wtorek, 24 maja 2016

"Barbie: Rockowa księżniczka" - recenzja


Niejednokrotnie mogliśmy przekonać się, że zamiana miejsc to solidna podstawa do opowiedzenia co najmniej niezłej historii. Podejmująca taką tematykę „Barbie: Rockowa księżniczka” nie zalicza się na szczęście do smutnych wyjątków od reguły. Wprawdzie produkcja ta skierowana jest do małych dziewczynek, ale nie brak jej wdzięku i uroku.

Najsłynniejsza lalka świata Barbie wciela się tutaj w księżniczkę o imieniu Courtney – dziewczę nie tylko śliczne, lecz również bardzo uprzejme, swoją grzecznością przywodzące nieco na myśl Misia Paddingtona. Naszą protagonistkę poznajemy w dniu, kiedy życie najwyraźniej postanawia zrobić młodej damie zabawnego psikusa. Oto bowiem losy blondynki zostają skrzyżowane z drugą główną bohaterką – ciemnowłosą piosenkarką Eriką. Tej pannie także nie można odmówić urody jak z obrazka, aczkolwiek w uniwersum Barbie to akurat żadne zaskoczenie. W każdym razie, na tym zdają się kończyć widoczne podobieństwa, bo choć Erika posiada sympatyczną osobowość, zarazem ma zupełnie inny image. Naturalny kolor włosów połączyła z niebieskimi pasmami, jest bardziej bezpośrednia i oczywiście nie zna się na dworskiej etykiecie, zamiast tego ochoczo kładąc nogi na stół.

Twórcy już od początku sygnalizują różnice pomiędzy bohaterkami. Mianowicie film otwiera czołówka, w którą wpleciono scenki, ukazujące dziewczęta podczas pakowania manatków. Courtney zabiera dla przykładu szpilki i biżuterię, natomiast Erika woli sznurowane buty oraz gitarę. To bardzo przemyślany z punktu fabularnego zabieg, ponieważ protagonistki szykują się właśnie do wakacyjnego wyjazdu. Wkrótce potem przybywają do portu, gdzie omyłkowo zostają skierowane do złych statków. W konsekwencji Courtney trafia do obozu muzycznego, a gwiazda estrady ląduje na letnisku dla księżniczek, które uczą się tam bycia prawdziwą lady. Jak to w tego typu historiach bywa, obie panienki staną zatem przed koniecznością odnalezienia się w nowych warunkach.

Mimo że swoiste odwrócenie ról stanowi punkt wyjścia dla fabuły, produkcja nie trzyma się kurczowo tego jednego wątku ani nie skupia się wyłącznie na zabawnych jego aspektach. Obce dotąd bohaterkom środowiska mają też parę wspólnych punktów, owocując zbliżonymi pod pewnymi względami sytuacjami. Co istotne, taka konwencja uwypukla dydaktyczny wymiar scenariusza, dzięki któremu perypetie dziewczyn da się odnieść do rzeczywistości. Nieważne, czy chodzi o znane nam miejsce czy nie. Wszędzie możemy spotkać zarówno miłych ludzi, jak i mniej sympatyczne osoby. Tak jest z Courtney oraz Eriką, które szybko oswajają się z otoczeniem. Owszem, początkowo odczuwają zagubienie, lecz nie mają uprzedzeń. Stąd nauka, że lepiej zachować otwartość niż się zbytnio boczyć. Zewnętrzna odmienność nie przekreśla podobieństw w środku, a ponadto nawet duże różnice nie wykluczają przyjaźni. Co zaś w przypadku, gdy trafimy przykładowo na zołzę? Ano nie przejmować się i nie dać sobie wejść na głowę, acz niewykluczone, że w końcu dojdzie do porozumienia. Wszak współpraca wymaga czasem dogadania się z bardziej opornymi ludźmi lub przynajmniej podjęcia takiej próby. Tu wkracza kolejna lekcja od autorów obrazu, bo kiedy rywalizacja między obozami postawi na szali istnienie jednego z nich, nie obędzie się bez działania zespołowego.

Obozowe współzawodnictwo skutkuje piosenkarskim konkursem, co nie dziwi zważywszy na musicalową formułę filmu, profesję Eriki, a także stricte muzyczną specyfikę jednej z letnich placówek. Jeśli chodzi o dźwiękową warstwę produkcji, nie uświadczymy czysto rockowych brzmień. Usłyszymy za to słodki pop-rock, plus rzecz jasna stuprocentowy pop. Niemniej poszczególne utwory są generalnie przyjemne i bez problemu powinny zaskarbić sobie przychylność małoletnich fanek Barbie. Podobnie przestawia się kwestia oprawy wizualnej, skrojonej pod potrzeby docelowej grupy odbiorców. Jednocześnie dorosły widz doceni solidną jakość animacji. Wiadomo, to nie pierwszoligowy poziom Pixara czy Dreamworks. „Rockowa księżniczka” powstała zresztą z myślą o rynku video, mimo że w Polsce zawitała wpierw do kinowych sal. Całość jawi się jako ładny cukierek dla oka, gdyż wszystkie elementy wykonano starannie, a dobór kolorów idzie w parze ze zmysłem estetycznym.

Chociaż przygody Courtney i Eriki kroczą przewidywalnymi ścieżkami, brak oryginalności absolutnie nie stoi na przeszkodzie ku temu, by seans upłynął pod znakiem pozytywnych wrażeń. "Barbie: Rockowa księżniczka” opowiada historię prostą, przyjemną w odbiorze i łatwo przyswajalną dla dzieciaków, przemycając przy okazji trochę morału. Jeśli więc rozglądacie się za prezentem dla córki, młodszej siostry czy innej bliskiej wam dziewczynki, tytuł ten nadaje się w sam raz na taki podarek.



-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Barbie: Rockowa księżniczka
Tytuł oryginalny: Barbie in Rock'n Royals
Reżyseria: Karen J. Lloyd
Scenariusz: Marsha Griffin
Gatunek: animacja, musical, familijny
Produkcja: USA
Rok produkcji: 2015
Czas trwania: 80 minut

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.