czwartek, 13 kwietnia 2017

"Zwodnicza miłość", Julie Cohen - recenzja

Zabierając się za lekturę „Zwodniczej miłości”, początkowo przypuszczałam, iż oto dane będzie mi spędzić czas przy klasycznym w gruncie rzeczy romansie. Niewykluczone, że przyjemnym, ale nie liczyłam na coś szczególnie zaskakującego. I owszem, uczucia stanowią motyw przewodni powieści autorstwa Julie Cohen. Niemniej grzechem byłoby przyrównać tę książkę do historii miłosnych jakich wiele.

Główna bohaterka utworu to Felicity Wickham, rozmarzona autorka dziecięcych tomików, do których przygotowuje nie tylko fabułę, lecz również ilustracje. W chwili, kiedy ją poznajemy, młoda kobieta zmaga się akurat z brakiem weny, a zaistniały zastój trwa już dosyć długo. Nie jest to jednak jedyny kłopot protagonistki, mimo że teoretycznie zdaje się mieć wszystko, na czele z kochającym mężem – pracującym w lokalnej gazecie Quinnem. Mianowicie dziewczynę zaczyna nagle nawiedzać miły, acz trudny do wytłumaczenia zapach kwiatów plumerii. Aromatyczne wonie pozwalają jej powrócić do pewnych wspomnień, koniec końców prowokując do coraz częstszych rozmyślań o byłym facecie – muzyku Ewanie McKillanie.

środa, 12 kwietnia 2017

Bad Dream: Coma (PC) - recenzja


Idę sobie ulicą i czuję, że coś jest mocno nie tak. Oto bowiem spotykam znajomego fana ciężkich brzmień, który niczym w narkotycznym transie podśpiewuje własną wersję pewnego szlagieru o zielonych oczach. Jednak nie to zaskakuje najbardziej. Skoro gość mieszka w innym mieście, co wobec tego robi na moim osiedlu? No i dlaczego zza rogu wysnuwa się grupka zombie? Uff, ja chyba po prostu śnię… Ale czemu nie mogę się już obudzić?!

Z pewnością każdy niejednokrotnie doświadczył podobnych sytuacji. Nawiedzani przez nie do końca zrozumiałe i niezbyt przyjemne sny, musimy czasami krążyć wewnątrz osobliwego zlepku zniekształconej rzeczywistości oraz totalnie fikcyjnych elementów. Pobudka z kolei nie zawsze jest wtedy banalną sprawą, o czym nad wyraz dobitnie przekonuje się główny bohater niezależnej gry Bad Dream: Coma. Co ciekawe, to nie pierwsza produkcja, którą polski deweloper Desert Fox sygnuje nazwą Bad Dream. Wcześniej uraczono nas darmową serią sześciu krótkich przygodówek, zapraszając w szaloną, acz na swój sposób intrygującą podróż po ascetycznych sceneriach rodem z koszmarów. Coma stanowi natomiast kolejne, lecz tym razem komercyjne i bardziej rozbudowane wcielenie cyklu.

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Blackwood Crossing (PC) - recenzja



Są takie historie, o których mówię, iż mają duszę. Czym według mnie zasłużyły sobie na powyższe stwierdzenie? Ano tym, że wciągają na całego, zarazem emanując iście magiczną atmosferą. W efekcie przejmujemy się głównymi postaciami i wszystkim co z nimi związane. Ładunek emocjonalny, jaki tkwi w tego rodzaju opowieściach, sprawia zaś, iż po głowach odbiorców długo krążą przeróżne refleksje, a po policzkach potrafi skapnąć niejedna łza. Tak właśnie jest w przypadku pięknego Blackwood Crossing, które przybliża graczom niezwykłe przygody pewnego rodzeństwa.

piątek, 7 kwietnia 2017

Bractwo Tajemnic 5: Smocze Królestwo (PC) - recenzja


Jeżeli człowiek zamierza zrobić sobie urlop, to nawet, gdy planuje aktywny wypoczynek, raczej nie przewiduje użerania się z wrednymi typkami. Tymczasem bohaterkę Bractwa Tajemnic 5 czekają właśnie tego rodzaju atrakcje, wraz z koniecznością ratowania czyjegoś tyłka. Cóż poradzić, taka dola wirtualnych postaci, które często zostają postawione w obliczu podnoszących adrenalinę sytuacji. Na szczęście, przynajmniej nie trzeba wtedy narzekać na brak przygód ani ciekawych miejsc do zwiedzania.

czwartek, 6 kwietnia 2017

Fat Dog Games - nowy zawodnik w segmencie wydawniczym!


Polska firma Fat Dog Games, która zajmowała się dotąd produkcją gier oraz innych aplikacji sieciowych i mobilnych, zmienia działalność, by ze wsparciem funduszu Erne Ventures wkroczyć na rynek wydawniczy.

Co istotne, funkcja wydawcy pozwoli Fat Dog Games pomóc utalentowanym deweloperom w tworzeniu oraz finansowaniu projektów. Dlatego rodzima firma zamierza podjąć się m.in. szkolenia osób robiących gry, aby potem wydawać opracowane przez tych twórców produkcje w różnych krajach, wprowadzając je na Steama, rynek mobilny, sprzęt VR i nie tylko. W ramach powziętych założeń na współpracę mogą liczyć niewielkie organizacje, a nawet amatorskie zespoły. Warto przy tym podkreślić, iż ekipa z Fat Dog Games oferuje wieloletnie doświadczenie w wirtualnej branży. Ponadto, dzięki kapitałowi z funduszu Erne Ventures firma posiada szeroki wachlarz możliwości, które dają szansę na wywarcie korzystnego wpływu na krajowy rynek gier.

środa, 5 kwietnia 2017

Co tam słychać w przygodówkowym świecie? #45


W tym odcinku blogowego przeglądu bezapelacyjnie dominuje Artifex Mundi, aczkolwiek przygodowe wieści nie zamykają się na producencko-wydawniczych zapowiedziach polskiej ekipy. Zobaczycie zresztą sami – zapraszam do lektury!


Bractwo Tajemnic 5 i inne premiery od Artifex Mundi
Katowicka firma Artifex Mundi, która zasłużenie cieszy się renomą w segmencie gier HOPA, nie próżnuje, tym samym sprawiając masę frajdy sympatykom casualowych przygodówek z ukrytymi obiektami. Lada moment, bo 6 kwietnia, katalog polskiego producenta i wydawcy wzbogaci się o piątą odsłonę cyklu Bractwo Tajemnic, opatrzoną podtytułem Smocze Królestwo. W tej części serii od węgierskiego studia Sunward Games, główna bohaterka Sarah Pennington postanowi odwiedzić przyjaciółkę z dawnych lat i zarazem słynną podróżniczkę Julie, która wpadła na trop legendarnej krainy. Relaksująca w założeniach wyprawa okaże się jednak bardziej skomplikowana, skoro znajoma zostaje uprowadzona. Trzeba będzie więc uwolnić ją z łapsk stojącego za porwaniem Klanu Smoka, który już wcześniej zdążył naprzykrzyć się pannie Pennington. Produkcja zawita pod strzechy użytkowników systemów Windows, Mac OS i Linux, a także urządzeń mobilnych z iOSem oraz Androidem.

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

"Śpiąca królewna", Phillip Margolin - recenzja

W powieści Phillipa Margolina mamy mordercę z niemałym licznikiem ofiar na koncie, aczkolwiek dwie osoby zdołały przeżyć jego atak. Jednakże jedna z nich leży w śpiączce, a drugiej towarzyszy nieustanny strach, co jest całkiem zrozumiałe. Chyba każdy w podobnej sytuacji obawiałby się, iż zabójca może zechcieć dokończyć swoje dzieło. Czy mu się to uda? Czy może zostanie definitywnie powstrzymany? Sądzę, że warto samemu się o tym przekonać.

Co ciekawe, tytułem „Śpiąca królewna” opatrzony został nie tylko omawiany utwór, ale i tomik istniejący na kartach tejże książki. Mowa o kryminale dokumentalnym, którego napisania podjął się Miles Van Meter, brat pogrążonej w śpiączce kobiety o imieniu Casey. Akcja startuje zresztą wtedy, gdy ten czterdziestoparoletni mężczyzna zajęty jest właśnie trasą promocyjną. Tak oto zostaniemy uraczeni zgrabną i nienachalną prezentacją postaci Milesa na spotkaniu literackim, który – jako gwiazda wieczoru autorskiego w pewnej księgarni – ma zająć się odczytywaniem fragmentów swojej powieści i odpowiadaniem na różne pytania fanów. A czego w ogóle dotyczy proza pana Van Metera? Jak łatwo zgadnąć, facet wziął na warsztat sprawę wspomnianego we wstępie mordercy.