Za sprawą swojej nazwy, „Miasteczko Halloween” kojarzy się w pierwszej chwili ze świętem przypadającym na końcówkę października. Niemniej to zarazem jedna z takich historii, która równie dobrze wpisuje się w nurt opowieści okołogwiazdkowych.
„Miasteczko Halloween”, za którego warstwę tekstową i ilustracje odpowiada Jun Asuka, to mangowa wersja słynnej animacji stanowiącej pomysł Tima Burtona. Przedstawiona tu historia kręci się wokół kościotrupa Jacka Szkieletona – króla tytułowej mieściny, wypełnionej zresztą innymi postaciami rodem z opowieści grozy. Znudzony rutyną corocznych obchodów Halloween, protagonista odczuwa swoiste wypalenie zawodowe i pragnie czegoś nowego. Lekiem na jego bolączki wydaje się zaś być odkrycie Miasteczka Bożego Narodzenia. Jack zachwyca się bowiem tamtejszą, radosną atmosferą, przez co postanawia sam zostać Świętym Mikołajem. Sęk w tym, że działania pana Szkieletona wywołują nielichy chaos i stawiają magię grudniowych świąt pod wielkim znakiem zapytania.
Omawiana pozycja jest wierna scenariuszowi animacji z 1993 r., przy czym skupia się na kluczowych wydarzeniach z oryginału. Wprawdzie odbiór fabuły tej skądinąd sympatycznej mangi nie dorównuje wrażeniom z seansu, a drugoplanowe postaci przedstawiono pobieżnie, lecz sylwetki dwojga najważniejszych bohaterów to solidna robota. Myślę nie tylko o Jacku, za pośrednictwem którego należycie wybrzmiewają takie motywy jak poszukiwanie własnej tożsamości i swojego prawdziwego powołania czy kwestia wyciągania nauki z rozpętanego przez siebie zamieszania. Otóż drugą sprawnie nakreśloną postacią jest pozszywana z różnych kawałków lalka Sally, u której wrażliwość, bezinteresowna miłość do Jacka i oddanie idą w parze z rozsądkiem, a także z życiową mądrością.
Wyższość obrazu Tima Burtona najbardziej objawia się jednak na innych polach. Mianowicie przybliżając publikację Jun Asuki, nie wypada mi pominąć faktu, że filmowy pierwowzór to zarówno komedia fantasy, jak też musical i takowa specyfika animacji znalazła swoje odzwierciedlenie na kartach owej mangi. Autorka komiksu spróbowała bowiem wpleść do utworu kadry mające pełnić rolę sekwencji śpiewanych. Stąd fragmenty piosenek zostały niejako rozpisane pod postacią tekstu przystrojonego nutkami. Zabieg generalnie pomysłowy w swej prostocie. Niestety, zarazem średnio udany, ponieważ wydrukowane słowa nie posiadają uroku słyszanych partii wokalnych.
Podobnie ma się sprawa rysunków zdobiących strony mangi. Owszem, ilustracje są estetyczne, miłe dla oka i z klimacikiem bliskim filmowemu oryginałowi, mimo że cechują się również oszczędnością. Ale to właśnie ta skromność przegrywa z wizualną warstwą animacji, którą zrealizowano techniką poklatkową. Ascetyczne i zazwyczaj jasne tła na poszczególnych stronach, wespół z czarno-białą kreską, nie posiadają rozmachu na miarę kultowego obrazu z lat 90., choć towarzyszą one postaciom o takiej aparycji jak w filmie animowanym.
Swoją drogą, ta mangowa propozycja zawiera nawet parę ciekawostek m.in. o technice użytej do zrobienia animacji czy o popularności filmu, bez którego nie byłoby wszak owego komiksu. Nie ma tego dużo, lecz dobrze, że jest. A czy warto w ogóle sięgnąć po taką wersję „Miasteczka Halloween”? Cóż, to całkiem niezła publikacja, tyle że nie dotrzymuje kroku swemu pierwowzorowi. Sądzę więc, że najbardziej byliby zadowoleni z lektury ci czytelnicy, którzy lubią perypetie Jacka w oryginalnym wydaniu i jednocześnie ochoczo zbierają wszystko, co związane z ową animowaną opowieścią. Z kolei dla osób, które nie znają jeszcze obrazu z 1993 r., teoretycznie może to być zachęta, by potem go obejrzeć, lecz w przypadku takich odbiorców raczej od razu zdecydowałabym się na seans filmowy.
--------------------------------
Jako że to mój ostatni wpis w 2024 r., chciałabym życzyć Wam udanego sylwestra, bez względu na formę jego spędzenia, a także dużo zdrowia i pomyślności w Nowym Roku!
Do przeczytania wkrótce, acz już w 2025 r.! ;)
P.S. Na zaległe komentarze odpowiem w II połowie tygodnia, bo ostatnio strasznie zagoniona jestem. Wtedy też odwiedzę Wasze blogi. Trzymajcie się! :)
----------------------------------------------
Źródło ilustracji końcowej: Pixabay
Wszystkiego najlepszego Julito w Nowym Roku :-) .
OdpowiedzUsuńDziękuję i jeszcze raz wszystkiego naj, naj, naj dla Ciebie. :)
UsuńPs. Jako dziecięcy fan komiksów - lata temu - teraz mnie z kolei do mang ciągnie :-) .
OdpowiedzUsuńJa z kolei regularnie po mangi sięgam i nie żałuję poświęcanego im czasu. :)
UsuńUwielbiam Tima Burtona. Wszystkiego dobrego w nowym roku! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie. :)
UsuńNie miałam pojęcia o istnieniu tej mangi - a znam film Burtona.
OdpowiedzUsuńTobie także wszystkiego dobrego na ten Nowy Rok 2025 xx
Dzięki. :)
UsuńWprawdzie już życzyłam, ale dobrego nigdy nie za wiele. Zatem najlepszego w Nowym Roku. Oby był dużo lepszy od starego, niech pokaże co potrafi. Co do mangi to nie czytałam, ale ostatnio przypomniałam sobie Miasteczko Halloween, który bardzo lubię ;) Pozdrawiam Julito :)
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam i jeszcze raz wszystkiego naj, naj, naj w 2025 r.! :)
Usuń