Darmowe
produkcje, z jakimi miałam ostatnio styczność, nie oferowały długich kampanii fabularnych.
Przeważnie około godzinki lub półtorej, i po sprawie. Oczywiście nie brakuje
jeszcze krótszych pozycji, a także takich, które stoją po przeciwnej stronie
barykady, mile zaskakując pod kątem czasu rozgrywki. Do tej drugiej, chlubnej
grupy zalicza się między innymi Lucid9: Inciting Incident – visual novel
autorstwa niezależnej ekipy z Fallen Snow Studios. Ba, to, co proponuje nam ów
nieodpłatny projekt, wcale nie wypada biednie w porównaniu z komercyjnymi
grami.
Choć
teoretycznie dobrnęłam do końca po solidnych ośmiu godzinach zabawy z hakiem,
nie jest to najbardziej adekwatny w moim przypadku wynik, gdyż ujrzałam wtedy
tzw. bad ending. W rzeczywistości poświęciłam grze koło dziesięciu godzin, przy
czym dodatkowy czas spędziłam na rozgryzaniu decyzji, prowadzących do
kanonicznego finału. Ten zaś, jak przystało na właściwe zwieńczenie, wiązał się
z wchłonięciem bogatszej treści i prześledzeniem większej liczby scen. Na
dokładkę, Inciting Incident jest dopiero pierwszą częścią opowiadanej przez
twórców Lucid9 historii – co prawda ów początek również sam w sobie stanowi
pewną całość, lecz mocny finał niewątpliwie każe czekać na ciąg dalszy, który
powinien wyjaśnić podjęte wcześniej wątki. Ale po kolei…
Fabuła
Lucid9 zabiera odbiorców do roku 2018 i fikcyjnej metropolii Isamu, kręcąc się
wokół losów uczniów prestiżowej szkoły średniej z internatem. Swoją drogą, w
dość wstępnej fazie rozgrywki będziemy świadkami lekcji na temat historii
miasta, co posłużyło deweloperom za pretekst do zręcznego i zwięzłego zarysowania
realiów przedstawionego świata. Do Isamu zawitamy natomiast w momencie, gdy
akurat zaczyna dochodzić tam do zniknięć. Ofiarami owych incydentów padają
licealiści, uczęszczający do wyżej wymienionej placówki. Cóż to za łotr jeden
stoi za tym niecnym procederem? Takie pytanie będą rzecz jasna zadawać sobie
bohaterowie Inciting Incident, aczkolwiek sporo czasu zajmą im też zgoła
odmienne sprawy.
Akcję
śledzimy tutaj z perspektywy niejakiego Yamy Ishimoto, będącego jednym z
wychowanków liceum. Mimo że chłopak nie należy do najbardziej otwartych osób,
nie można nazwać go totalnym odludkiem ani odmówić mu braku koleżanek i
kolegów. Co ciekawe, autorzy projektu dużo uwagi poświęcają szkolnemu życiu
głównego bohatera. I to nie tylko w godzinach lekcyjnych, lecz również po
zajęciach, kiedy przychodzi pora na odpoczynek bądź naukę w domowym zaciszu.
Twórcy kreślą przed graczami całą serię takich obyczajowo-komediowych obrazków,
dzięki czemu mamy okazję poznać najważniejsze postacie od zwyczajnej strony, dowiedzieć
się, jacy są, a tym samym lepiej się z nimi zżyć.
Protagoniści
bynajmniej nie żyją w oderwaniu od rzeczywistości, nie wiedząc, co się wokół
nich dzieje. Yama dla przykładu obejrzy w pewnym momencie wiadomości, gdzie
ogłoszona zostaje informacja o tajemniczych zniknięciach. A i nieco wcześniej
zaczepia go zwariowana pani detektyw, lecz relacje z tą młodą kobietą mają na
początku raczej komediowy ton. Jednakże atmosfera stopniowo staje się coraz
bardziej ponura. Mrok jakby częściej daje o sobie znać, zakłócając chwile, gdy
bohaterowie zajęci są własnymi problemami (w tym czasem dość błahymi rzeczami).
Warto jednocześnie podkreślić, iż gracz nie powinien negatywnie odebrać
zestawienia lekkiej komedii obyczajowej z poważniejszymi tematami, bo te zostają
tu płynnie wprowadzone. Widząc codzienność postaci, po prostu jeszcze bardziej
angażujemy się wtedy, kiedy swoisty mur bezpieczeństwa poniekąd zaczyna się
sypać. Wszak w każdej chwili może zaginąć któraś z bliżej przedstawionych nam
osób.
Przede
wszystkim muszę pochwalić Lucid9 za bardzo dobrze rozpisany scenariusz, co jest
o tyle istotne, że w gatunku visual novel kardynalną rolę odgrywa przecież
warstwa fabularna. Nie nużyło mnie śledzenie dialogów, bez względu na to, czy
dotyczyły one przykładowo dziwnych zdarzeń, czy wybierania atrakcji w lunaparku
lub wyścigu w jedzeniu kurczaków. Wbrew pozorom Fallen Snow Studios nie miało
łatwego zadania przy wymyślaniu tekstów o pierdołach w taki sposób, aby nie
wywoływały odruchowego ziewu. Swoje trzy grosze do narracyjnego sukcesu dokładają
ponadto sprawnie zarysowane sylwetki bohaterów. Nasz podopieczny to złożona
postać, za którą ciągną się niezbyt przyjemne doświadczenia. Zresztą pozostałym
także daleko do mdłych person, o jakich człowiek zapomniałby zaraz po
wyłączeniu gry.
Deweloperzy
odrobili lekcję z umiejętnego operowania nastrojem, albowiem kiedy ma być
radośnie czy – wręcz odwrotnie – przygnębiająco, to taka atmosfera w istocie
się pojawia. W miarę rozwoju fabuły, gdy posępniejsze tematy intensywniej
zaznaczają swoją obecność, udzielał mi się niezbyt komfortowy stan młodego
Ishimoto. Yama zaczyna odczuwać zagubienie, rozmyślając o tym, kto może
odpowiadać za popełniane przestępstwa. Wraz protagonistą bierzemy pod uwagę
opcję, że w zasadzie każdy może być porywaczem lub/i mordercą. Mało tego, chłopak
wysnuje sensowne podejrzenia nawet wobec samego siebie, ale nie będę aż tak
hojna ze spoilerami. Dodam tylko, iż spodobał mi się też wątek miejscowego
lasu. Związane z tym terenem pogłoski sugestywnie, acz nienachalnie
sygnalizują, że silny rozwój technologiczny nie przekreśla wiary w zjawiska
paranormalne.
Co
się tyczy oprawy wizualnej, można by użyć określenia „standard”, lecz w jak
najbardziej pozytywnym znaczeniu. Statyczna grafika przykuwa wzrok zarówno
ładnym wyglądem postaci, jak i starannymi tłami. Oprócz tego, cieszy elegancko
i zarazem oszczędnie zaprojektowany interfejs użytkownika – przydatne ikonki
zazwyczaj osadzone są w prawym dolnym rogu ekranu, wystylizowane na urwany
skrawek papieru. Równie dobre wrażenia pozostawia po sobie muzyka, w razie
potrzeby beztroska, zaczepna, sentymentalna albo niepokojąca. Obecnie gra nie
posiada voice actingu, co mi w ogóle nie przeszkadzało. Niemniej uprzedzam, że
w przyszłości Inciting Incitent zyska pełny angielski dubbing (aktualnie trwają
nagrania, które zostaną udostępnione w przyszłym roku pod postacią darmowego
patcha).
Podsumowując,
Lucid9: Inciting Incident to bardzo dobra powieść wizualna, która funduje odbiorcom
wciągającą historię, umożliwiając co jakiś czas podjęcie rozmaitych decyzji. Przemyślany
scenariusz dostarczył mi zróżnicowanych emocji, począwszy od odprężenia i
rozbawienia, poprzez wzruszenie, a skończywszy na nerwowym napięciu czy nawet
szoku. Cieszy fakt, iż w tym, stworzonym od fanów dla fanów, projekcie pasja
poszła w parze z talentem do robienia gier. Gustujecie w produkcjach spod znaku
visual novel? Nie zastanawiajcie się dłużej i zainstalujcie perypetie Yamy
Ishimoto. Nie graliście dotąd w tego rodzaju tytuły? Inciting Incident jest
zatem świetnym sposobem do sprawdzenia, z czym to się je. Polecam, no i czekam
na kolejną odsłonę Lucid9.
------------------------------------------------------------------
Lucid9: Inciting Incident – garść przydatnych linków:
1.
steamowa karta produktu mieści się tutaj;
2.
produkcję można też nieodpłatnie pobrać za pośrednictwem serwisu itch.io;
3.
oficjalna witrynę projektu znajdziecie pod tym adresem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.