Peggy, młoda suczka rasy mops marzy o tym, by mieć kochający dom. Ba, myśli o konkretnych czterech ścianach, gdzie mieszka szczególnie bliska psiemu serduszku dziewczynka. Uroczy zwierzak nabiera jednak przekonania, że w celu realizacji swojego pragnienia musi stać się jednorożcem. Co zatem wyniknie z tego iście pomysłowego, acz zarazem niełatwego planu?
„Mopsik, który chciał zostać jednorożcem” to pierwszy tomik przeznaczonego dla dzieci cyklu o perypetiach tytułowej psinki. Na kartach debiutanckiej części, Bella Swift, autorka serii, przedstawia nam główną bohaterkę, kiedy ta przebywa jeszcze przy swojej matce wraz z rodzeństwem. Niemniej to już końcówka owego etapu w życiu Peggy i pozostałych szczeniaków, bo – praktycznie lada moment – zwierzątka mają trafić do różnych opiekunów.
Choć czworonożna protagonistka znajduje nowy dom, gdzie dostaje luksusowe legowisko i złotą miskę, to brakuje jej tam tak ważnych rzeczy jak miłość, odpowiedzialność czy należyta uwaga ze strony właścicielki. Koniec końców, Peggy ląduje w schronisku, lecz przynajmniej tyle dobrego, że niebawem zostaje stamtąd zabrana przez pewną rodzinę. Sęk w tym, iż chodzi o jedynie tymczasowe przygarnięcie na okres świąt Bożego Narodzenia.
Jak wspomniałam we wstępie, Peggy zapragnie zostać z nowymi opiekunami na stałe, tym bardziej że nawiązuje bliską więź z jednym z trojga dzieci w owej familii. A skoro Chloe, bo to o tej sympatycznej dziewczynce mowa, chciałaby mieć jednorożna, suczka postanawia odkryć sposób na przemianę w taką fantastyczną istotę, co dla autorki stanowi udany pretekst do przybliżenia czytelnikom zabawnych prób pieska, by upodobnić się do wiadomego stworzenia. I jak nietrudno zgadnąć, starania te, m.in. pewien jasełkowy popis, wywołują mniej bądź więcej zamieszania.
Co istotne, obecność humoru została przez Bellę Swift umiejętnie zrównoważona innego rodzaju elementami. W efekcie całokształt jawi się jako lekka, ciepła i wzruszająca familijna opowieść w świątecznym klimacie, która zawiera też poważniejsze akcenty. Suczkę nie omijają wszak smutniejsze chwile, np. bezduszne zachowanie pierwszej właścicielki czy lęk przed ewentualną rozłąką z Chloe. Do tego historia Peggy posiada wymiar dydaktyczny. W książce podkreślone bowiem zostały takie kwestie jak uznawanie psów konkretnej rasy za modny dodatek, szczególnie duża odpowiedzialność w przypadku szczeniaków czy akceptacja swojej prawdziwej natury.
Autorka zdołała zawrzeć powyższą treść w skromnej objętościowo publikacji, która została napisana zwięzłym i nieskomplikowanym językiem. Pochwalić również muszę to, że trzecioosobowa narracja skupia się na perspektywie Peggy, dając ciekawy wgląd w jej tok myślenia oraz emocje. Zabieg ten dodatkowo pomógł mi poniekąd zżyć się z psią bohaterką i kibicować poczynaniom owej słodkiej kruszyny. Sprawił też, że nierzadko sama miałam ochotę ją przytulić oraz pocieszyć.
Podobnie jak inne książeczki tego typu formatu spod piór różnych autorów, okołoświąteczna przygoda Peggy została okraszona monochromatycznymi ilustracjami. Tutejsze obrazki są miłe dla oka i cechują się pociesznym urokiem, pasując do charakteru przedstawionej historii. Czworonożna protagonistka ujmuje swoją aparycją, a ponadto warto docenić przemycenie bożonarodzeniowych i zimowych pierwiastków, zwłaszcza że ich występowanie na wybranych ilustracjach zgrabnie zgrywa się z fabułą.
Słowem podsumowania, „Mopsik, który chciał zostać jednorożcem” to sympatyczna opowieść dla młodych czytelników, lecz dorośli także powinni docenić jej atuty. Małej Peggy po prostu nie da się nie lubić, zaś jej perypetie zarówno bawią, jak i nienachalnie, aczkolwiek czytelnie skłaniają do pewnych przemyśleń. Z kolei świąteczne niuanse czynią tę pozycję szczególnie wartą rozpatrzenia wtedy, gdy zechcemy zaproponować dziecku lekturę na grudniowy czas.
------------------------------------------------------
Tytuł polski: Mopsik, który chciał zostać jednorożcem
Tytuł oryginalny: The Pug who wanted to be a Unicorn
Autor: Bella Swift
Wydawnictwo: Wilga
Liczba stron: 144



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.