sobota, 23 kwietnia 2016

LUNA - The Shadow Dust - zapowiedź

Czasami jeszcze przed premierą dostrzegam w niektórych grach to przysłowiowe coś, tę swoistą magię, która wprost urzeka, powodując stan podobny do miłości od pierwszego wejrzenia. Owszem, z ostatecznymi osądami należy wstrzymać się do momentu, gdy pełna wersja danego tytułu ujrzy światło dzienne i przetestujemy gotowy już produkt. Bywa jednak, że wewnętrzny głos dużo wcześniej krzyczy: „Jakie to cudowne! Moje klimaty, na pewno mi się spodoba!”. W przypadku przygodówki LUNA – The Shadow Dust usłyszałam właśnie podobne podszepty. Spokojnie, nie oszalałam, lecz po prostu strasznie nakręciłam się na ową produkcję.

Zaryzykowałabym stwierdzenie, że twórcy zdołali roztoczyć specyficzną, jakby czarodziejską otoczkę nawet wokół samych siebie. Niezależne Lantern Studio, które zajmuje się tym projektem, na swoim oficjalnym twitterowym koncie podało dość oryginalną lokalizację, bo Księżyc. Co prawda na Kickstarterze, gdzie trwa akurat kampania dedykowana The Shadow Dust, znalazłam bardziej realistyczne miejsce (Londyn), ale tam również deweloperzy nie omieszkali wtrącić osobliwej informacji, przedstawiając się potencjalnym darczyńcom. Na stronie akcji żartobliwie wyznają bowiem pewną tajemnicę i zdradzają, że działają z polecenia starodawnych duchów. Ponoć istoty te zleciły im misję, która polega na opracowaniu LUNY. Wiadomo – trzeba odpowiednio się rozreklamować. Niemniej widzę w tej sytuacji nie tyle chęć wzbudzenia zainteresowania, co swego rodzaju pozytywne zakręcenie oraz autentyczną pasję.

O czym opowiadać ma LUNA? Fabuła przygodówki zabierze odbiorców do enigmatycznego uniwersum, którego równowaga uległa zachwianiu. Wtedy to pewien chłopiec wyrusza w podróż, która zawiedzie go do tajemniczej wieży, stojącej na krańcu tego magicznego świata. W trakcie wędrówki młodzieniec spotka pocieszne stworzonko, które zdecyduje się dotrzymać towarzystwa głównemu bohaterowi. Celem wyprawy będzie natomiast zgłębianie sekretów zwiedzanego środowiska. Dlaczego ów świat chyli się ku upadkowi? Co konkretnie doprowadziło do takiego stanu rzeczy? Jakie zagrożenia mogą się gdzieś ewentualnie czaić?  Nie mniej zagadkowo rysuje się również postać naszego protagonisty, skoro poznajemy chłopca w chwili, kiedy spada z dużej wysokości.


Pod względem mechaniki, pozycja autorstwa Lantern Studio zaoferuje rozgrywkę typu point and click. Podczas zabawy przyjdzie nam rozwiązać różne łamigłówki, które mają wymagać bogatej wyobraźni oraz nieszablonowego toku myślenia. Jednocześnie deweloperzy obiecują nie przegiąć z poziomem trudności, dzięki czemu z grą będą mogli zmierzyć się nie tylko najbardziej hardcorowi miłośnicy gatunku. Innymi słowy, nie zabraknie wyzwań, ale nie odbędzie się to kosztem przyjemności. Oprócz tego, w razie kłopotów otrzymamy opcjonalny system wizualnych podpowiedzi, co zapewne ucieszy mniej doświadczonych graczy.

Według obietnic twórców, kluczem do sukcesu nie będzie jedynie otwartość na abstrakcję, lecz także szybkość reakcji, wraz z muzyczną wrażliwością. Takie zapowiedzi pozwalają zatem przypuszczać, iż wśród dostępnych zagadek znajdą się jakieś czasówki oraz zadania oparte na dźwiękach. Co istotne, w grze pokierujemy zarówno chłopcem, jak i pociesznym zwierzątkiem. Relacje pomiędzy tymi postaciami mają też odegrać ważną rolę w fabule, aczkolwiek nie spodziewajmy się rozbudowanych rozmów. Bynajmniej nie dlatego, że jeden z bohaterów nie jest człowiekiem. Podobnie jak w projektach od czeskiego studia Amanita Design, nie uświadczymy tutaj tradycyjnych dialogów. Powołując się na autorów LUNY, przygody chłopca i jego kompana operować mają tzw. uniwersalnym językiem, który obejmie ilustracje, kształty, animacje oraz udźwiękowienie. Zamiennikiem dla klasycznych konwersacji będą ponadto liczne przerywniki filmowe.


Co do audiowizualnej oprawy gry, aspekt ten odznacza się prawdziwym artyzmem, kapitalnie eksponując oniryczną atmosferę produkcji. Wystarczyło, że zaznajomiłam się z opublikowanymi w sieci screenami i próbkami muzycznymi, a z miejsca zostałam oczarowana. Krótka wersja demonstracyjna jeszcze bardziej zaś wzmocniła mój zachwyt nad estetyczną stroną przygodówki. Deweloperom zależało na przekazaniu emocji za pośrednictwem melodii i już teraz słychać, jak świetnie idzie im realizacja tego zamierzenia. Równie przyjemne odczucia wzbudza warstwa wizualna, która bazuje na tradycyjnych animacjach, wykonywanych techniką „klatka po klatce”. Tak na marginesie dodam, iż mnie osobiście grafika skojarzyła się trochę z filmem „Sekrety morza” („Song of the Sea”).

LUNA – The Shadow Dust zawitać ma na komputery PC i Mac, a także na urządzenia z systemami iOS oraz Android. Premierę produkcji przewidziano z kolei na przyszły rok. Jako że pozostało kilka dni do zakończenia kampanii na Kickstarterze, nadal można dorzucić swoją cegiełkę i wesprzeć finansowo twórców. Aby zbiórka okazała się sukcesem, ekipa z Lantern Studio musi zgromadzić minimum 12 tysięcy funtów do 2 maja bieżącego roku. Jeśli chcecie pomóc LUNIE w przyjściu na świat, zapraszam pod kickstarterowy adres gry, gdzie znajdziecie też linki do dema. Swoją drogą, gorąco zachęcam do przetestowania wersji demonstracyjnej, która, choć króciutka, z powodzeniem roztacza przed graczem poetycki i baśniowy nastrój. A skoro w małej próbce widzę znamiona dzieła sztuki, co dopiero powiem po premierze całości?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.