Podobają mi się
kryminały, ale nie lubię, kiedy esencja tego gatunku rozmywa się pod naporem
innych elementów. No i sama intryga powinna być oczywiście na tyle
interesująca, aby podtrzymać uwagę czytelnika. Niestety, „Gniazdo szerszeni”
nie dostarczyło mi w ogólnym rozrachunku pozytywnych wrażeń, a szkoda, bo
wiązałam pewne nadzieje z książką Patricii Cornwell.
Chociaż
nie jestem jeszcze dobrze obeznana z twórczością tej amerykańskiej pisarki,
kojarzę jej nazwisko. Wiem więc, że do najpopularniejszych powieści Cornwell
należą tytuły z serii, w której pojawia się pani doktor Kay Scarpetta. „Gniazdo
szerszeni” reprezentuje natomiast inny cykl, związany z postacią niejakiego
Andy’ego Brazila. Akcja utworu zabiera odbiorców do prężnie rozwijającego się
amerykańskiego miasta Charlotte, położonego na terenie Karoliny Północnej. Mimo
iż przeżywa ono rozkwit, trawią je różne problemy, tak jak w przypadku
praktycznie każdej miejscowości.