wtorek, 26 grudnia 2017

"Najcenniejszy dar", Richard Paul Evans - recenzja

Opis z okładki książki, którą to Richard Paul Evans zaznaczył swoją obecność w literackich kręgach, zawiera pytanie do czytelnika o tytułowy najcenniejszy dar. I choć zapewne każdy szybko wpadnie na właściwy trop odnośnie do tejże kwestii, taka przewidywalność nie razi. Wprawdzie akcja utworu rozgrywa się w okresie świątecznym, ale wiadomo – są znacznie ważniejsze rzeczy niż możliwie najdroższe prezenty pod choinką.

Głównym bohaterem i jednocześnie narratorem jest tutaj mężczyzna o imieniu Richard, który mieszka wraz z żoną Keri oraz kilkuletnią córką Jenną w Salt Lake City. To zresztą jego rodzinne strony, dokąd powrócił po latach, by rozkręcić z połowicą własną firmę. Familia wiedzie całkiem szczęśliwą egzystencję, acz protagonistom doskwiera fakt, iż tkwią w małym lokum. Pojawia się jednak szansa na odmianę, mimo że przez rozwijanie biznesu nie mogą szastać kasą. Pewna starsza pani poszukuje bowiem kogoś do pomocy, w ramach zatrudnienia udostępniając wschodnie skrzydło swojej posiadłości. Małżeństwo skwapliwie zaś korzysta z tej oferty i przenosi się pod dach MaryAnne (dla znajomych Mary), bo tak nazywa się owa kobieta. Tam też, w okolicznościach à la Dickensowska „Opowieść wigilijna”, Richard odkrywa stare, tajemnicze listy, które ukryto wewnątrz leżącej na strychu skrzynki.

„Najcenniejszy dar” to nie tylko historia o sekretach z przeszłości Mary, lecz również – a właściwie przede wszystkim – o tym, co w życiu ważne. Dodać trzeba, iż mamy do czynienia z nieskomplikowaną i skromnych rozmiarów opowieścią. Nowelką liczącą trochę ponad 100 stron niewielkiego formatu. Niemniej czasami tyle wystarczy, by spróbować przemówić do ludzkich serc i uświadomić co do priorytetów. Sądzę, że autor zdołał osiągnąć ów cel. Na przykładzie Richarda widzimy, jak natłok pracy potrafi niekiedy doprowadzić do zaniedbania obowiązków rodzinnych. Chociaż jego uczucia względem najbliższych nie ulegają osłabieniu, zabiegany przez robotę mężczyzna nie poświęca dostatecznej uwagi córeczce. Perypetie bohaterów pokazują więc, że – owszem – nie można lekceważyć spraw finansowych, ale pogoń za zarobkiem nie powinna oddalać od tych, których kochamy.

Jak już podkreśliłam na samym wstępie, amerykański pisarz osadził fabułę w okolicach świąt. Co istotne, bożonarodzeniowa otoczka uwypukla krzewione na kartach utworu wartości, włącznie z sygnalizowaną wyżej pochwałą domowego ogniska. W eksponowaniu świątecznego klimatu częściowo pomaga natomiast pierwszoosobowa narracja, która, dzięki gawędziarskiej tonacji, przywodzi poniekąd na myśl nastrojowe gadaniny przy kominku. Taki zabieg pozwala bohaterowi wtrącić mimochodem krótką wzmiankę o swoim dzieciństwie czy różnorakie refleksje, w tym dla przykładu osobiste poglądy dotyczące aniołów. Są jeszcze dygresje w stylu historii skrzynek na przestrzeni dziejów, aczkolwiek książka spokojnie mogłaby się bez nich obejść, zwłaszcza wobec małych gabarytów recenzowanego tomiku.

Richard Paul Evans początkowo wydał „Najcenniejszy dar” samodzielnie i w bardzo ograniczonym nakładzie. Bynajmniej nie przeszkodziło to tytułowi, by poszerzał swój zasięg, awansując z rangi lokalnego do krajowego bestsellera. Popularność wśród amerykańskiej społeczności zaprocentowała też zainteresowaniem zagranicznych wydawców, w efekcie czego ta skromna książeczka podbiła światowy rynek. A i kolejne pozycje autora zdobyły mnóstwo sympatyków. Czy debiut zasłużył na taki sukces? Cóż, na pewno nie jest to wybitna proza, lecz zwyczajnie prosta i zarazem ładna historia z przesłaniem, jak najbardziej mając przy tym rację bytu.



-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Najcenniejszy dar
Tytuł oryginalny: The Christmas Box
Autor: Richard Paul Evans
Wydawnictwo: Znak literanova
Liczba stron: 128

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.