Powstało wiele historii,
których bohaterowie wyróżniali się na tle swoich pobratymców. Świnka Babe
wolała zaganiać owce zamiast całymi dniami chrumkać w chlewiku, renifer Niko
marzył o lataniu w przestworzach, zaś słonik Dumbo posiadał ponadprzeciętnej długości
uszy. Zebra Kumba ma najwięcej wspólnego z ostatnim z wymienionych zwierzaków, gdyż
odmienność owego malca tkwi w jego wyglądzie zewnętrznym. Jednakże w
przeciwieństwie do słynnego słonia nie został zbyt hojnie obdarzony przez
naturę, lecz właśnie czegoś mu poskąpiono.
Nawet
małe dziecko wie, że charakterystyczną cechę zebr stanowią pasy. Tymczasem
tytułowy protagonista filmu animowanego „Kumba” wygląda nieco inaczej od
pozostałych członków swojego stada. Owszem, posiada pasiaste umaszczenie, ale tylko
na przedniej połowie ciała. Tył, włącznie z „policzkami”, świeci natomiast
bielą. Ów fakt nie uchodzi uwadze innych zebr, które często pozwalają sobie na
niewybredne żarty wobec głównego bohatera. Oryginalna aparycja Kumby zostaje
ponadto powiązana z przedłużającym się brakiem opadów. W końcu jak coś się
dzieje złego, to najwygodniej zrzucić winę za miejscowego odmieńca i przyczepić
mu łatkę zwiastuna nieszczęścia. Negatywne nastawienie dość licznego grona zebr
wraz z innymi problemami powoduje, że młody samiec postanawia opuścić stado. Do
tego kroku bohatera skłania również legenda o magicznym źródle, dzięki któremu
pierwsi reprezentanci jego gatunku zyskali pasy. Kumba ma nadzieję, że kąpiel w
owym źródle uczyni go mniej „wybrakowanym”.
Będąca
motywem przewodnim obrazu odmienność nie obejmuje jedynie wrażliwej zebry. W
trakcie swojej wędrówki, maluch natknie się na postaci, których jak najbardziej
dotyczy powyższa kwestia. Na pierwszy plan wysuwa się w tym miejscu czarny
charakter, czyli lampart o imieniu Fango. Podobnie jak Kumba, drapieżnik doznał
za młodu cierpień w związku z własną innością. W zasadzie dotknęło go to w
jeszcze silniejszym stopniu niż tytułowego bohatera, gdyż został
bezceremonialnie odtrącony przez lamparcie plemię. Jako że od urodzenia nie
widział na jedno oko, dorosłe osobniki uznały Fango za najsłabsze ogniwo grupy
– kogoś niepotrzebnego i zarazem niezdatnego do bycia pełnoprawnym łowcą.
Twórcom udało się w ten sposób nadać owej postaci pewnego tragizmu, a także
sprawić, że widz może poniekąd współczuć dzikiemu kocurowi. Jednocześnie
wzbudza on grozę i stoi w opozycji do sympatycznej zebry, ponieważ inaczej
zareagował na odrzucenie. Swój ból przelał w agresję oraz chęć zemsty, a w
sianiu postrachu pomaga mu wybitnie rozwinięty węch.
Oczywiście
animacja południowoafrykańskiego studia Triggerfish nie ma na celu uświadamiać
odbiorców, że bycie innym oznacza wieczny smutek, cierpienie oraz wegetowanie
na marginesie. Autorzy poruszają tę problematykę, aby wpleść do swojego dzieła walory
edukacyjne. Co prawda niesione przez historię Kumby przesłanie nie należy do
odkrywczych, lecz nigdy nie straci na aktualności. Mianowicie nie powinniśmy
załamywać się w obliczu braku akceptacji. Wręcz przeciwnie, trzeba zachować
hart ducha i co najważniejsze, żyć w zgodzie z samym sobą. Niekiedy warto też
dostrzec pozytywne strony odmienności, a nawet czerpać z owego faktu pewną satysfakcję.
Tego rodzaju postawę reprezentuje chociażby królik, który mieszka w pobliżu
wybudowanego przez ludzi wodopoju. Jako jedyny przedstawiciel gatunku w
okolicy, uznaje swoją oryginalność za atut i odczuwa dumę, sądząc, iż zalicza
się do zagrożonych zwierząt. Odmienności nie wstydzi się również struś Bradley,
który trzyma sztamę z antylopą gnu Mamą W. Ów bohater nie zamierza być taki jak
każdy nielot. Zamiast tego uważa się za natchnionego artystę i marzy o karierze
scenicznej oraz uwielbieniu publiczności.
Obraz
w reżyserii Anthony’ego Silverstona zawiera zarówno poważniejsze, jak i bardziej
humorystyczne momenty. W ogólnym rozrachunku produkcja wykazuje zdecydowanie
większe pokrewieństwo z klasycznymi bajkami Disneya niż z kipiącymi od żartów
tytułami w stylu „Shreka” czy „Madagaskaru”. Losom zebry szczególnie blisko do
kultowego „Króla Lwa”, z którym łączy go m.in. osadzenie akcji w Afryce. Ponadto
oba filmy otwierają narodziny głównych bohaterów, którzy odbywają później
kształcącą podróż. Każdy z nich spotyka też na swojej drodze nietuzinkowy duet
– Simba poznaje surykatkę Timona i guźca Pumbę, podczas gdy Kumbie towarzyszy
zespół złożony z Bradleya oraz Mamy W. Pozycja z RPA nie stanowi bynajmniej
bezczelnej kopii słynnego hitu Disneya. Jej twórcom zależało raczej na
puszczeniu oka w stronę fanów historii Simby, co zdaje się potwierdzać ujęcie ukazujące
pewną modliszkę w trakcie medytacji. Usadowiwszy się na głazie, zielony owad
przybiera pozę niczym małpa Rafiki z „Króla Lwa”. Modliszce przypadła zresztą
rola podobna do tej, jaką odegrał w dziejach Simby wyżej przywołany ssak. Jest
ona bowiem kimś w rodzaju tajemniczego mędrca i przewodnika duchowego.
Na
koniec warto wspomnieć, że pozycja ze stajni Triggerfish broni się pod względem
wizualnym, ciesząc oczy szczegółowymi widokami. Miejsca, gdzie szczególnie
doskwiera brak wody, są mniej gościnne i wysuszone. Z kolei przy wodopoju
dostrzeżemy więcej żywych kolorów. Jeżeli więc szukacie ładnie wykonanej bajki,
która jednocześnie bawi, wzrusza i uczy, przygody półpasiastej zebry jak
najbardziej zasługują na Waszą uwagę. Nie jest to może najwybitniejsze dzieło w
kategorii filmów animowanych, ale po prostu bardzo solidna produkcja.
Ocena:
7,5/10
Tytuł
polski: Kumba
Tytuł
oryginalny: Khumba
Reżyseria:
Anthony Silverston
Scenariusz:
Raffaella Delle Donne, Anthony Silverston
Gatunek:
animacja, familijny, przygodowy
Produkcja:
RPA
Rok
produkcji: 2013
Czas
trwania: 82 minuty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.