czwartek, 12 października 2017

Bear With Me: Episode 3 (PC) - recenzja



Był wstęp, potem rozwinięcie, a po nim prędzej czy później powinno nastąpić zakończenie. Skoro więc trzeci epizod Bear With Me jest zarazem ostatnim, nadeszła pora, by postawić graczy, no i oczywiście bohaterów tej przygodówki, przed definitywną konfrontacją z tajemnicami, jakie roztaczają się nad osobliwą metropolią Paper City. Co najważniejsze, chorwackie studio Exordium Games zamknęło swoją opowieść w satysfakcjonujący sposób.

Pierwsze uruchomienie Bear With Me – Episode Three powita nas filmikiem, który przypomina najistotniejsze wydarzenia z wcześniejszych rozdziałów. Zwracam na ów fakt uwagę, bo to trafiony i praktyczny pomysł. Takie odświeżenie informacji przydaje się przy dzielonych pozycjach, których kolejne odcinki wychodzą w odstępach czasowych. A jeśli chodzi o fabułę trzeciego epizodu, ta rozpoczyna się z grubsza tam, gdzie deweloperzy poprzednio pomachali odbiorcom na do widzenia. Oto bowiem dziesięcioletnia Amber Ashworth i Ted E. Bear, prywatny detektyw o postaci pluszowego misia, zostają na skutek pewnych zawirowań rozdzieleni. Dlatego też protagoniści, którzy w pierwszym odcinku przystąpili do wspólnych poszukiwań brata dziewczynki, muszą działać teraz w pojedynkę.


Razem, lecz osobno

Rozłąka nie wpływa zbyt komfortowo na parę głównych bohaterów, mimo że ich relacje i tak nie należały do idealnych. Niemniej stworzyli zgrany śledczy duet, w związku z czym pannie Ashworth, przyzwyczajonej do towarzystwa pana Beara, zdarza się odruchowo odzywać do nieobecnego przyjaciela. Zgorzkniałemu Tedowi także zresztą doskwiera brak Amber, a do tego czuje się za nią odpowiedzialny. Pluszak pragnie zatem odnaleźć dziewczynę, natomiast ona sama zdaje się być jedyną szansą na ukrócenie zbrodniczych praktyk enigmatycznego Red Mana. Odziany w czerwoną pelerynę podpalacz, który swoją drogą wykazuje dziwne zainteresowanie osobą Amber, zdążył już solidnie namieszać od debiutu serii, siejąc coraz większy chaos na terenie Paper City.

Mroczna opowieść

Trzeci rozdział Bear With Me przerzuca nas pomiędzy takimi partiami, które skoncentrowane są na Amber, a tymi fragmentami, gdzie pierwsze skrzypce gra misiek. Mamy tu ponadto do czynienia z najmroczniejszym wcieleniem produkcji. Owszem, ekipa z Chorwacji nadal lubi puszczać oko fanom popkulturowych cytatów – czy to w inteligentnie rozpisanych dialogach, czy za pośrednictwem elementów scenerii (wnikliwi obserwatorzy dostrzegą np. jajo obcego). Co więcej, uniwersum gry wypełniają antropomorficzne zabawki, ale też zaznaczyć trzeba, iż bajkową formułę od początku zderzano z konwencją kryminału noir. Przy okazji pokuszono się o pierwiastek grozy, który w finałowym epizodzie mocno skręca ku psychologicznym rejonom. Mianowicie małoletnią Amber czeka nie tylko stawienie czoła Red Manowi, lecz również własnym lękom i wewnętrznym demonom.


Łatwo się wobec tego domyślić, iż niemal psychodeliczne akcenty przybierają na sile w końcowej fazie omawianego rozdziału. Dodam, że ten wzmożony szturm wzbudził wpierw we mnie lekki dyskomfort. W takowym wrażeniu upatruję celowe zagranie, ponieważ nie zawodzi zarówno sugestywna atmosfera, jak i logiczna konsekwencja. Generalnie scenariusz epizodu nr 3 zasługuje na pozytywną notę – wprawdzie co nieco dałoby się rozszerzyć przy niektórych wątkach, ale przypuszczam, że miejscami skondensowany materiał wynika z zaniechania planów zrobienia pięcioodcinkowej przygodówki. W każdym razie, nie zamierzam nadmiernie narzekać, gdyż doceniam oferowany całokształt. Ba, Episode Three uraczył mnie na dokładkę przejmującymi i autentycznie wzruszającymi momentami.

Obowiązki gracza

Pod względem gameplayu, wieńcząca serię część jest najtrudniejszą ze wszystkich. Gwoli ścisłości, nie uświadczymy hardcorowych wyzwań, ale mamy odczuwalny wzrost stopnia skomplikowania. Poza typowym zbieraniem i używaniem przedmiotów, niezależna produkcja serwuje nam kilka trochę bardziej wymagających zagadek. Dla przykładu, w pierwszych minutach zmierzymy się z zadaniem polegającym na otworzeniu drzwi według wskazówek od otoczenia. Kiedy indziej będziemy zaś musieli rozprawić się z sejfem, do którego odblokowania nie wystarczy samo znalezienie kluczy. Co ważne, fabularna struktura odcinka pociągnęła za sobą rozbudowanie grywalnej roli Teda. Swoiste rozbicie historii na dwie linie narracyjne sprawiło, że futrzakiem pokierujemy zdecydowanie częściej niż dotychczas, dysponując wtedy oddzielnymi zasobami podręcznego inwentarza (można było jednak usunąć w oknie ekwipunku Teda napis „Amber’s Stuff”).


Klimatyczne opakowanie

Jednokrotne przejście trzeciego rozdziału trwało w moim przypadku niecałe 3,5 godziny, czyli najdłużej w porównaniu ze starszymi odcinkami, na których zaliczenie potrzebowałam 2,5 (E1) i około 3 godzin (E2). Czas, jaki przeznaczymy na ukończenie tegoż odcinka, pozwoli zwiedzić zadowalającą liczbę lokacji. Udostępnione obszary to przeważnie nowe plansze, a i bywa, że wybrane regiony zbadamy z dwóch perspektyw – Amber oraz Teda. Kreskówkowa stylistyka tradycyjnie operuje głównie monochromatyczną kolorystyką, lecz postarano się o zwiększenie posępnej atmosfery tak, by warstwa wizualna dzielnie wspierała scenariusz. Weźmy chociażby menu gry – nie zobaczymy już tutaj obojga protagonistów, a wyłącznie detektywa, który siedzi samotnie przy barze. Oprócz tego, do ogólnego niepokoju swoje trzy grosze dorzucają wstawki z intensywną czerwienią. A udźwiękowienie? Jak zwykle na plus, z nienachalną muzyką oraz profesjonalnym angielskim dubbingiem.

Finalna konkluzja

Podsumowując, Bear With Me to solidna opowieść, gdzie mieszanka różnych motywów fabularnych idzie w parze z udanym drugim dnem, skłaniającym do skądinąd mądrych i dojrzałych refleksji. Nie tracąc specyficznej atmosfery, trzeci epizod najmocniej uderza w poważniejsze tony. Na jego przychylny odbiór złożyły się też poprzednie części, które zadbały o odpowiednie wprowadzenie do realiów przedstawionego świata. Żałuję, że przygody Amber i Teda dobiegły końca. Nie ukrywam, zżyłam się z tymi bohaterami, a pozostali również potrafią zapaść w pamięć, podobnie jak cała historia. Liczę, iż zespół z Exordium Games wysmaży jeszcze niejednego point and clicka, bo nie można mu odmówić dobrej ręki do tego gatunku. A gdyby deweloperzy zechcieli w przyszłości powrócić do zabawkowego uniwersum, na pewno bym się o to nie obraziła.




---------------------------------------------------

Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję twórcom produkcji – Exordium Games.

Oficjalna witryna gry Bear With Me mieści się pod tym adresem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.