Niejednokrotnie
mogliśmy przekonać się, że zamiana miejsc to solidna podstawa do opowiedzenia
co najmniej niezłej historii. Podejmująca taką tematykę „Barbie: Rockowa
księżniczka” nie zalicza się na szczęście do smutnych wyjątków od reguły.
Wprawdzie produkcja ta skierowana jest do małych dziewczynek, ale nie brak jej
wdzięku i uroku.
Najsłynniejsza
lalka świata Barbie wciela się tutaj w księżniczkę o imieniu Courtney –
dziewczę nie tylko śliczne, lecz również bardzo uprzejme, swoją grzecznością
przywodzące nieco na myśl Misia Paddingtona. Naszą protagonistkę poznajemy w dniu,
kiedy życie najwyraźniej postanawia zrobić młodej damie zabawnego psikusa. Oto
bowiem losy blondynki zostają skrzyżowane z drugą główną bohaterką – ciemnowłosą
piosenkarką Eriką. Tej pannie także nie można odmówić urody jak z obrazka,
aczkolwiek w uniwersum Barbie to akurat żadne zaskoczenie. W każdym razie, na
tym zdają się kończyć widoczne podobieństwa, bo choć Erika posiada sympatyczną
osobowość, zarazem ma zupełnie inny image. Naturalny kolor włosów połączyła z
niebieskimi pasmami, jest bardziej bezpośrednia i oczywiście nie zna się na
dworskiej etykiecie, zamiast tego ochoczo kładąc nogi na stół.
Twórcy
już od początku sygnalizują różnice pomiędzy bohaterkami. Mianowicie film otwiera
czołówka, w którą wpleciono scenki, ukazujące dziewczęta podczas pakowania
manatków. Courtney zabiera dla przykładu szpilki i biżuterię, natomiast Erika
woli sznurowane buty oraz gitarę. To bardzo przemyślany z punktu fabularnego
zabieg, ponieważ protagonistki szykują się właśnie do wakacyjnego wyjazdu.
Wkrótce potem przybywają do portu, gdzie omyłkowo zostają skierowane do złych
statków. W konsekwencji Courtney trafia do obozu muzycznego, a gwiazda estrady
ląduje na letnisku dla księżniczek, które uczą się tam bycia prawdziwą lady.
Jak to w tego typu historiach bywa, obie panienki staną zatem przed
koniecznością odnalezienia się w nowych warunkach.
Mimo
że swoiste odwrócenie ról stanowi punkt wyjścia dla fabuły, produkcja nie trzyma
się kurczowo tego jednego wątku ani nie skupia się wyłącznie na zabawnych jego
aspektach. Obce dotąd bohaterkom środowiska mają też parę wspólnych punktów,
owocując zbliżonymi pod pewnymi względami sytuacjami. Co istotne, taka
konwencja uwypukla dydaktyczny wymiar scenariusza, dzięki któremu perypetie
dziewczyn da się odnieść do rzeczywistości. Nieważne, czy chodzi o znane nam miejsce
czy nie. Wszędzie możemy spotkać zarówno miłych ludzi, jak i mniej sympatyczne
osoby. Tak jest z Courtney oraz Eriką, które szybko oswajają się z otoczeniem.
Owszem, początkowo odczuwają zagubienie, lecz nie mają uprzedzeń. Stąd nauka, że
lepiej zachować otwartość niż się zbytnio boczyć. Zewnętrzna odmienność nie
przekreśla podobieństw w środku, a ponadto nawet duże różnice nie wykluczają przyjaźni.
Co zaś w przypadku, gdy trafimy przykładowo na zołzę? Ano nie przejmować się i
nie dać sobie wejść na głowę, acz niewykluczone, że w końcu dojdzie do
porozumienia. Wszak współpraca wymaga czasem dogadania się z bardziej opornymi
ludźmi lub przynajmniej podjęcia takiej próby. Tu wkracza kolejna lekcja od
autorów obrazu, bo kiedy rywalizacja między obozami postawi na szali istnienie
jednego z nich, nie obędzie się bez działania zespołowego.
Obozowe
współzawodnictwo skutkuje piosenkarskim konkursem, co nie dziwi zważywszy na
musicalową formułę filmu, profesję Eriki, a także stricte muzyczną specyfikę jednej
z letnich placówek. Jeśli chodzi o dźwiękową warstwę produkcji, nie uświadczymy
czysto rockowych brzmień. Usłyszymy za to słodki pop-rock, plus rzecz jasna
stuprocentowy pop. Niemniej poszczególne utwory są generalnie przyjemne i bez
problemu powinny zaskarbić sobie przychylność małoletnich fanek Barbie.
Podobnie przestawia się kwestia oprawy wizualnej, skrojonej pod potrzeby
docelowej grupy odbiorców. Jednocześnie dorosły widz doceni solidną jakość
animacji. Wiadomo, to nie pierwszoligowy poziom Pixara czy Dreamworks. „Rockowa
księżniczka” powstała zresztą z myślą o rynku video, mimo że w Polsce zawitała
wpierw do kinowych sal. Całość jawi się jako ładny cukierek dla oka, gdyż
wszystkie elementy wykonano starannie, a dobór kolorów idzie w parze ze zmysłem
estetycznym.
Chociaż
przygody Courtney i Eriki kroczą przewidywalnymi ścieżkami, brak oryginalności
absolutnie nie stoi na przeszkodzie ku temu, by seans upłynął pod znakiem
pozytywnych wrażeń. "Barbie: Rockowa księżniczka” opowiada historię
prostą, przyjemną w odbiorze i łatwo przyswajalną dla dzieciaków, przemycając
przy okazji trochę morału. Jeśli więc rozglądacie się za prezentem dla córki,
młodszej siostry czy innej bliskiej wam dziewczynki, tytuł ten nadaje się w sam
raz na taki podarek.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł
polski: Barbie: Rockowa księżniczka
Tytuł
oryginalny: Barbie in Rock'n Royals
Reżyseria:
Karen J. Lloyd
Scenariusz:
Marsha Griffin
Gatunek:
animacja, musical, familijny
Produkcja:
USA
Rok
produkcji: 2015
Czas
trwania: 80 minut
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.