Enigmatis, za którego
powstaniem stoi polskie studio Artifex Mundi, zajmuje szczególne miejsce w moim
sercu. To właśnie pierwsza odsłona serii sprawiła, że na dobre zaprzyjaźniłam
się z produkcjami HOPA, regularnie goszcząc na komputerze różnych przedstawicieli
tego gatunku. Ba, „jedynkę” zaliczam do swoich ulubionych gier, podobnie
zresztą jak jej następczynię. A co z trzecią i zarazem finałową częścią, o podtytule
Cień Karkhali? Czy okazała się godnym zwieńczeniem cyklu? Zdecydowanie tak!
Już
poprzednie wcielenia tej marki cechowały się efektownym otwarciem, a „trójka” nie
tylko pozostaje wierna owej tradycji, lecz również przebija starsze siostry pod
względem dynamiki. Oto bowiem widzimy samolot, na pokładzie którego przebywa
duet detektywów – główna bohaterka serii oraz Richard „Rick” Hamilton, czyli
inna dobrze znana fanom Enigmatis postać. Lot odbywa się w wyjątkowo kiepskich
warunkach, przy czym to nie szalejący śnieg stanowi największy problem.
Dokładniej rzecz ujmując, maszyna została bardzo poważnie uszkodzona. Na domiar
złego, mało brakuje, by nasza podopieczna stamtąd nie wypadła.