Przeglądając gry
zgłoszone na Steam Greenlight, można znaleźć przeróżne tytuły. I nie chodzi mi
akurat o najbardziej oczywistą rzecz, czyli podział gatunkowy. O zielone
światło walczą zarówno niezbyt, delikatnie mówiąc, udane projekty, jak i takie,
które zapowiadają się całkiem nieźle. W obu wyżej wspomnianych grupach nie brak
zaś gier podobnych do innych, bardziej popularnych produkcji. Dla przykładu, czeski
Toby: The Secret Mine przypomina Limbo autorstwa duńskiego studia Playdead. Szczęśliwie
dla wszystkich zainteresowanych, nie wygląda na ubogiego krewniaka „indyczego”
hitu z 2011 roku.
Takie
wrażenie sprawiają przynajmniej opublikowane przez producenta screenshoty wraz
z trailerem. Odczucia te są jak najbardziej pozytywne, zwłaszcza że
opracowaniem Toby’ego zajmuje się zaledwie jeden człowiek – Lukas Navratil. A
kim w ogóle jest główny i zarazem grywalny bohater niezależnego projektu? Bliższe
szczegóły na temat tożsamości owej istoty nie są póki co znane, ale wiadomo,
jaki przyświeca jej cel. Otóż Tobiaszek wyruszy na poszukiwanie porwanych
przyjaciół, których musi odnaleźć zanim okaże się, że sam zaginął. Brzmi trochę
enigmatycznie? Owszem, ale trudno spodziewać się czegoś zwyczajnego, skoro
będziemy podróżować po mrocznym i zagadkowym uniwersum.
Więcej
informacji odnośnie naszego protagonisty oraz wykreowanego na potrzeby gry
świata przyniesie prawdopodobnie pełna wersja produkcji, której premiera
została zapowiedziana na tegoroczne lato (PC, Mac, Linux). Ponoć fabuła odegra
tu niemałą rolę, mimo że będziemy mieć do czynienia z dwuwymiarową
platformówką, a nie „erpegiem” czy przygodówką o rozbudowanym scenariuszu. Nie
jest to zresztą niemożliwe – swego czasu Nihilumbra od hiszpańskiego studia
BeautiFun Games skutecznie udowodniła, że tego typu pozycje również potrafią
przekazać coś więcej w warstwie narracyjnej.
Pod
względem mechaniki, otrzymamy klasykę gatunku. Czeka nas zatem wędrówka w lewo
lub prawo, podskoki, omijanie przeszkód oraz rozwiązywanie zagadek
środowiskowych. Fani platformówek nie powinni narzekać, o ile wszystko dobrze
pójdzie z kwestiami technicznymi, sterowaniem itd. Na pewno już teraz można
powiedzieć, że gra prezentuje się naprawdę ładnie i klimatycznie. Wizualną
inspirację Limbo widać jak na dłoni, lecz czeska pozycja nie kopiuje
niewolniczo cudzych pomysłów. Świat Toby’ego jest bardziej kolorowy, aczkolwiek
dużo w nim czerni. Twórcy Limbo postawili jednak na zdecydowanie pogrzebową
paletę, podczas gdy Lukas Navratil sięga też po błękit, zieleń, pomarańcz czy zimową
scenerię. Co do konkretnych miejscówek, z pewnością trafią się tereny
kopalniane, jako że odwołuje się do nich podtytuł gry (w polskim tłumaczeniu:
„Tajemnicza kopalnia”).
W
chwili publikacji tego tekstu, Toby: The Secret Mine nadal zbiera głosy za
pośrednictwem programu Greenlight. Mam nadzieję, iż gra szybko zdoła zyskać
wystarczające poparcie, by zasilić ofertę platformy Steam. Przyznam, że w tym
przypadku nie wahałam się z wciśnięciem przycisku „Tak”. Podoba mi się styl
graficzny, jaki proponują przygody Toby’ego. Poza tym, od czasu do czasu grywam
w platformówki, a reprezentującą ów gatunek Nihilmbrę wprost uwielbiam. Być
może moje serce podbije więc też The Secret Mine.
---------------------------------------------------
Pod tym adresem można poprzeć grę na Steam Greenlight, do czego gorąco zachęcam:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.