informuje w zamykającym książkę posłowiu, że do wymyślenia perypetii Ewy zainspirowała ją autentyczna historia rodzinna od jednej z czytelniczek. Jak mogłam przekonać się za pośrednictwem lektury, powyższe natchnienie zaprocentowało zdecydowanie udanym efektem końcowym. Tworząc „Medalion z bursztynem”, autorka zafundowała satysfakcjonujący popis lawirowania w obrębie różnych gatunków. Typowo kryminalne motywy zgrabnie stoją tu obok stricte obyczajowych aspektów, a dodatkowym atutem jest historyczna, bo obejmująca okołowojenne realia, polewa.



-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Medalion z bursztynem
Autor: Anna Klejzerowicz
Wydawnictwo: FILIA
Liczba stron: 320

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.