niedziela, 12 stycznia 2025

"Joker. Operacja specjalna" t.2 - recenzja

 


Perypetii Batmana w pieluchach i niańczącego go arcywroga ciąg dalszy, czyli drugi tom mangi „Joker. Operacja specjalna”. Co tym razem czeka głównych bohaterów?


Ta mangowa seria, która trafiła do Polski nakładem wydawnictwa Egmont, stanowi owoc współpracy, jaką nawiązali odpowiedzialny za scenariusz Satoshi Miyagawa i stojący za ilustracjami Keisuke Gotou. Autorzy owego cyklu serwują czytelnikom iście komediową wariację losów obrońcy miasta Gotham oraz jego nemezis Jokera. Motywem przewodnim uczyniono bowiem cienie i blaski samotnego rodzicielstwa, zestawiając obu protagonistów w wyjątkowo absurdalnej sytuacji. Otóż jak mogliśmy dowiedzieć się w poprzednim tomie, finałem ich kolejnej konfrontacji była przemiana Batmana w bobasa. Joker postanawia natomiast przygarnąć malca i ma w tym swój przewrotny cel.


Drugi tom mangi podąża ścieżką wytyczoną przez debiutancką odsłonę, która, posługując się czarnym humorem i komizmem sytuacyjnym, przybliżała rozmaite obrazki z ojcowskiego życia jednego z naczelnych złoli w uniwersum DC. Stąd Jokerowi dane jest chociażby zmierzyć się z humorami maleńkiego Bruce’a „Batmana” Wayne’a czy – jako opiekun dziecka – doświadczyć ludzkiej nieuprzejmości lub – wręcz przeciwnie – życzliwości oraz wsparcia. Ale mimo że podobne problemy ma praktycznie każdy rodzic posiadający potomstwo, wszystko to nabiera komicznego w swej absurdalności charakteru, co wynika właśnie ze specyfiki postaci z przestępczego światka. W ramach przykładu pozwolę sobie zaś przytoczyć tutaj Jokerowe spotkanie z policją, przerwane przez… wezwanie do żłobka.



Formuła, którą  zaprezentował odbiorcom duet Miyagawa-Gotou, wciąż całkiem dobrze zdaje egzamin. Ba, pewną ważną rozmowę, wymagającą dodatkowo udziału dziewczyny Jokera – Harley Quinn – w roli matki Bruce’a, zaliczam do najzabawniejszych fragmentów z dotąd przeczytanych przeze mnie rozdziałów. Niemniej w pojedynczych momentach pojawiła się u mnie lekka obawa, że takowa koncepcja może się przedwcześnie wypalić. Na szczęście, pomyślano równocześnie o wydarzeniach zwiastujących śmielsze popchnięcie fabuły do przodu, a mianowicie o potencjalnych komplikacjach na drodze ku realizacji tytułowej operacji specjalnej. Myślę zwłaszcza o większej obecności wiernego lokaja Batmana, czyli Alfreda, co ma miejsce na dalszych stronach omawianego tomu. Ów mężczyzna tęskni za swoim chlebodawcą i zna go od najmłodszych lat,  mogąc tym samym sporo namieszać w kolejnych częściach serii.


Wszystko to ponownie przystrojono solidnej jakości kreską, która może i nie jest szczególnie charakterystyczna, lecz nie przysparza żadnych powodów do narzekań. Pochylając się nad warstwą wizualną, zaznaczyć zarazem muszę, iż jak zwykle najbardziej kupiły mnie w owej materii kadry z Batmaniątkiem. Nie ukrywam, że berbeć wygląda przesłodko i nie zmieniają tego nawet takie obrazki, które przedstawiają go z naburmuszoną miną.



Słowem podsumowania, napiszę krótko: drugie spotkanie z Jokerem i niemowlęcą wersją Batmana oceniam w ogólnym rozrachunku za udane. Zapewne sięgnę więc po kolejny tom, acz – w następnych rozdziałach – życzyłabym sobie chętniejszego doprawiania komediowo-familijnej tematyki o rozwijające intrygę zwroty akcji.


4 komentarze:

  1. Ja poszukam części pierwszej, pozdrawiam Julito .

    OdpowiedzUsuń
  2. O, wiem komu mogłabym polecić taką mangę. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomysł na fabułę wydaje się absurdalnie odjechany, ale też to może być coś, przy czym można się świetnie bawić :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm.... manga i Batman, czyli uniwersum superbohaterów nigdy mnie specjalnie nie pociągały ;) Ale taka zabawa treścią i formą muszę przyznać wygląda intrygująco ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.