piątek, 24 kwietnia 2015

Pixel Puzzles: Japan (PC) - recenzja



W dzieciństwie chętnie sięgałam po puzzle, a prócz bajkowych wzorów cieszyły mnie też układanki ze zwierzętami czy widokami, które prezentowały ciekawe miejsca turystyczne. Dziś zasadniczo nadal nie jestem obojętna na taką formę rozrywki, lecz jeśli już mam z nią styczność, to przede wszystkim w postaci wirtualnej. Wiadomo, że nie można wówczas oczekiwać identycznych wrażeń jak w przypadku tzw. puzzli bez prądu. Nie przekreśla to jednak szans na sympatyczną zabawę. Poza tym, nie muszę się wtedy obawiać, iż mój kocurek z wdziękiem wskoczy na stół i postrąca część elementów.

Produkcja autorstwa niezależnego studia Decaying Logic jest właśnie taką próbą przeniesienia tradycyjnych puzzli na grunt gier komputerowych. Zgodnie ze swoim tytułem, Pixel Puzzles: Japan oferuje układanki, które łączy tematyka związana z Krajem Kwitnącej Wiśni. Na gracza czeka w sumie 21 obrazków do ułożenia, przy czym w momencie premiery deweloperzy udostępnili 19 takich zadań. Kolejne 2 sukcesywnie dodawano w ramach darmowych DLC, co się chwali zważywszy na ogólną tendencję pobierania opłat nawet za malusieńkie dodatki.

Pływające puzzle

Cyfrowa interpretacja puzzli została tu zrealizowana w ciekawy i kreatywny sposób, bowiem rozsypane elementy pływają w stawie okalającym ramkę, wewnątrz której należy utworzyć obrazek. Poszczególne części wyciągamy ze zbiornika wodnego, co poniekąd przypomina rybołówstwo, włącznie ze złymi urokami tego zajęcia. Wszak nie wystarczy ot tak zarzucić wędkę, by w bardzo krótkim czasie mieć wiadro pełne dorodnych karasi czy szczupaków. Chwycenie pożądanego kawałka nie jest więc taką banalną sprawą, ponieważ umieszczone w wodzie fragmenty ciągle się przemieszczają. Zamiast interesującego nas komponentu nierzadko złapiemy inny, który akurat dryfował w pobliżu.

Swoiste wyławianie wymaga cierpliwości, podobnie zresztą jak tradycyjne układanki, a zwłaszcza takie, gdzie do dyspozycji mamy ponad 1000 części. Autorzy nie proponują jednak aż tak rozdrobnionych plansz, gdyż liczba elementów waha się w grze od 60 do 350. I dobrze, bo większe rozczłonkowanie obrazków mogłoby doprowadzić do szewskiej pasji. Tak jak zasygnalizowałam wcześniej, ze względu na nieco rybacką mechanikę trudno niekiedy złapać konkretne komponenty, a szczególnie doskwiera to w układankach z przedziału 220-350 części. Przy bardziej złożonych puzzlach panuje niestety spory tłok wśród dryfujących w wodzie kawałków, co bywa irytujące po entym schwytaniu złego fragmentu. Wprawdzie wyciągnięte elementy można zostawić w obrębie ramki na gotowy obrazek, ale radziłabym nie rozrzucać ich garściami na prawo i lewo, by nie narobić zbędnego śmietnika. Oprócz tego, na dalszych etapach rozgrywki doskwiera trochę brak zapisu w środku aktualnego zadania.


Pomimo owych niedogodności gra wciąga i potrafi przykuć uwagę na ładnych parę godzin – w moim przypadku około dziewięciu, jeśli chodzi o czas poświęcony na przejście całości, razem z „deelcekami”. Na początku najlepiej oczywiście ułożyć brzegi obrazka, by następnie stopniowo kierować się do środka. Kiedy umieścimy dany kawałek w odpowiednim miejscu, element na stałe zajmie prawidłową pozycję, dzięki czemu unikniemy nieopatrznego przesunięcia owego fragmentu. Jako że nie mamy do czynienia z klasycznymi puzzlami, nie wesprzemy się kompletną ilustracją, zdobiącą wierzch pudełka. Niemniej twórcy pomyśleli o alternatywnie, która nie stanowi równego ułatwienia, ale wypada dość pomysłowo. Przed rozpoczęciem wybranego zadania widzimy miniaturową grafikę, zaś potem musimy sobie radzić bez takiej podpowiedzi. I w tym miejscu do akcji wkracza widoczny na ekranie licznik, który reaguje na kolejne poprawnie ułożone części. Otóż w momencie napełnienia miernika, wystarczy na niego kliknąć, by mieć kilkusekundowy wgląd do kompletnego obrazka.

Bez pompy, acz przyjemnie

Audiowizualna warstwa produkcji jest skromna, lecz estetyczna i miła dla oka oraz ucha. W tle przygrywają delikatne azjatyckie dźwięki, które przywodzą na myśl muzykę relaksacyjną tudzież medytacyjną. Obrazki, jakie przyjdzie nam ułożyć, obejmują zdjęcia zrobione w Japonii, a widać na nich m.in. mosty, posągi czy kwiaty wiśni. Warto przy tym podkreślić, że użyte w grze fotografie potraktowano specjalnym filtrem, upodobniającym je do akwareli. Co więcej, niektóre puzzle zostały fantazyjnie powycinane, a w stawie pluska się japoński karp koi.

Reasumując, Pixel Puzzles: Japan to pozycja skierowana głównie do sympatyków niedzielnego grania, a także wielbicieli puzzli. Powinna więc zadowolić tych odbiorców, którzy chcieliby odpalić coś niewymagającego w przerwie od innych zajęć. Co prawda japońskie układanki od Decaying Logic trawią pewne niedoskonałości, lecz w ogólnym rozrachunku nie zniechęcają one do ciśnięcia produkcji w kąt. Jeżeli natraficie na ten tytuł np. podczas jakiejś promocji, można spróbować, tym bardziej że wyróżnia się na tle swoich fizycznych odpowiedników.


Ocena: 6/10


Plusy:
+ pomysłowe podejście do idei puzzli
+ wciąga
+ przyjemna oprawa audiowizualna

Minusy:
- ścisk wśród pływających elementów oraz problemy z wyłowieniem pożądanych części (zwłaszcza przy bardziej skomplikowanych układankach)
- autosave tylko po ułożeniu całego obrazka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.