sobota, 1 czerwca 2024

"Mały piesek", Urszula Kozłowska - recenzja

 


Śmiech to zdrowie nie tylko wtedy, kiedy sami się śmiejemy, lecz również w takich momentach, gdy widzimy pełną serdeczności radość na czyimś obliczu. Przeznaczona dla maluchów książeczka „Mały piesek” jest bardzo dobrym tego przykładem.


Publikacja z tekstem Urszuli Kozłowskiej i z ilustracjami Arlety Strzeszewskiej to króciutka, posiadająca twarde stronice, a także stawiająca na wierszowaną formę opowiastka, w której pierwsze skrzypce gra tytułowy czterołap. Piesek prowadzi zdecydowanie pozytywny tryb życia, ciesząc się każdym dniem. Stąd nigdy nie opuszcza go wesołość, którą też ochoczo dzieli się z otoczeniem. Ba, poczciwego psiaka można śmiało nazwać lokalną dobrą duszą, zwłaszcza że i z kotem pozostaje w komitywie.


Postawa młodziutkiego protagonisty stanowi więc cenną radę praktycznie dla każdego. Śmiech jawi się tu bowiem jako zdrowe zjawisko, a przykład pieska celnie pokazuje, że warto czerpać radość nawet z najdrobniejszych rzeczy. Tak oto zasygnalizowany został terapeutyczny wpływ optymistycznej wesołości, która w przypadku dzieci sprzyja też prawidłowemu rozwojowi. A co z takiego rodzaju nauki mogą wynieść dorośli? Powinni przypomnieć sobie chociażby o tym, że – pomimo nierzadko wymagającej codzienności – lepiej nie odcinać się totalnie od pozytywnego nastroju.


Co więcej, nasz śmiech może poniekąd pełnić funkcję terapii zastosowanej na osobach, w pobliżu których przebywamy. Bo tak właśnie jest z poczciwym pieskiem, który – na kartach omawianej pozycji – zaraża innych otwarcie wyrażaną radością i optymizmem. Z kolei rzucanie odprężającymi żartami itp. pomaga czasami w przeganianiu smutnych myśli z czyichś głów. Pozostając w temacie rechotania w obecności innych, autorka zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. Mianowicie sygnalizuje, że jeśli widać na obliczu takiego wesołka szczerość zamiast szyderczości, to absolutnie nie należy utożsamiać tych chichotów z kpinami pod naszym adresem. Wręcz przeciwnie, ktoś śmieje się wówczas do nas, a nie z nas.


Jak wcześniej wspomniałam, pieskie perypetie zostały napisane wierszem. Dodam przy tym, że dwa wersy powtarzają się niczym refren w piosenkach. Dlatego czytając ową książeczkę dziecku, dobrze byłoby szczególnie zaakcentować owe fragmenty, aby wzmocnić melodyjność tekstu. Ponadto regularnie powracające partie wyeksponowano pogrubioną czcionką, aczkolwiek na gruncie graficznym w oczy rzucają się przede wszystkim duże ilustracje. Na pyszczku roześmianego pieska widać rozczulającą dobroć, a i pozostałe zwierzęta, podobnie jak scenerie, cieszą oczy bardzo ładnym wykonaniem. Wyróżnić także muszę żywe kolory, od których po prostu bije radosna energia.


Słowem podsumowania, „Mały piesek” z powodzeniem podejmuje kwestię pozytywnej mocy uśmiechu, robiąc to w przystępny i rozrywkowy sposób zarówno pod kątem tekstowym, jak też obrazkowym. Mamy zatem do czynienia z tytułem w sam raz dla maluchów, by poczytać im coś przed snem lub w ramach wspólnie spędzanego czasu za dnia.


6 komentarzy:

  1. Bardzo pocieszna i takie książeczki też są potrzebne, pozdrawiam, strasznie zalatane przedpołudnie miałem :-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam, że tego typu publikację są jak najbardziej potrzebne. Również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Takie książeczki są bardzo fajne szczególnie dla maluchów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się, że śmiech jest świetną formą terapii, mi bardzo pomogło żartowanie z różnych głupotek :). Śmiej się jak najczęściej Kochana :*

    OdpowiedzUsuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.