Zabierając się
za lekturę „Zwodniczej miłości”, początkowo przypuszczałam, iż oto dane będzie
mi spędzić czas przy klasycznym w gruncie rzeczy romansie. Niewykluczone, że
przyjemnym, ale nie liczyłam na coś szczególnie zaskakującego. I owszem,
uczucia stanowią motyw przewodni powieści autorstwa Julie Cohen. Niemniej
grzechem byłoby przyrównać tę książkę do historii miłosnych jakich wiele.
Główna
bohaterka utworu to Felicity Wickham, rozmarzona autorka dziecięcych tomików, do
których przygotowuje nie tylko fabułę, lecz również ilustracje. W chwili, kiedy
ją poznajemy, młoda kobieta zmaga się akurat z brakiem weny, a zaistniały
zastój trwa już dosyć długo. Nie jest to jednak jedyny kłopot protagonistki,
mimo że teoretycznie zdaje się mieć wszystko, na czele z kochającym mężem –
pracującym w lokalnej gazecie Quinnem. Mianowicie dziewczynę zaczyna nagle nawiedzać
miły, acz trudny do wytłumaczenia zapach kwiatów plumerii. Aromatyczne wonie
pozwalają jej powrócić do pewnych wspomnień, koniec końców prowokując do coraz
częstszych rozmyślań o byłym facecie – muzyku Ewanie McKillanie.
Nie
da się ukryć, że Julie Cohen w nieszablonowy sposób wprowadza na kartach swej
powieści tzw. tego trzeciego. Za sprawą niespodziewanych zapaszków Felicity regularnie
snuje rozważania typu „co by było gdyby”, zwiększając zarazem dystans pomiędzy
sobą a małżonkiem. Chociaż tajemniczy aromat potrafi wprawić bohaterkę w stan
przypominający zakochanie, sęk w tym, iż ciężko wskazać stuprocentowego
adresata jej uczuć. Z jednej strony, sama zainteresowana dziwi się napływowi
zapomnianych emocji, które przed laty wzbudzał dawny kochanek. Z drugiej
natomiast, kobietę nękają wątpliwości dotyczące obecnego związku. Niby była dotąd
święcie przekonana, że szczerze pokochała Quinna. Ale czy aby na pewno? Czy
wobec tego zasługuje na miłość pana Wickhama? No i czy słusznie postąpiła
rozstając się niegdyś z Ewanem?
Generalnie
Felicity spędza bardzo dużo czasu na rozmaitych refleksjach, a jej skłonność do
nadmiernego dumania niekoniecznie może się czytelnikom spodobać. Przyznam, że
zachowanie bohaterki parokrotnie mnie zirytowało. Gwoli ścisłości, nie
zamierzam wypominać dziewczynie problemów z asertywnością. Wyszłabym wtedy na
hipokrytkę, bo skłamałabym twierdząc, że nigdy nie zdarzyło mi się poddać
cudzym naciskom. Bardziej drażni za to brak zdecydowania u Felicity, zwłaszcza
w kwestiach sercowych. Mało tego, momentami odnosiłam lekkie wrażenie, iż śledzę
wywody bratniej duszy Lori Grimes z telewizyjnej wersji „The Walking Dead” (w
życiu tamtej pani ważną rolę odegrał zarówno mąż, jak i przyjaciel rodziny). Z
taką różnicą, że w artystycznym i natchnionym wydaniu.
Mimo
wszystko postawa protagonistki nie zdenerwowała mnie na tyle, by przedwcześnie
rzucić książkę w kąt. Dlaczego? Ano „Zwodnicza miłość” najwyraźniej posiada to
przysłowiowe coś, dzięki czemu chciałam dalej towarzyszyć bohaterom. Julie
Cohen zgrabnie operuje słowem pisanym, a na dodatek pokusiła się o urozmaicenia
w obrębie narracji. Najwięcej miejsca autorka poświęca oczywiście Felicity,
która opowiada o swoich przeżyciach w pierwszej osobie. Oprócz tego, sobie
dedykowane fragmenty otrzymują Quinn oraz Ewan. Poświęcone im sekcje są nie
tylko krótsze, ale i cechują się obecnością narratora trzecioosobowego. Zabieg
z ukazaniem perspektywy tych postaci daje też szerszy wgląd w całą historię,
dokładniej przybliżając obu panów. Możemy zatem bardzo dobrze poznać charakter każdego
z mężczyzn, reakcje na postępowanie Felicity, plus wydarzenia, w których
kobieta nie bierze udziału. Tu muszę dorzucić, że bezdyskusyjnie ujął mnie Quinn.
Człowiek praktyczny i konkretny, a co najważniejsze, mąż idealny, który darzy
swoją partnerkę olbrzymim uczuciem.
Należy
ponadto podkreślić, że im dalej, tym silniejszy ładunek emocjonalny niosą ze
sobą perypetie Felicity Wickham. Na wydźwięk powieści w dużej mierze wpływa zaś
późniejsza niespodzianka, która wyróżnia „Zwodniczą miłość” na tle innych
romantyczno-obyczajowych historii. Rzecz jasna nie w głowie mi zdradzanie clou
fabularnego, ale wiedzcie, że pisarka raczy czytelników oryginalnym i
wiarygodnym pomysłem, rzucając przy okazji nowe światło na przedstawione
sytuacje. Do sięgnięcia po książkę zachęcam więc szczególnie te osoby, które lubią
życiowe opowieści o rozterkach sercowych, lecz jednocześnie szukają w nich
czegoś niesztampowego.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł
polski: Zwodnicza miłość
Tytuł
oryginalny: Where Love Lies
Autor:
Julie Cohen
Wydawnictwo:
FILIA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.