Magiczne praktyki, halloweenowe celebracje w duchu przytulności, szczypta romantycznych nut, plus mroczna domieszka w postaci zakazanych czarów oraz rodzinnych sekretów. Na bazie tychże składników Wallis Kinney przyrządziła lekturę w sam raz na jesienny czas.
„Mroczna i tajemna magia” spod pióra owej autorki zabiera czytelników do amerykańskiej miejscowości Ipswich w stanie Massachusetts. Jak się okazuje, wśród lokalnej społeczności nie brak prawdziwych czarownic, a jedną z nich jest właśnie główna bohaterka powieści – wiedźma pogranicza Hecate „Kate” Goodwin. Typ samotniczki i zarazem posiadaczka czarnego kota wabiącego się Merlin. Czytelnicy mogą zaś towarzyszyć kobiecie w okolicach Halloween, przy czym zbliżające się na kartach utworu święto nabierze dla protagonistki szczególnego znaczenia.
Kate musi bowiem niejako wyjść ze strefy komfortu, gdyż w tym konkretnym roku na barki bohaterki spada organizacja sabatu dla jej kowenu. Ponadto na drodze czarownicy pojawia się Matthew Cypher – klątwiarz i nekromanta, który wywołał niegdyś motylki w brzuchu protagonistki, lecz jednocześnie sprawił wtedy zawód. Notabene, wciąż między nimi iskrzy, acz Kate nie jest pewna co do intencji mężczyzny, twierdzącego, że chce pomóc w różnych sprawach. A jakby jeszcze było mało, do puli komplikacji dochodzi odkrycie, które dotyczy rodzinnej przeszłości oraz księgi naznaczonej mroczną magią. Nie mówiąc o coraz bardziej niepokojących i sugestywnych wizjach sennych, jakie nawiedzają pannę Goodwin.
Przedstawiona tu historia zalicza się do lekkich i przyjemnych w odbiorze, ale o ile wpierw – pomimo pozytywnych wrażeń już na dzień dobry – książka nie pochłonęła mnie niczym saharyjskie piaski, to im dalej, tym bardziej byłam zaangażowana w losy bohaterów. Polubiłam też skądinąd sympatyczną Kate, z którą po części sama się utożsamiam jako osoba introwertycznej natury, no i oczywiście jako kociara, w dodatku mająca czarnego mruczka. Matthew również posiada w sobie to coś, a relacji łączącej go z panną Goodwin nie można odmówić należytej chemii. Jednakże autorka nie poszła w stronę typowego romansidła, a co za tym idzie – nie uczyniła ich wzajemnego przyciągania dominującym wątkiem ani – na szczęście – nie sięgnęła po tanie chwyty w rodzaju szczegółowych opisów tzw. „momentów”.
Sercowe kwestie zostały zatem zarysowane w sposób delikatny i nienachalny, bo – jak wcześniej zasygnalizowałam – to również opowieść o kultywowaniu tradycji, a w tym wypadku o przygotowaniach do Jesiennego Festiwalu Ipswich oraz obchodów Halloween. To także historia o tajemnicach z przeszłości niedawno zmarłej matki Kate – Sybil Goodwin, których istnienie staje się znane głównej bohaterce w toku szykowania się do powyższych celebracji. Rewelacje, jakie zaczynają wypływać na wierzch w związku z mroczną księgą znalezioną wśród rzeczy nieboszczki, przybliżają natomiast protagonistkę do zrozumienia swej magicznej tożsamości. Co więcej, w pewnym sensie pokazują, że pomiędzy dobrem i złem są też odcienie szarości.
Osadzając akcję w realiach dopuszczających istnienie magii, Wallis Kinney nie omieszkuje zgrabnie wplatać do fabuły informacji o świecie przedstawionym. Poznamy więc chociażby działanie magicznych zielników i dowiemy się, że poszczególne czarownice z kowenu mają indywidualne specjalizacje. Jako przykład pozwolę sobie przytoczyć nie tylko Kate, ale i jej dwie siostry, które na dalszym etapie fabuły aktywniej zaznaczają swoją obecność. Mianowicie wśród talentów wiedźmy pogranicza figurują wizje w snach, podczas gdy starsza od niej Miranda widzi przyszłość przez niezwykły kontakt z morskim szkłem, a młodsza – Celeste – potrafi wróżyć z tarota i ruchu planet.
We wstępie napisałam, że „Mroczna i tajemna magia” nadaje się na umilenie sobie czasu jesienią. Owszem, każda pora jest dobra na ciekawą książkę, ale tę publikację warto przeczytać zwłaszcza pod koniec października. Fabuła startuje wszak kilka dni przed Halloween, a w Ipswich trwają stosowne przygotowania, w efekcie czego nie brak wśród elementów scenerii okolicznościowych dekoracji, z dyniami na czele. Wszystko to składa się też na przytulny klimat i nadaje książce cechy historii typu cosy, podobnie jak m.in. ciepło domowego zacisza pod dachem Kate czy wzmianki o przyrządzaniu placuszków lub leczniczych mikstur. Ba, na końcu znajdziemy nawet parę kulinarnych przepisów z zielnika pierwszoplanowej bohaterki.
Równocześnie przypominam, że autorka nie ograniczyła się do stricte pogodnych aspektów, tym samym nie stroniąc też od mrocznych i dramatycznych tonów. Ale co szczególnie istotne, nie uświadczymy rozdźwięku między posępniejszymi niuansami a takimi akcentami, które to służą podkreślaniu ciepłej atmosfery. Pisarka operuje bowiem piórem na tyle zręcznie, że wszystkie klocki fabularne tworzą spójną całość i wszelkie zmiany w obrębie klimatu następują jak najbardziej płynnie.
Słowem podsumowania, „Mroczna i tajemna magia” serwuje odbiorcom odprężającą rozrywkę. A dzięki halloweenowej otoczce powieść sprawdzi się również jako alternatywa dla krwawych i/lub przytłaczających horrorów, jeśli ktoś szukałby czegoś pasującego pod wiadomy sezon, lecz – z różnych powodów – nie miałby ochoty na cięższy repertuar. Tak na marginesie, okolicznościowa tematyka, którą niejednokrotnie tutaj przywoływałam, odzywa też w wizualnej warstwie polskiego wydania, dostępnego nakładem Nowych Stron. Wystarczy zresztą rzut oka na okładkę.
-------------------------------------------
Tytuł polski: Mroczna i tajemna magia
Tytuł oryginalny: A Dark and Secret Magic
Autorka: Wallis Kinney
Wydawnictwo: Nowe Strony
Liczba stron: ok. 356




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.