Pomimo
zbliżającej się czterdziestki, Larry Laffer nie spotkał jeszcze miłości swojego
życia. Mało tego – nie widać nawet chętnych na zaledwie jedną, aczkolwiek
upojną noc bez zobowiązań. Taki stan rzeczy nie przeszkadza jednak Larry’emu wierzyć,
że posiada wielki talent do podrywu i czekają go erotyczne podboje prawdziwego
zdarzenia. To dopiero nazywa się optymizm!
Pan
Laffer nie jest anonimową postacią w branży wirtualnej rozrywki. Przygodówki z
udziałem owego jegomościa dorobiły się statusu kultowych reprezentantów
gatunku, a odpowiedzialny za tę serię Al Lowe dumnie rezyduje w gronie słynnych
twórców gier. Co prawda wydane kolejno w 2004 i 2009 Magna Cum Laude oraz Box Office Bust mocno nadszarpnęły
wizerunek marki Leisure Suit Larry, lecz w ich opracowywaniu nie uczestniczył
ojciec cyklu. Ponadto koncentrowały się one na losach innego protagonisty –
Larry’ego Lovage, będącego młodszym krewnym Laffera. Wielki powrót znanego
bohatera nastąpił zaś w 2013 roku wraz z Reoladed, czyli odnowioną wersją
pierwszej części pt. Leisure Suit
Larry in the Land of the Lounge Lizards (1987). Produkcja została wydana przez
firmę Replay Games, a do jej tworzenia ściągnięto samego Ala Lowe. Comeback
sagi był zresztą jak najbardziej oczekiwany, co potwierdził sukces
zorganizowanej na Kickstarterze akcji na rzecz sfinansowania projektu. Gwoli
ścisłości, to już drugie odświeżenie debiutanckiej odsłony cyklu. Poprzedni
remake, w którym przerzucono się z grafiki EGA na VGA, miał swoją premierę w
1991 roku.
W pogoni za
spódniczkami
Fabuła
przygodówki została osadzona na terenie fikcyjnego miasta Lost Wages, dokąd Larry’ego
sprowadza potrzeba odnalezienia miłości i przeżycia swojego pierwszego razu. Nasz
Casanova od siedmiu boleści oczywiście nie obraziłby się, gdyby zdołał zaliczyć
kilka panienek w ciągu jednej nocy. Przed bohaterem stoi niełatwe zadanie, ponieważ
daleko mu do uwodzicielskiego amanta. Niska postura, zakola, śmierdzący oddech i
niemodne ubranie nie znajdują uznania w oczach kobiet lecących wyłącznie na
przystojniaków. Problemy sprawia również podrywanie niewiast, dla których liczy
się wnętrze, a nie opakowanie. Pan Laffer strzela bowiem tekstami, jakie według
niego powinny zmiękczyć każdą dziewczynę. Niestety nie zdaje sobie sprawy, iż
często brakuje mu wyczucia taktu. W efekcie nieeleganckie uwagi Larry’ego zniesmaczają
wiele przedstawicielek płci przeciwnej. Niemniej jednak mały świntuszek nie
zraża się niepowodzeniami, o czym wspomniałam we wstępie. Wręcz przeciwnie, mężczyzna
uparcie pracuje nad relacjami z kobietami, szukając sposobów na skruszenie serc
potencjalnych kandydatek do łoża.
Jak
widać, scenariusz nie należy do rozbudowanych i oscyluje wokół spraw łóżkowych.
Nie jest to bynajmniej wada produkcji, lecz znak rozpoznawczy całej serii,
dzięki któremu zapisała się ona w historii elektronicznej rozrywki. Perypetie
Larry’ego zaskarbiły sobie przychylność graczy za sprawą erotycznej tematyki,
podlanej rubasznym humorem. Reloaded podąża tą samą drogą, gdyż twórcom
przyświecała idea wiernego przeniesienia wiekowej już pozycji do XXI wieku.
Jednocześnie pamiętali o starych fanach, mogących rozczarować się zbyt silnym
uczuciem déjà vu. Z myślą o nich przygotowano kilka nowych plansz oraz
dodatkową dziewczynę, którą nasz heros spróbuje schwytać w sidła miłości.
Pokuszono się też o drobne popkulturowe smaczki, których obecność nie była
możliwa w czasach debiutu Laffera pod koniec lat osiemdziesiątych. Przykładowo
w sklepie natkniemy się na automat do gry Angry Broads, czyli tutejszej odmiany
Angry Birds. W innym miejscu usłyszymy z kolei dialog, w którym przywołany
zostaje Steve Stifler – jeden z głównych bohaterów filmowego cyklu American
Pie.
Niedoskonałości
nadmiaru
Rzuciwszy
okiem na fabułę, przeanalizujmy teraz techniczne aspekty produkcji. Leisure
Suit Larry: Reloaded jest klasycznym point and clickiem, w którym sterowanie
odbywa się przy pomocy myszki. Niezorientowanych w temacie przygotówek z
pewnością zadowoli dostępny z poziomu menu samouczek. Co ciekawe, w tym
swoistym filmiku instruktażowym rad udziela nam Al Lowe. Jeśli chodzi o
możliwości interakcji ze światem gry, jest ich całkiem sporo, a wśród wszystkich
działań znajdziemy nawet lizanie. Deweloperzy zaoferowali ponadto aż trzy
sposoby wybierania pożądanych czynności. Pierwszy z nich to wskazanie kursorem
górnej części ekranu, gdzie wyświetlają się ikony symbolizujące poszczególne opcje.
Drugi wariant wymaga przytrzymania lewego przycisku gryzonia, po czym ujrzymy
podręczne menu z kilkoma najczęściej wykonywanymi akcjami. Ostatni polega
natomiast na przewijaniu ikon przy użyciu kółka lub prawego przycisku myszy. Ów
interfejsowy urodzaj nie przełożył się niestety na wygodę w dziedzinie
sterowania, a co za tym idzie – żadne z zaproponowanych przez twórców rozwiązań
nie sprawdza się w stu procentach. Doskwierały mi głównie dwie rzeczy, a
konkretnie brak opcji wyjścia do menu poprzez klawisz Esc oraz upchnięcie
funkcji przemieszczania bohatera pośród reszty dostępnych czynności.
Hazard i ryzyko
Pracująca
nad odrestaurowaniem Larry’ego ekipa zmodyfikowała część zagadek, a tym samym uprościła
rozgrywkę w stosunku do pierwowzoru. Mimo wszystko gra nadal potrafi zmusić do
kombinowania, zwłaszcza że nie zawiera popularnego obecnie podświetlania
hotspotów. Czy ukończenie Reloaded zabierze nam zatem kilka długich wieczorów?
Otóż nie – do finału powinnyśmy dobrnąć w przeciągu około czterech godzin. Czym
zaś zajmiemy się w owym czasie? Jak przystało na tytuł typu point and click, przeprowadzimy
szereg rozmów i zrobimy użytek ze zgromadzonych przedmiotów. Działania te mają
na celu skusić napotkane niewiasty do padnięcia w ramiona łysiejącego
zbereźnika, do czego niezbędna jest także gotówka. Wprawdzie pieniędzmi
dysponujemy już na początku przygody, ale nie zajdziemy daleko z posiadaną na
wstępie kwotą. Dlatego też należy ją pomnożyć, korzystając z automatów do gier.
Nabijanie kabzy stanowi dość żmudny proces, a utrata wszelkich środków uniemożliwia
popchnięcie fabuły do przodu. Dobrze więc zapisywać stan gry po każdej
zwycięskiej partii. Oprócz tego, istnieje ryzyko zgonu w wyniku chociażby
pobicia czy potrącenia przez samochód, lecz ów element zrealizowano lepiej niż
w oryginalnej wersji. Poprzednio śmierć oznaczała konieczność wczytania
ostatniego dokonanego przez gracza zapisu. Tym razem zostaniemy natomiast cofnięci
do momentu tuż przed zgonem, oglądając wpierw zabawną scenkę. Szkoda tylko, że
zawsze identyczną.
Balony w HD
Przenosząc
pana Laffera do XXI wieku, twórcy słusznie zdecydowali się dostosować grafikę
do dzisiejszych standardów i uraczyli odbiorców wysokiej rozdzielczości oprawą
wizualną. Kolejnym dobrym posunięciem ze strony autorów było postawienie na
kreskówkową stylistykę, która przywodzi na myśl grę Larry 7: Miłość na Fali
(1997). Dwuwymiarowe, ręcznie rysowane tła przykuwają uwagę szeroką paletą
barw, cieniowaniem oraz solidnym podejściem do odwzorowania szczegółów. Poza
tym nie oprą się upływowi czasu tak jak produkcje wykonane w 3D. Postaci
generalnie wyglądają w porządku, ale odpowiedzialny za projekt zespół mógł
postarać się o nieco bogatsze animacje. W konsekwencji przemieszczanie bohaterów
wypada niekiedy ciut sztucznie, podobnie jak mimika twarzy kobiet, które
ujrzymy z bliska w trakcie konwersacji. Co do przedstawionych na ekranie
zbliżenia pań, ich aparycja nie wzbudza zastrzeżeń, pomijając podstarzałą i nie
grzeszącą urodą prostytutkę. Ku uciesze męskiej części graczy, każda z nich
posiada pokaźnych rozmiarów biust. Mówiąc krótko, panowie mają na czym zawiesić
oko.
W
przeciwieństwie do pierwszych odsłon serii, Reloaded posiada pełne
udźwiękowienie, w związku z czym nie jesteśmy skazani wyłącznie na tekstową
formę dialogów. Zatrudnieni do angielskiego dubbingu aktorzy przyłożyli się do
powierzonego im zadania. Wśród obsady nie znajdziemy nikogo, kto przemawiałby z
manierą przyprawiającą słuchaczy o zgrzytanie zębami. Najbardziej wyróżnia się
tutaj narrator, który z wdziękiem komentuje poczynania naszego herosa, krytykuje,
udziela rad, a także dyskutuje ze starym kawalerem. Pozytywnych wrażeń
dostarcza również jazzująca muzyka Austina Wintory’ego, autora ścieżki
dźwiękowej do gry pt. Journey.
Wspomnień czar
Czy
Leisure Suit Larry: Reloaded powiększy grono sympatyków pana Laffera? Obawiam
się, że tytuł ten może mieć mały problem z dotarciem do nowej publiki. Cykl
narodził się bowiem w czasach, kiedy obecność erotyki w grach wywoływała nie
lada sensację. Dziś tego rodzaju wątki zdążyły ludziom spowszednieć, a
charakterystyczny dla serii humor nie każdemu przypadnie do gustu. Inaczej
przedstawia się sprawa starych wyjadaczy, którzy są z przygodami słynnego
podrywacza za pan brat. Mimo że pewne aspekty produkcji nie zostały najlepiej
zrealizowane, twórcy zdołali przygotować sympatyczną podróż do przeszłości.
Wielbiciele Larry’ego nie powinni więc żałować czasu, który poświęcą na sentymentalną
wyprawę do Lost Wages, oferującą zarówno parę nowości, jak i to, co już dobrze
znają.
Ocena:
6,5/10
Plusy:
-
z powodzeniem wskrzesza ducha oryginału
-
specyficzny humor
-
nie trzeba wczytywać ostatniego zapisu po zgonie Larry’ego
-
solidna oprawa wizualna
-
bardzo dobre udźwiękowienie
Minusy:
-
niezbyt intuicyjny interfejs
-
za krótka
-
męczące ciułanie pieniędzy
-
konieczność oglądania tej samej scenki po zgonie Larry’ego
-
niektóre animacje
-
humor nie dla każdego
-
głównie dla fanów serii
Haa! Jedna z moich gier dzieciństwa! Świetna przygodówka, takich mi teraz właśnie brakuje :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię część pt. Larry 7: Miłość na fali. Mam do niej wielki sentyment, w tym m.in. za pełną polonizację i Jerzego Stuhra w roli głównej. Trochę zresztą szkoda, że w Reloaded nie ma polskiego dubbingu, acz pewnie wiązałoby się to z dodatkowymi kosztami.
Usuń