środa, 17 czerwca 2015

"Mapa Trzech Mędrców", James Rollins - recenzja

Wraz z „Mapą Trzech Mędrców” James Rollins powraca do zadań, jakimi trudni się specjalny oddział SIGMA Force, działający na usługach amerykańskiego rządu. Co prawda w teren zostaną tym razem wysłani inni agenci i przyjdzie im oczywiście wykonać zupełnie nową misję, lecz zmianie nie uległa najważniejsza rzecz. Nadal mamy bowiem do czynienia z udaną literaturą rozrywkową.

Powieść wita czytelników prologiem rozłożonym na dwie płaszczyzny czasowe. W pierwszej kolejności wybierzemy się do dosyć odległej przeszłości, bo aż do roku 1162. Wtedy to będziemy świadkami dramatycznej ucieczki zakonników, próbujących ochronić kości biblijnych Trzech Króli. Następnie przenosimy się do współczesności, ale nie myślcie, że akcja teraz przystopuje. No może na chwilę, gdyż wylądujemy w scenerii sprzyjającej duchowej kontemplacji, a mianowicie przed katedrą w Kolonii oraz we wnętrzu tego budynku. Odbywające się tam nabożeństwo zostaje jednak zakłócone przez mnichów, którzy, w przeciwieństwie do średniowiecznych uciekinierów, przywdziali habity w ramach kamuflażu. Na dodatek, zamierzają ukraść relikwie, nie pozostawiając przy tym żadnych świadków.

Chociaż autor sięga po podobny zabieg jak w przypadku „Burzy piaskowej” (pierwsza książka z serii „SIGMA Force”), jest to tutaj całkowicie uzasadnione. Mocny wstęp efektownie wprowadza w główną intrygę, która oscyluje wokół brutalnej napaści na katedrę i kradzieży bezcennych relikwii. Rollins wykorzystuje więc złotą zasadę polegającą na zaczynaniu historii od przysłowiowego trzęsienia ziemi. Po prologu słusznie zaś przedstawia nam głównego agenta SIGMY w trakcie misji, ponieważ funkcję tę pełni w drugim tomie niejaki Grayson „Gray” Pierce. Gwoli ścisłości, nie zabraknie poznanego w poprzedniej części Paintera Crowe, tyle że facet awansował na dyrektora oddziału, a zatem musi siedzieć za biurkiem.

Wracając do Graya, twórca powieści pokazuje ponadto niewielki fragment z prywatnego życia bohatera. Owe informacje pozwalają zwiększyć więź czytelnika z Amerykaninem, a po części także zrozumieć, czemu akurat on wyda się intrygujący Włoszce Rachele Veronie – innej bardzo ważnej postaci. Tak jak pan Pierce, kobieta przedkłada sprawy zawodowe nad prywatne, przez co plany założenia własnej rodziny stanowią dla niej melodię dalekiej przyszłości. Oboje błyszczą zresztą w pracy, a w ich obowiązkach da się dostrzec pewne podobieństwa. Służąc w specjalnej jednostce karabinierów, Rachele tropi skradzione dzieła sztuki i antyki. SIGMA z kolei musi często krzyżować szyki tym, którzy chcieliby położyć łapy na technologicznych nowinkach. Uprzedzonych do romansideł uspokajam, że Rollins nie wymyślił opowieści z uniesieniami miłosnymi na pierwszym planie. Wątek ten pobrzmiewa raczej w tle i został zarysowany bardzo delikatnie, aby dodać nieco dramaturgii w niektórych momentach historii.

Autor woli za to skupić się na sensacyjnych aspektach fabuły oraz na przybliżeniu pozostałych postaci, które odgrywają istotne role w całej opowieści. Tak jak w „Burzy piaskowej”, pisarz nie ma problemów z prezentacją charyzmatycznych osobników. A do takich należą chociażby współpracownicy Graya – Monk Kokkalis i Kathryn Bryant. Jako że intryga toczy się wokół spraw kościelnych, nie mogło też zabraknąć kogoś z samego Watykanu. Ową osobą jest monsinior Vigor Verona, prywatnie wujek Rachele (to on swoją drogą zaprosił kobietę do udziału w śledztwie). Po drugiej stronie barykady spotkamy natomiast perwersyjnego sadystę z groźnej organizacji Trybunał Smoka. Skoro już nawiązałam do mniej pozytywnych postaci, nie wypada mi pominąć Seichan, która pracuje dla zorganizowanej grupy przestępczej o nazwie Gildia. Sądzę, że panna ma dużo wspólnego z komiksową Catwoman – jest sprytna, zwinna, niebezpieczna i prowadzi swoistą grę z innymi bohaterami.

Jak wspomniałam wcześniej, Rollins przykłada sporą wagę do wątków sensacyjnych. Co więcej, wychodzi mu to nadzwyczaj dobrze. Warto przy tym podkreślić, iż akcje w stylu „Mission Impossible” splatają się tutaj z konwencją spopularyzowaną przez Dana Browna i jego cykl o Robercie Langdonie. Trybunał Smoka, któremu bohaterowie stawiają w „Mapie Trzech Mędrców” czoła, pragnie zyskać dostęp to tajemnej wiedzy, a tym samym do wielkiej władzy. Z powodu knowań owej organizacji, protagoniści ruszą tropem sekretnych stowarzyszeń, watykańskich intryg oraz wskazówek ukrytych w różnych zabytkowych miejscach, odwiedzając dla przykładu Mediolan czy Aleksandrię.

Mimo że „Mapa Trzech Mędrców” jest drugim tomem z serii „SIGMA Force”, nieznajomość poprzedniczki nie popsuje przyjemności z lektury. Osobiście zachęcam jednak do uprzedniego przeczytania pierwszej części nie tylko dlatego, że mi się podobała. Po prostu wychwycimy dzięki temu kilka odwołań do wydarzeń z debiutanckiej odsłony cyklu. Samą „Mapę…” również rzecz jasna polecam, a nawet przyznam, że wciągnęła mnie jeszcze bardziej niż „Burza piaskowa”. Podsumowując, pozycja obowiązkowa dla fanów twórczości Jamesa Rollinsa. A i wielbiciele Dana Browna nie powinni przechodzić obok tej książki obojętnie.


Ocena: 8/10


Tytuł polski: Mapa Trzech Mędrców
Tytuł oryginalny: Map of Bones
Autor: James Rollins
Wydawnictwo: Albatros A. Kuryłowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.