Każda opowieść kiedyś się kończy, a w przypadku mangi „Joker. Operacja specjalna” przychodzi na to pora w trzecim tomie, który okazuje się zarazem finałem tejże serii. Jak zatem wypada zwieńczenie cyklu, będącego alternatywnym spojrzeniem na losy Batmana i jego arcywroga?
Duet twórców w składzie Satoshi Miyagawa (scenariusz) i Keisuke Gotou (ilustracje) kontynuuje, na kartach trzeciej części, przybliżanie niecodziennych sytuacji, z jakimi od pewnego czasu borykają się wyżej wspomniani protagoniści. Dla przypomnienia: Batman żyje aktualnie w drastycznie odmłodzonej formie, bo pod postacią dziecka, co nastąpiło w debiucie serii, na skutek upadku do kotła pełnego dziwnej substancji. Z kolei Joker, który feralnego dnia bił się z Mrocznym Rycerzem, zabrał potem malca do siebie, by wychować go na walczącego o sprawiedliwość herosa. W ten właśnie sposób, naczelny łotr miasta Gotham chce niejako doprowadzić do poprzedniego stanu rzeczy i znów mieć godnego siebie przeciwnika.
Omawiany tom serwuje czytelnikom dalszy ciąg żłobkowej i przedszkolnej edukacji Batmaniątka. To wątek rozpoczęty w drugiej odsłonie serii, który ukazuje różne interakcje smyka z innymi postaciami oraz związane z tym wszystkim odczucia Jokera. I – tak jak w poprzednich rozdziałach – choć nasz złol nie zapomina zupełnie o swoim prawdziwym JA, szereg rozmaitych epizodów dobitnie pokazuje też, że zdążył przywiązać się do przeuroczej, dziecięcej wersji Batmana. Stąd nawet jeśli nie zawsze chce to przyznać, niejednokrotnie wykazuje troskę o wiadomego brzdąca. Zdarzy mu się jednak przesadzić, gdyż wsiąkając w temat lokalnego szkolnictwa, wzbudzi w pewnym momencie skojarzenia z przesadnie ambitnymi rodzicami. Takimi jak np. ci polscy ojcowie i matki, którzy to oczekują od swoich pociech czerwonych pasków na świadectwach.
„Joker. Operacja specjalna” to manga utrzymana w humorystycznym tonie, a trzeci jej tom nadal jest komedią, przy czym głównie w przewrotnie familijnym wydaniu. Kluczowym źródłem komizmu pozostaje jak zwykle Jokerowe tacierzyństwo, lecz tym razem stricte dowcipnych fragmentów mamy troszkę mniej. A to dlatego, że w „trójce” pojawia się więcej wzruszających i dramatycznych momentów oraz zwrotów akcji. Fabuła rusza wobec tego konkretniej do przodu, na co, swoją drogą, liczyłam po lekturze drugiej części cyklu. Czego należy się zaś spodziewać? Ano chociażby sensownego powrotu kwestii kotła czy dołączenia do mangowej obsady pomocnika Człowieka Nietoperza - Robina i innego ikonicznego przeciwnika Batmana, którego tożsamości nie zdradzę.
Generalnie dużo się tutaj dzieje, aczkolwiek scenariusz nie osiąga, na szczęście, poziomu pociągu rozpędzonego do takiego stopnia, że przez szybkie tempo aż się wykoleja. Co ciekawe, wpleciono także pojedyncze, lecz całkiem udane nawiązania do ikonicznych epizodów z życia Bruce’a Wayne’a vel Batmana. Pewne zastrzeżenia skierowałabym jedynie pod adresem ostatnich stron, bo zakończenie, mimo że zdaje egzamin jako element klamry spinającej całość, wydało mi się ciut nagłe. Uważam, iż w finale przydałoby się minimalne rozszerzenie wybranych niuansów.
A jeśli chodzi o ilustracje, powtórzę to, co pisałam recenzując poprzednie odsłony tego mangowego cyklu. Otóż mamy do czynienia z solidną i estetyczną kreską. Są oczywiście kadry szczególnie wpadające w oko, a prym wiodą tu tradycyjnie panele z udziałem młodziutkiego Batmana. Nie ukrywam, że ten szkrab skradł moje serce. Jokerowi, tak na marginesie, również, skoro znalazło się miejsce m.in. dla rozczulającego obrazka, na którym to widać, jak nemezis Batmana tuli jego dziecięcą inkarnację.
Z jednej strony, szkoda, że nadszedł czas pożegnania z tą nietypową wizją przygód Batmana, Jokera i spółki. Z drugiej, lepiej zakończyć coś wcześniej i w dobrej formie niż zbyt długo przeciągać daną historię, tym samym zniechęcając nawet najbardziej wytrwałych sympatyków. W każdym razie, ja na pewno będę dobrze wspominać mangę „Joker. Operacja specjalna”, wydaną po polsku nakładem Egmontu. Mówiąc krótko, ta seria należycie dba o to, by czytelnik był zarówno zrelaksowany, jak i rozbawiony.
Joker w roli ojca. To jest największy żart jaki można było wymyśleć. A po wpadnięciu do kociołka Batman zyskał nadludzką siłę i nosił menhiry?
OdpowiedzUsuńAż tak dobrze nie było z tą krzepą u Batmana :D To nie ta bajka. Tu po prostu zaczął s#ać w pieluchy po wpadnięciu do kotła. :P
UsuńJoker opiekujący się małym Batmanem to na pewno nietypowy pomysł, ale skoro trzytomowa manga daje radę, to można się tylko cieszyć z jego realizacji ;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie nie żałuję kontaktu z tą serią. :)
UsuńCiekawy pomysł.
OdpowiedzUsuńOwszem.
UsuńSam pomysł na tę mangę po prostu rozbraja XD
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam. Jak więc dowiedziałam się o takiej serii, to musiałam ją bliżej poznać. :)
UsuńNawet nie miałam pojęcia, że jest taka manga. Ogromnie ciekawie się zapowiada. Pomysł wydaje mi się uroczy. Chętnie przeczytam tę mangę. Pozdrawiam najserdeczniej
OdpowiedzUsuńMnie się ta manga podobała. Dziękuję i również pozdrawiam.
Usuń