Ileż to już razy
ludzie doigrali się przez tzw. zabawę w Boga… Niemało utworów literackich i
filmowych zdążyło nas w tej kwestii dość dobitnie uświadomić, opowiadając o
przykrych skutkach zachłyśnięcia się zdobyczami nauki. Z jednej strony, postęp
jest nieunikniony, a nowinki technologicznie potrafią ułatwić życie. Z drugiej,
nietrudno stracić kontrolę nad owocami takiego rodzaju prac. O tym właśnie
pisze Michael Crichton w thrillerze „Predator”.
Choć
polski tytuł wzbudza nieodparte skojarzenia z klasyką kina science fiction,
książka ta nie ma nic wspólnego z kultową serią o kosmicznym łowcy. Niemniej Crichton
wniósł pokaźny wkład do historii kinematografii, dzięki czemu jego nazwisko
jest bardzo dobrze znane nie tylko wśród największych literackich fanów. To on
odpowiada za narodziny „Parku Jurajskiego”, tworząc powieść, którą następnie
zaadaptowano na potrzeby filmu. Kinową wersję otrzymał również sequel
„Zaginiony świat” i na tym zresztą nie koniec, bo cykl o dinozaurach do dziś
wzbudza gorące emocje wśród widzów. Wprawdzie amerykański autor napisał dwie
książki z serii, lecz, jak wiadomo, X muza hojniej obrodziła w tej materii, a
obecnie trwają prace nad piątym z kolei obrazem. Filmowych adaptacji doczekały
się ponadto inne utwory spod pióra Crichtona, np. „Kongo” czy „Wschodzące
słońce”. Ba, on sam zasmakował zarówno reżyserskiego, jak i scenopisarskiego
fachu.
Wzorem
słynnego „Parku Jurajskiego”, „Predator” podejmuje wspomniany na wstępie motyw
swoistej zabawy w Boga, a co za tym idzie – poniekąd wpisuje się w nurt
historii ku przestrodze. Mamy tu bowiem do czynienia z niebezpieczeństwem, stwarzanym
przez naukowe eksperymenty z dziedziny nano- i biotechnologii. W tym konkretnym
przypadku śmiertelne zagrożenie stanowią nanoboty, które opracowano głównie do
celów wojskowych (dodatkowo odkryto też zastosowanie medyczne). Urządzenia miały
zostać zaprogramowane w taki sposób, by pod postacią rojów służyć za nowoczesne
kamery. Niestety, okazuje się, że jedna z tego typu chmar lata sobie samopas,
zamiast w zamkniętym laboratorium. Na domiar złego, obdarzony inteligencją
rozproszoną rój bardzo szybko się uczy i replikuje, a także atakuje zwierzęta
oraz ludzi. Mordercze instynkty to swoją drogą zasługa kodu, zgodnie z którym
nanomaszyny zachowują się niczym drapieżniki.
W
centrum dramatycznych zdarzeń zostaje zaś umieszczony niejaki Jack Forman, z
zawodu specjalista od programowania systemów rozproszonych. Co ciekawe, główny
bohater początkowo egzystuje bardziej na uboczu zaistniałych problemów, mimo że
cała afera bezpośrednio go dotyka. Tak się składa, że od pewnego czasu przebywa
na bezrobociu i – póki nie zdobędzie nowej fuchy – musi zostać pełnoetatowym
tatą. W domu dochodzi zatem do zamiany ról, gdyż funkcję osoby pracującej pełni
małżonka Jacka – Julia. Pani Forman piastuje ważne stanowisko w firmie Xymos Technology,
tak na marginesie sprawcy kłopotów z nanobotami. Mąż zajmuje się natomiast obowiązkami,
jakie spadają zazwyczaj na kobiety, w tym dla przykładu zakupami, gotowaniem czy
opieką nad trójką dzieci: dwunastoletnią Nicole, ośmioletnim Erikiem oraz
ledwie dziewięciomiesięczną Amandą.
Mimo
że Jack czuje się czasami dziwnie z tą swoją codziennością, sympatyczny protagonista
wykazuje duże zaangażowanie w trosce o dobro najbliższych. Nie brakuje mu również
powodów do zmartwień, i to takich, które grożą rozbiciem familii. Żona coraz
dziwniej się zachowuje, łatwo ponoszą ją nerwy, a na dodatek, nieustannie
przesiaduje w pracy. Małżonkowie oddalają się od siebie, co każe Jackowi
podejrzewać Julię o romans. Oprócz tego, klasyczne problemy rodzinne
przeplatają się z niepokojącymi sygnałami o trudnościach, jakie napotkano
podczas badań w laboratoriach Xymosu. Te ostatnie ruszają jednak pełną parą
wraz z zatrudnieniem bohatera przez powyższą firmę, która potrzebuje jego umiejętności
do przysłowiowego sprzątnięcia bałaganu. Wtedy to można zaobserwować odwrotną
tendencję przy akcentowaniu poszczególnych aspektów fabuły. Egzystujący dotąd w
tle świat nauki wkracza na pierwszy plan, a gdy dojdzie do konfrontacji Jacka z
agresywnym rojem, domowe utrapienia wydają mu się odległymi błahostkami. Nie
oznacza to, że zapomina o rodzinie. Wręcz przeciwnie, ale kto by się przejmował
kłótnią między dziećmi, skoro ma pod nosem wyjątkowo niebezpieczne maszyny.
Jak
przystało na solidnie skonstruowany thriller, Crichton już od pierwszych stron buduje
odpowiednie napięcie, w znacznym stopniu polegając na niedopowiedzeniach wokół
protagonisty. Kiedy dominują obrazki z życia rodzinnego, Julia kilka razy wspomni
ogólnikowo o zamieszaniu w robocie bądź też mężczyzna sam dostrzeże coś
podejrzanego, nie wiedząc wówczas, czemu będzie musiał stawić w przyszłości
czoła. Mało tego, niedomówienia towarzyszą pobytowi pana Formana w fabryce
Xymosu, którą wybudowano na pustkowiu, pośród piasków Nevady. Autor zręcznie
kreśli przed czytelnikami klimat miejsca pracy, gdzie generalnie panuje nerwowa
atmosfera. Nie dość, że nikt nie może zapanować nad zbuntowanymi nanobotami, to
jeszcze Jacka coraz bardziej irytuje zatajanie przed nim niektórych informacji.
Najsłabiej wypada finał, aczkolwiek nie powiem, by było źle. Po prostu w
końcowej partii utworu wkrada się ździebko zbędnego efekciarstwa, przez co
rozwianie wszystkich tajemnic nie robi aż tak spektakularnego wrażenia jak
powinno.
Należy
jednocześnie nadmienić, iż charakterystycznym elementem powieści są regularne i
dość obszerne wtrącenia z informacjami dotyczącymi nowych technologii czy
biologii. Takie wstawki znajdziemy nawet w tych fragmentach, które skupiają się
na obyczajowej warstwie historii. Co najistotniejsze, nie czuć w tym fałszu, zwłaszcza
że narratorem jest Jack. Główny bohater to przecież umysł ścisły, więc łatwo
zrozumieć, że naukowe rozważania w naturalny sposób przychodzą mu do głowy. Może
nie śledziłam tych opisów z zapartym tchem, lecz ich obecność pozytywnie świadczy
o rzetelnym podejściu pisarza.
Podsumowując,
„Predator” funduje odbiorcom wciągającą rozrywkę, która przypadnie do gustu
miłośnikom thrillerów, ze szczególnym uwzględnieniem sympatyków opowieści o
ciemnych stronach technologicznego postępu. Co prawda zdołałam częściowo
przewidzieć pewien fabularny detal, ale nie wykluczam, że autor celowo chciał zasiać
takie podejrzenia, zważywszy na występowanie faktycznie zaskakujących momentów.
W każdym razie, jak najbardziej warto przeczytać.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł
polski: Predator
Tytuł
oryginalny: Prey
Autor:
Michael Crichton
Wydawnictwo:
Albatros A. Kuryłowicz
Lubie powiesci Crightona, facet fajnie pisze. Bardzo szybko sie go czyta. Juz kilka tytulow przeczytalam. Jestem chetna na ten egzemplarz. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTo nie jest nowa książka, ale warto rozzejrzeć się w bibliotekach :)
Usuń