Zawieranie
różnych umów nierzadko wiąże się z ryzykiem. A to trzeba uważać, co w ogóle
człowiek podpisuje… A to powinniśmy mieć się na baczności, czy aby przedmiot danego
porozumienia nie jest obarczony jakimiś obciążeniami… W „Sprawie niedobudzonej
żony” Erle’a Stanleya Gardnera pewna kobieta chce sprzedać wyspę, przy czym
akurat nie przysporzyło jej problemu znalezienie kupca. Ten oczywiście jest, i
to taki z zasobnym portfelem. Niestety, trafia się też „drobny” szkopuł w
postaci starej umowy o dzierżawę. Niby ów papierek praktycznie odszedł w
niebyt, lecz ktoś nagle upomniał się o swoje, wyskakując niemalże niczym królik
z kapelusza. A jakby jeszcze było mało, wszystko dodatkowo komplikuje
niespodziewany trup. Perry’emu Masonowi niestraszne jednak takie rzeczy!
Mężczyzna,
którego wymieniłam przed chwilą z imienia i nazwiska, to ceniony adwokat,
posiadający jednocześnie silne ciągoty do zabawy w detektywa. Postać Perry’ego
Masona zdobyła niemałą popularność, o czym świadczy choćby fakt, iż twórca tego
bohatera napisał ponad osiemdziesiąt powieści z jego udziałem. Mimo że zdawałam
sobie sprawę z istnienia owego cyklu, dopiero niedawno postanowiłam zapoznać
się nieco bliżej z serią. Pierwsza książka, jaka wpadła mi w ręce („Sprawa
zielonookiej siostry”) okazała się lekturą na tyle udaną i przyjemną, by nie
zamykać drzwi przed prozą autorstwa Erle’a Stanleya Gardnera. I tak oto mam
przeczytany kolejny tytuł od amerykańskiego pisarza, czyli „Sprawę
niedobudzonej żony”.
Jak
napisałam we wstępie, fabuła oscyluje wokół niewielkiego kawałka lądu, który
staje się przyczyną sporu natury handlowej oraz późniejszych, bardziej
kryminalnych komplikacji. Niejaka Jane Keller wystawia na sprzedaż wyspę, a jej
oferta spotyka się z zainteresowaniem Parkera Bentona, zamożnego wielbiciela
jachtów. Kiedy transakcja jest już prawie sfinalizowana, na scenę wkracza znienacka
biznesmen Scott Shelby, który niegdyś zawarł z kobietą umowę dotyczącą
dzierżawy ropy. Od dłuższego czasu nie prowadził jednak na wyspie żadnych prac
ani nie uiszczał stosownych opłat, w związku z czym teoretycznie przysługujące
mu prawa uległy przedawnieniu. Owszem, podpisany przez Shelby’ego i Keller
dokument zawierał tego typu klauzulę, ale nie tylko, bo dzięki tzw. haczykom w
umowie biznesmen skutecznie utrudnia potem interesy z Bentonem.
Nic
zatem dziwnego, że do powyższego konfliktu zostaje wciągnięty Perry Mason,
ekspert od wszelkich kruczków prawnych, a także od obchodzenia się z cwaniakami
pokroju Shelby’ego. Dlatego też i on otrzymuje zaproszenie na małą imprezkę,
która ma odbyć się na jachcie Bentona. Bynajmniej nie jest to czysto rozrywkowe
spotkanie, acz wysokoprocentowych trunków raczej tam nie brakuje. Pozornie
beztroskie okoliczności służą przede wszystkim rozluźnieniu atmosfery przy
negocjacjach pomiędzy spornymi stronami. Niestety, klapą kończą się zarówno
formalne rozmowy, jak i relaksujący wypoczynek, albowiem ktoś zabija
Shelby’ego. Przyznam, że najbardziej do gustu przypadł mi właśnie fragment
osadzony na łodzi, wraz z bezpośrednio następującymi wydarzeniami. Po prostu
lubię historie o zbrodniach popełnianych w odizolowanym miejscu, gdzie mamy
zawężone grono podejrzanych. A pod taką kategorię podchodzi poniekąd afera na
jachcie, który można potraktować jako ograniczoną i zamkniętą przestrzeń
(pasażerowie muszą spędzić na nim noc z powodu gęstej mgły).
Pozostałe
partie powieści też zresztą trzymają zadowalający poziom, oferując kryminalną
intrygę z silnie rozwiniętymi wątkami prawniczymi. Generalnie książka jest dość
zbliżona pod względem konstrukcji do „Sprawy zielonookiej siostry”. Mamy więc bardzo
dużo dialogów oraz zwracanie uwagi na przeróżne szczegóły w rozmowach i
wyglądzie postaci. Podczas lektury czuć prawnicze wykształcenie Gardnera,
którego kariera zawodowa nie ograniczała się wyłącznie do pisarstwa. No i tu
również spędzimy trochę czasu bezpośrednio na sali sądowej, a co najważniejsze,
przebieg procesu został dobrze przedstawiony.
Nie
rozczarowuje ponadto kreacja postaci, na czele z głównym bohaterem. I chociaż
samemu Masonowi nie można odmówić niezwykłej bystrości umysłu, zdarza mu się
znaleźć w podbramkowej sytuacji. Jest to w sumie zrozumiałe, skoro facet staje
po stronie osoby, na której winę wskazują wszystkie dowody. Zanim tajemnica
zostanie ostatecznie wyjaśniona, dzielny adwokat przeżyje burzliwe chwile,
ponieważ przez swoje teorie ściągnie na siebie ryzyko utraty reputacji. Czy
Perry faktycznie ma rację? Czy – wręcz odwrotnie – błyskotliwe przypuszczenia
tym razem go zawiodą? A może prawda leży gdzieś po środku? Tego rzecz jasna już
zdradzać nie zamierzam. Za to powtórzę, że „Sprawa niedobudzonej żony” jest całkiem
niezłą literaturą rozrywkową. Może nie funduje nam nie wiadomo jak porywającej
historii, ale potrafi umilić czas, zwłaszcza gdy szukacie lekkiej kryminalnej
lektury.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł
polski: Sprawa niedobudzonej żony
Tytuł
oryginalny: The Case of the Half-Wakened Wife
Autor:
Erle Stanley Gardner
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Dolnośląskie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.