poniedziałek, 29 czerwca 2015

"Gniazdo szerszeni", Patricia Cornwell - recenzja

Podobają mi się kryminały, ale nie lubię, kiedy esencja tego gatunku rozmywa się pod naporem innych elementów. No i sama intryga powinna być oczywiście na tyle interesująca, aby podtrzymać uwagę czytelnika. Niestety, „Gniazdo szerszeni” nie dostarczyło mi w ogólnym rozrachunku pozytywnych wrażeń, a szkoda, bo wiązałam pewne nadzieje z książką Patricii Cornwell.

Chociaż nie jestem jeszcze dobrze obeznana z twórczością tej amerykańskiej pisarki, kojarzę jej nazwisko. Wiem więc, że do najpopularniejszych powieści Cornwell należą tytuły z serii, w której pojawia się pani doktor Kay Scarpetta. „Gniazdo szerszeni” reprezentuje natomiast inny cykl, związany z postacią niejakiego Andy’ego Brazila. Akcja utworu zabiera odbiorców do prężnie rozwijającego się amerykańskiego miasta Charlotte, położonego na terenie Karoliny Północnej. Mimo iż przeżywa ono rozkwit, trawią je różne problemy, tak jak w przypadku praktycznie każdej miejscowości.

Praca policji nie ogranicza się tu zatem do nudnej papierkowej roboty i konsumowania pączków, gdyż trzeba zmagać się z lokalną przestępczością. Najwięcej krwi napsują jednak działania seryjnego zabójcy, który na swój rewir obrał sobie Charlotte. Sprawa jest szczególnie drażliwa z kilku powodów. Po pierwsze, zbrodniarz zabija mężczyzn, a ich ciała pozostawia w poniżającym stanie, z opuszczonymi spodniami i pomalowanymi sprayem genitaliami. Po drugie, morderca, któremu prasa nadaje przydomek „Czarnej Wdowy”, wybiera na swoje ofiary wyłącznie osoby przyjezdne. Nietrudno też zgadnąć, że duży szum wokół owych przestępstw może poważnie zaszkodzić interesom miasta, odstraszyć inwestorów, turystów, nowych czy dotychczasowych obywateli itd.

Wpływ działań zbrodniarza na wizerunek Charlotte kilkakrotnie zostanie zresztą zaakcentowany przez autorkę, podobnie jak szereg innych kwestii. No właśnie, Patricia Cornwell łapie zbyt wiele srok za ogon, poruszając za dużo wątków pobocznych. „Gniazdo szerszeni” jest bowiem połączeniem kryminału z powieścią obyczajową, opowiadającą o miejskim życiu i kładącą nacisk na tzw. trudne sprawy. Taki zabieg nie musiał skończyć się porażką, lecz tej historii tematyczny urodzaj nie wyszedł akurat na zdrowie. Najbardziej ucierpiał właśnie motyw seryjnych morderstw, który traci na wyrazie zamiast wzbudzać emocje z powodu okrucieństwa sprawcy oraz niemożności uchwycenia zabójcy. Ba, często zapominałam o jego istnieniu, a gdy już przyjdzie pora na rozwiązanie całej zagadki, ów wątek zostaje zamknięty jakby na odczepnego, dosłownie na ostatnich stronach książki.
 
A o czym konkretnie jest jeszcze w utworze mowa, poza zbrodniami popełnianymi przez „Czarną Wdowę”? Dla przykładu, wybierzemy się na policyjne patrole, a także poznamy napięte stosunki pomiędzy przedstawicielami prawa i prasą oraz władzami miejskimi. Rzucimy również okiem na sytuację kobiet pracujących na stanowiskach, które zazwyczaj zajmują mężczyźni, aczkolwiek pisarka za bardzo posiłkuje się przy tej kwestii stereotypami. Mało tego, pojawią się nawet fragmenty opisane z perspektywy pewnego kota, lecz w moim odczuciu zupełnie niepotrzebne, mimo iż uwielbiam te zwierzaki.

Amerykańska literatka poświęca ponadto sporo miejsca prywatnemu życiu bohaterów, co daje jej pretekst do przeprowadzenia psychologicznego studium postaci. Najbardziej skupia się oczywiście na głównych protagonistach, a mamy ich w sumie troje. Jednym z nich jest wspomniany wcześniej Andy Brazil – dziennikarz, który odbywa wolontariat w policji i mieszka z matką alkoholiczką. Kolejne dwie najważniejsze postacie to komendantka Judy Hammer oraz jej zastępczyni Victoria West. Podobnie jak u Andy'ego, problemy obu kobiet nie dotyczą jedynie gruntu zawodowego, ale i prywatnego. Małżeństwo Judy trawi coraz większy kryzys, podczas gdy Victoria nie potrafi zaangażować się w trwały związek.

Gwoli ścisłości, nie uważam „Gniazda szerszeni” za totalną porażkę. Patricia Cornwell niejednokrotnie bywa celna w swoich spostrzeżeniach, pisząc przykładowo o tym, że ważni ludzie oraz ich rodziny mogą liczyć w szpitalu na szybszą i lepszą obsługę niż szarzy obywatele. Niemniej całościowo książka nie zachwyca, jawiąc się jako niezbyt pasjonujący zbiór różnorakich wątków. Akcja płynie raczej anemicznym tempem, a wśród bohaterów brak szczególnie sympatycznych postaci. Reasumując, nie jest to powieść, którą przeczytałabym kiedyś ponownie albo polecała znajomym.


Ocena: 4/10


Tytuł polski: Gniazdo szerszeni
Tytuł oryginalny: Hornet’s Nest
Autor: Patricia Cornwell
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.