poniedziałek, 23 października 2017

Indygo (PC) - recenzja


O depresji mówi się obecnie dużo, ale też temat ten nadal nie zawsze bywa traktowany z należytą uwagą. A przecież nie dość, że mamy do czynienia z poważną chorobą, to jeszcze taką, co może przynieść tragiczne konsekwencje i dotyka kilkuset milionów osób. Na szczęście, nie brak głosów, które starają się uświadamiać ludzi w tej materii. Jednym z takich swoistych apeli jest właśnie Indygo, dobitnie pokazując, że nie powinniśmy mylić zaburzeń depresyjnych ze zwykłym przygnębieniem.

Ten niezależny tytuł, którego producentem jest polskie Pigmentum Game Studio, a wydawcą rodzime Fat Dog Games, zabiera nas do warsztatu pewnego malarza i kurczowo trzyma w tymże miejscu. Wyjaśnienia takiego stanu rzeczy, swoją drogą bardzo logicznego, nie trzeba szukać daleko. Otóż Tomasz Płonka, bo tak nazywa się wyżej wspomniany artysta, postanowił totalnie odciąć się od świata zewnętrznego. Winę ponosi tutaj depresja, która odebrała protagoniście radość z życia. I to pomimo tego, iż mężczyzna ma kochającą dziewczynę Annę, jego obrazy spotkały się z powszechnym uznaniem, a także pomogły w uzyskaniu awansu na zatrudniającej bohatera uczelni.


Cichy, wewnętrzny wróg…

Z wirtualną wizytą do pana Płonki wybierzemy się akurat wtedy, gdy izolacja trwa już od kilku miesięcy. Jednocześnie nie zapomniano o przemyceniu tła, które informuje o początkach zaistniałej sytuacji. Przestawszy dostrzegać w czymkolwiek sens, Tomasz uczynił z własnego atelier kryjówkę, acz wstępnie rozważał nawet poświęcenie tak zyskanego czasu na częstsze chwytanie za pędzel. Zamiast jednak kreatywnie spożytkować wolne dni, jeszcze bardziej zanurza się w marazmie. Co prawda jako tako daje radę funkcjonować dzięki trosce partnerki (kobieta zadba o dostarczenie posiłku, sprzątnie śmieci itp.), lecz wiadomo –odosobnienie nie jest rozwiązaniem na dłuższą metę. Również dla Ani, która, choć zdrowa, czuje się coraz bardziej przytłoczona i sama cierpi z powodu choroby swojego chłopaka.

Intymna opowieść, jaką wymyślono na potrzeby Indygo, posłużyła do przeprowadzenia wnikliwego studium depresji nie tylko na przykładzie dotkniętej nią osoby, ale i ludzi z najbliższego otoczenia. Co najważniejsze, twórcy zdołali nader sugestywnie ukazać targające malarzem emocje – czy to chodzi o obojętność, frustrację czy lęk. Bo nasz protagonista boi się, a zamknięcie w czterech ścianach niesie ze sobą jedynie pozory bezpieczeństwa. Owa fasada nie zapewnia wszak faktycznej ulgi, lecz co najwyżej apatię, która utwierdza Tomasza w złudnym przekonaniu, że unikanie normalnych kontaktów stanowi słuszną strategię działania. Bynajmniej nie jest z tego dumny, a wręcz przeciwnie – potrafi bezlitośnie siebie skrytykować, przyrównując do głupiego i żałosnego człowieka.


Fabularne wybory

Projekt Pigmentum Game Studio to specyficzna produkcja, dla której najbardziej adekwatnymi określeniami wydają się takie pojęcia jak grywalne doświadczenie bądź eksperyment niżli typowa gra. Przy pierwszym, czyli tym najdłuższym podejściu zaliczyłam ją raptem po godzinie z kwadransem, aczkolwiek autorzy oferują w zamian wartościowy przekaz społeczny oraz obecność kilku zakończeń. Finał zależy natomiast od różnorakich decyzji, będących kluczowym aspektem rozgrywki. Wybory zostały umiejętne wplecione do przyszykowanych przez deweloperów zadań, które odznaczają się niskim stopniem skomplikowania. Rola tutejszego gameplayu nie polega zresztą na skłanianiu odbiorców do intensywnego główkowania nad zagadkami. Mechanika pełni bowiem funkcję istotnego narzędzia narracyjnego, które z powodzeniem uwypukla wymowę przedstawianej historii.

Czynności, jakie wykonujemy zgodnie z zasadą „wskaż i kliknij”, można podporządkować dwóm kategoriom. Pierwsza ma ścisły związek z pamiętnikiem artysty, którego przemyślenia zawierają wskazówki odnośnie do konkretnych interakcji. Przykładowo, Tomasz napomyka pewnego dnia o paczce papierosów, podczas gdy innym razem pisze o zaproponowanej przez Annę lekturze. Tego rodzaju wzmianki sygnalizują konieczność odnalezienia danych rekwizytów, lecz za sprawą wyborów możemy dodatkowo się do nich ustosunkować. Ostatecznie nie musimy więc zaciągać się dymem ani czytać zasugerowanej książki. System decyzji jest ponadto nieodłącznym elementem drugiej grupy zadań, która obejmuje listowną korespondencję bohatera z ukochaną i lekarzem psychiatrą – dr Jakubem Brollem. Takie fragmenty wymagają wybrania jednej spośród dostępnych odpowiedzi. I chociaż widzimy wszystkie warianty, nierzadko klikalna jest część przygotowanych wersji, co wynika z bieżącego nastroju malarza.


Bogactwo minimalizmu

Jak nadmieniłam wcześniej, akcja Indygo rozgrywa się w jednym pomieszczeniu, nie licząc łazienkowej klitki. Całość została zaś zilustrowana pod postacią ciemnych, monochromatycznych szkiców, a ograniczona i ponura kolorystyka znakomicie odzwierciedla samopoczucie człowieka, dla którego życie straciło barwy. Stąd oprawa wizualna również robi za fundamentalny nośnik narracji, tym bardziej że pamiętano o wzmacniających wrażenie nieładu detalach (np. potłuczona butelka na podłodze czy pomięta pościel na łóżku). Co się tyczy udźwiękowienia, na muzyczną stronę tytułu złożyło się mało utworów, ale za to pasujących do charakteru snutej opowieści. Oprócz tego, doceniam solidną, w ogólnym rozrachunku, pracę lektorów, zwłaszcza że mamy zarówno angielski, jak i polski voice acting.

Mimo że losy Tomasza Płonki to ciężka w odbiorze historia, ani trochę nie żałuję jej poznania. Pigmentum Game Studio podjęło się niebanalnego zadania, zwycięsko wychodząc z tejże próby. Młody zespół deweloperski zaprojektował udaną społeczno-artystyczną etiudę, którą przystrojono w szaty interaktywnego doświadczenia. Indygo niewątpliwie funduje nam przejmującą i wiarygodną wyprawę do umysłu człowieka chorującego na depresję, uwrażliwiając na związane z tym zaburzenia nastroju oraz niemożność czerpania przyjemności z takich rzeczy, jakie w normalnych warunkach umiałyby dać zastrzyk pozytywnej energii. Pod tą skromną, krótką i prostą pod kątem mechaniki formą skrywa się naprawdę głęboka treść o dużych walorach dydaktycznych. A takie projekty są jak najbardziej potrzebne.




---------------------------------------------------

Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję wydawcy – firmie Fat Dog Games.


2 komentarze:

  1. Hej! Dzięki za zagranie w Indygo. Cieszę się, że podobała Ci się nasza gra :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, również dziękuję - za zrobienie ciekawego i podejmującego ważny temat tytułu. Trzymam kciuki za kolejne projekty. Pozdrawiam. :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.