czwartek, 5 maja 2016

Lucid9: Inciting Incident (PC) - recenzja

Darmowe produkcje, z jakimi miałam ostatnio styczność, nie oferowały długich kampanii fabularnych. Przeważnie około godzinki lub półtorej, i po sprawie. Oczywiście nie brakuje jeszcze krótszych pozycji, a także takich, które stoją po przeciwnej stronie barykady, mile zaskakując pod kątem czasu rozgrywki. Do tej drugiej, chlubnej grupy zalicza się między innymi Lucid9: Inciting Incident – visual novel autorstwa niezależnej ekipy z Fallen Snow Studios. Ba, to, co proponuje nam ów nieodpłatny projekt, wcale nie wypada biednie w porównaniu z komercyjnymi grami.

Choć teoretycznie dobrnęłam do końca po solidnych ośmiu godzinach zabawy z hakiem, nie jest to najbardziej adekwatny w moim przypadku wynik, gdyż ujrzałam wtedy tzw. bad ending. W rzeczywistości poświęciłam grze koło dziesięciu godzin, przy czym dodatkowy czas spędziłam na rozgryzaniu decyzji, prowadzących do kanonicznego finału. Ten zaś, jak przystało na właściwe zwieńczenie, wiązał się z wchłonięciem bogatszej treści i prześledzeniem większej liczby scen. Na dokładkę, Inciting Incident jest dopiero pierwszą częścią opowiadanej przez twórców Lucid9 historii – co prawda ów początek również sam w sobie stanowi pewną całość, lecz mocny finał niewątpliwie każe czekać na ciąg dalszy, który powinien wyjaśnić podjęte wcześniej wątki. Ale po kolei…

Fabuła Lucid9 zabiera odbiorców do roku 2018 i fikcyjnej metropolii Isamu, kręcąc się wokół losów uczniów prestiżowej szkoły średniej z internatem. Swoją drogą, w dość wstępnej fazie rozgrywki będziemy świadkami lekcji na temat historii miasta, co posłużyło deweloperom za pretekst do zręcznego i zwięzłego zarysowania realiów przedstawionego świata. Do Isamu zawitamy natomiast w momencie, gdy akurat zaczyna dochodzić tam do zniknięć. Ofiarami owych incydentów padają licealiści, uczęszczający do wyżej wymienionej placówki. Cóż to za łotr jeden stoi za tym niecnym procederem? Takie pytanie będą rzecz jasna zadawać sobie bohaterowie Inciting Incident, aczkolwiek sporo czasu zajmą im też zgoła odmienne sprawy.


Akcję śledzimy tutaj z perspektywy niejakiego Yamy Ishimoto, będącego jednym z wychowanków liceum. Mimo że chłopak nie należy do najbardziej otwartych osób, nie można nazwać go totalnym odludkiem ani odmówić mu braku koleżanek i kolegów. Co ciekawe, autorzy projektu dużo uwagi poświęcają szkolnemu życiu głównego bohatera. I to nie tylko w godzinach lekcyjnych, lecz również po zajęciach, kiedy przychodzi pora na odpoczynek bądź naukę w domowym zaciszu. Twórcy kreślą przed graczami całą serię takich obyczajowo-komediowych obrazków, dzięki czemu mamy okazję poznać najważniejsze postacie od zwyczajnej strony, dowiedzieć się, jacy są, a tym samym lepiej się z nimi zżyć.

Protagoniści bynajmniej nie żyją w oderwaniu od rzeczywistości, nie wiedząc, co się wokół nich dzieje. Yama dla przykładu obejrzy w pewnym momencie wiadomości, gdzie ogłoszona zostaje informacja o tajemniczych zniknięciach. A i nieco wcześniej zaczepia go zwariowana pani detektyw, lecz relacje z tą młodą kobietą mają na początku raczej komediowy ton. Jednakże atmosfera stopniowo staje się coraz bardziej ponura. Mrok jakby częściej daje o sobie znać, zakłócając chwile, gdy bohaterowie zajęci są własnymi problemami (w tym czasem dość błahymi rzeczami). Warto jednocześnie podkreślić, iż gracz nie powinien negatywnie odebrać zestawienia lekkiej komedii obyczajowej z poważniejszymi tematami, bo te zostają tu płynnie wprowadzone. Widząc codzienność postaci, po prostu jeszcze bardziej angażujemy się wtedy, kiedy swoisty mur bezpieczeństwa poniekąd zaczyna się sypać. Wszak w każdej chwili może zaginąć któraś z bliżej przedstawionych nam osób.


Przede wszystkim muszę pochwalić Lucid9 za bardzo dobrze rozpisany scenariusz, co jest o tyle istotne, że w gatunku visual novel kardynalną rolę odgrywa przecież warstwa fabularna. Nie nużyło mnie śledzenie dialogów, bez względu na to, czy dotyczyły one przykładowo dziwnych zdarzeń, czy wybierania atrakcji w lunaparku lub wyścigu w jedzeniu kurczaków. Wbrew pozorom Fallen Snow Studios nie miało łatwego zadania przy wymyślaniu tekstów o pierdołach w taki sposób, aby nie wywoływały odruchowego ziewu. Swoje trzy grosze do narracyjnego sukcesu dokładają ponadto sprawnie zarysowane sylwetki bohaterów. Nasz podopieczny to złożona postać, za którą ciągną się niezbyt przyjemne doświadczenia. Zresztą pozostałym także daleko do mdłych person, o jakich człowiek zapomniałby zaraz po wyłączeniu gry.

Deweloperzy odrobili lekcję z umiejętnego operowania nastrojem, albowiem kiedy ma być radośnie czy – wręcz odwrotnie – przygnębiająco, to taka atmosfera w istocie się pojawia. W miarę rozwoju fabuły, gdy posępniejsze tematy intensywniej zaznaczają swoją obecność, udzielał mi się niezbyt komfortowy stan młodego Ishimoto. Yama zaczyna odczuwać zagubienie, rozmyślając o tym, kto może odpowiadać za popełniane przestępstwa. Wraz protagonistą bierzemy pod uwagę opcję, że w zasadzie każdy może być porywaczem lub/i mordercą. Mało tego, chłopak wysnuje sensowne podejrzenia nawet wobec samego siebie, ale nie będę aż tak hojna ze spoilerami. Dodam tylko, iż spodobał mi się też wątek miejscowego lasu. Związane z tym terenem pogłoski sugestywnie, acz nienachalnie sygnalizują, że silny rozwój technologiczny nie przekreśla wiary w zjawiska paranormalne.


Co się tyczy oprawy wizualnej, można by użyć określenia „standard”, lecz w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu. Statyczna grafika przykuwa wzrok zarówno ładnym wyglądem postaci, jak i starannymi tłami. Oprócz tego, cieszy elegancko i zarazem oszczędnie zaprojektowany interfejs użytkownika – przydatne ikonki zazwyczaj osadzone są w prawym dolnym rogu ekranu, wystylizowane na urwany skrawek papieru. Równie dobre wrażenia pozostawia po sobie muzyka, w razie potrzeby beztroska, zaczepna, sentymentalna albo niepokojąca. Obecnie gra nie posiada voice actingu, co mi w ogóle nie przeszkadzało. Niemniej uprzedzam, że w przyszłości Inciting Incitent zyska pełny angielski dubbing (aktualnie trwają nagrania, które zostaną udostępnione w przyszłym roku pod postacią darmowego patcha).

Podsumowując, Lucid9: Inciting Incident to bardzo dobra powieść wizualna, która funduje odbiorcom wciągającą historię, umożliwiając co jakiś czas podjęcie rozmaitych decyzji. Przemyślany scenariusz dostarczył mi zróżnicowanych emocji, począwszy od odprężenia i rozbawienia, poprzez wzruszenie, a skończywszy na nerwowym napięciu czy nawet szoku. Cieszy fakt, iż w tym, stworzonym od fanów dla fanów, projekcie pasja poszła w parze z talentem do robienia gier. Gustujecie w produkcjach spod znaku visual novel? Nie zastanawiajcie się dłużej i zainstalujcie perypetie Yamy Ishimoto. Nie graliście dotąd w tego rodzaju tytuły? Inciting Incident jest zatem świetnym sposobem do sprawdzenia, z czym to się je. Polecam, no i czekam na kolejną odsłonę Lucid9.


------------------------------------------------------------------

Lucid9: Inciting Incident – garść przydatnych linków:

1. steamowa karta produktu mieści się tutaj;

2. produkcję można też nieodpłatnie pobrać za pośrednictwem serwisu itch.io;

3. oficjalna witrynę projektu znajdziecie pod tym adresem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.