W dzieciństwie
chętnie sięgałam po puzzle, a prócz bajkowych wzorów cieszyły mnie też układanki
ze zwierzętami czy widokami, które prezentowały ciekawe miejsca turystyczne.
Dziś zasadniczo nadal nie jestem obojętna na taką formę rozrywki, lecz jeśli
już mam z nią styczność, to przede wszystkim w postaci wirtualnej. Wiadomo, że
nie można wówczas oczekiwać identycznych wrażeń jak w przypadku tzw. puzzli bez
prądu. Nie przekreśla to jednak szans na sympatyczną zabawę. Poza tym, nie
muszę się wtedy obawiać, iż mój kocurek z wdziękiem wskoczy na stół i postrąca
część elementów.
Produkcja
autorstwa niezależnego studia Decaying Logic jest właśnie taką próbą
przeniesienia tradycyjnych puzzli na grunt gier komputerowych. Zgodnie ze swoim
tytułem, Pixel Puzzles: Japan oferuje układanki, które łączy tematyka związana
z Krajem Kwitnącej Wiśni. Na gracza czeka w sumie 21 obrazków do ułożenia, przy
czym w momencie premiery deweloperzy udostępnili 19 takich zadań. Kolejne 2 sukcesywnie
dodawano w ramach darmowych DLC, co się chwali zważywszy na ogólną tendencję
pobierania opłat nawet za malusieńkie dodatki.
Pływające puzzle
Cyfrowa
interpretacja puzzli została tu zrealizowana w ciekawy i kreatywny sposób,
bowiem rozsypane elementy pływają w stawie okalającym ramkę, wewnątrz której należy
utworzyć obrazek. Poszczególne części wyciągamy ze zbiornika wodnego, co poniekąd
przypomina rybołówstwo, włącznie ze złymi urokami tego zajęcia. Wszak nie
wystarczy ot tak zarzucić wędkę, by w bardzo krótkim czasie mieć wiadro pełne
dorodnych karasi czy szczupaków. Chwycenie pożądanego kawałka nie jest więc
taką banalną sprawą, ponieważ umieszczone w wodzie fragmenty ciągle się
przemieszczają. Zamiast interesującego nas komponentu nierzadko złapiemy inny, który
akurat dryfował w pobliżu.
Swoiste
wyławianie wymaga cierpliwości, podobnie zresztą jak tradycyjne układanki, a
zwłaszcza takie, gdzie do dyspozycji mamy ponad 1000 części. Autorzy nie
proponują jednak aż tak rozdrobnionych plansz, gdyż liczba elementów waha się w
grze od 60 do 350. I dobrze, bo większe rozczłonkowanie obrazków mogłoby
doprowadzić do szewskiej pasji. Tak jak zasygnalizowałam wcześniej, ze względu
na nieco rybacką mechanikę trudno niekiedy złapać konkretne komponenty, a
szczególnie doskwiera to w układankach z przedziału 220-350 części. Przy
bardziej złożonych puzzlach panuje niestety spory tłok wśród dryfujących w wodzie
kawałków, co bywa irytujące po entym schwytaniu złego fragmentu. Wprawdzie
wyciągnięte elementy można zostawić w obrębie ramki na gotowy obrazek, ale
radziłabym nie rozrzucać ich garściami na prawo i lewo, by nie narobić zbędnego
śmietnika. Oprócz tego, na dalszych etapach rozgrywki doskwiera trochę brak
zapisu w środku aktualnego zadania.
Pomimo
owych niedogodności gra wciąga i potrafi przykuć uwagę na ładnych parę godzin –
w moim przypadku około dziewięciu, jeśli chodzi o czas poświęcony na przejście
całości, razem z „deelcekami”. Na początku najlepiej oczywiście ułożyć brzegi
obrazka, by następnie stopniowo kierować się do środka. Kiedy umieścimy dany
kawałek w odpowiednim miejscu, element na stałe zajmie prawidłową pozycję,
dzięki czemu unikniemy nieopatrznego przesunięcia owego fragmentu. Jako że nie
mamy do czynienia z klasycznymi puzzlami, nie wesprzemy się kompletną ilustracją,
zdobiącą wierzch pudełka. Niemniej twórcy pomyśleli o alternatywnie, która nie
stanowi równego ułatwienia, ale wypada dość pomysłowo. Przed rozpoczęciem
wybranego zadania widzimy miniaturową grafikę, zaś potem musimy sobie radzić
bez takiej podpowiedzi. I w tym miejscu do akcji wkracza widoczny na ekranie
licznik, który reaguje na kolejne poprawnie ułożone części. Otóż w momencie
napełnienia miernika, wystarczy na niego kliknąć, by mieć kilkusekundowy wgląd
do kompletnego obrazka.
Bez pompy, acz
przyjemnie
Audiowizualna
warstwa produkcji jest skromna, lecz estetyczna i miła dla oka oraz ucha. W tle
przygrywają delikatne azjatyckie dźwięki, które przywodzą na myśl muzykę
relaksacyjną tudzież medytacyjną. Obrazki, jakie przyjdzie nam ułożyć, obejmują
zdjęcia zrobione w Japonii, a widać na nich m.in. mosty, posągi czy kwiaty
wiśni. Warto przy tym podkreślić, że użyte w grze fotografie potraktowano
specjalnym filtrem, upodobniającym je do akwareli. Co więcej, niektóre puzzle
zostały fantazyjnie powycinane, a w stawie pluska się japoński karp koi.
Reasumując,
Pixel Puzzles: Japan to pozycja skierowana głównie do sympatyków niedzielnego
grania, a także wielbicieli puzzli. Powinna więc zadowolić tych odbiorców,
którzy chcieliby odpalić coś niewymagającego w przerwie od innych zajęć. Co
prawda japońskie układanki od Decaying Logic trawią pewne niedoskonałości, lecz
w ogólnym rozrachunku nie zniechęcają one do ciśnięcia produkcji w kąt. Jeżeli
natraficie na ten tytuł np. podczas jakiejś promocji, można spróbować, tym
bardziej że wyróżnia się na tle swoich fizycznych odpowiedników.
Ocena:
6/10
Plusy:
+
pomysłowe podejście do idei puzzli
+
wciąga
+
przyjemna oprawa audiowizualna
Minusy:
-
ścisk wśród pływających elementów oraz problemy z wyłowieniem pożądanych części
(zwłaszcza przy bardziej skomplikowanych układankach)
-
autosave tylko po ułożeniu całego obrazka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.