wtorek, 14 lipca 2015

"Lilah", "Suzanna", Nora Roberts - recenzja


Wielbicielom romansów Nory Roberts przedstawiać nie trzeba, lecz jej nazwisko powinno też kojarzyć dużo takich czytelników, którzy nie lubują się w miłosnych historiach. Amerykańska pisarka jest wyjątkowo płodna w swej twórczości i praktycznie trudno nie trafić na powieści tejże autorki – w bibliotekach, księgarniach, marketach czy reklamach z ofertami sklepowymi. Najważniejsze jednak to, iż Nora Roberts zna się na rzeczy, serwując odbiorcom solidne tytuły z kręgu romantycznej rozrywki. Co więcej, często urozmaica formułę klasycznego romansu i dodaje do swoich utworów m.in. wątki kryminalne lub nawet paranormalne.


Jako że książki amerykańskiej literatki cieszą się ogromnym wzięciem, nic dziwnego, że na rynek wkraczają również reedycje jej powieści. O ponownych wydaniach wcześniej dostępnych pozycji wspominam nieprzypadkowo, bowiem do kiosków i saloników prasowych zawitała ostatnio nowa kolekcja, opatrzona treściwą nazwą „Książki o miłości”. Seria ukazuje się dzięki współpracy wydawnictw Edipresse i HarperCollins, a w jej skład wchodzą wyłącznie utwory spod pióra Nory Roberts. W pierwszym tomie znajdziemy dwie powieści: „Lilah” oraz „Suzannę”. Obie można było już kiedyś kupić w podobnym zbiorczym wydaniu, przy czym swego czasu opublikowano także edycję z pojedynczym, wspólnym tytułem „Rodzinne szmaragdy”.

Umieszczenie dwóch historii w jednym tomiku nie wzięło się z niczego, gdyż łączą je bardzo istotne spoiwa fabularne. Podstawowa rzecz dotyczy więzi pomiędzy Lilah i Suzanną. Tytułowe bohaterki to dwie z czterech sióstr Calhoun, które mieszkają w położonej na urokliwej wyspie rezydencji Towers. Co ciekawe, istnieje rodzinna legenda związana z posesją oraz Calhounami. Otóż Bianca, prababcia protagonistek, była nieszczęśliwa w małżeństwie z bogatym finansistą Fergusem, a prawdziwą miłość spotkała dopiero w osobie malarza Christiana. Ponoć w końcu spakowała swój najcenniejszy dobytek i chciała uciec z ukochanym, lecz ostatecznie rzuciła się z rodzinnej wieży, co uznano za podyktowane rozpaczą samobójstwo. Nieznane pozostały zaś losy rzeczy, które kobieta planowała ze sobą zabrać. Podobno znajdował się wśród nich szmaragdowy naszyjnik, na temat którego krążą różne teorie. Ów klejnot odgrywa olbrzymią rolę w obu powieściach – siostry szukają go ze względów sentymentalnych, ale nie brakuje też ludzi, których kusi perspektywa zdobycia skarbu Calhounów. Mało tego, jeden jest zawzięty do takiego stopnia, że zagraża bezpieczeństwu kobiet i najbliższych im osób.

Wyjaśnienie tajemnicy szmaragdów przyniesie druga powieść w zestawie („Suzanna”), a w międzyczasie zajmiemy się sprawami, które stanowią przyczynę podziału książki na dwie oddzielne, choć tworzące zgrabną całość historie. Widać to zresztą już po samych tytułach, zawierających imiona głównych bohaterek nie tylko w polskiej, ale i oryginalnej, angielskiej wersji językowej. Z uwagi na ogólną tematykę utworów, Nora Roberts poświęca sporo miejsca miłosnym perypetiom sióstr, pomysłowo kontrastując pewne cechy ich charakterów oraz fragmenty życiorysów. Lilah to ponętna, nieco zwariowana i zarazem rozmarzona kobieta, pragnąca zakochać się w tym jedynym. Maxa, czyli mężczyznę, który wpadnie jej w oko, pozna natomiast w okolicznościach rodem z romantycznej baśni, co pozwoliło autorce na wtrącenie sympatycznej aluzji do Disneyowskiej „Małej Syrenki”. Suzanna jest z kolei poważniejszą i bardziej doświadczoną przez życie osobą. Warto przy tym podkreślić, iż pisarka dokonała słusznego wyboru, wieńcząc rozwiązanie rodzinnych tajemnic perypetiami tej właśnie postaci. Historia zatacza wtedy koło, ponieważ losy kobiety skrzyżują się z niejakim Holtem, wnukiem kochanka prababki. Ponadto Suzanna, podobnie jak Bianca, poślubiła niegdyś mężczyznę, który ją unieszczęśliwił. Plus taki, że udało jej się rozwieść. Minus? Facet regularnie próbuje dopiec byłej żonie.

Zarówno „Lilah”, jak i „Suzanna” to przede wszystkim romanse, lecz Nora Roberts z powodzeniem ubarwiła sercowe problemy bohaterek nienachalnym wątkiem kryminalnym oraz rodzinną zagadką sprzed lat. Znalazło się także miejsce dla niewielkiej dawki ezoteryki, skupionej głównie wokół ciotki kobiet, której nieobce są różne techniki wróżbiarskie ani seanse spirytystyczne. Generalnie fabuła nie należy do skomplikowanych, ale sympatykom gatunku powinna przypaść do gustu. Poszczególne historie szybko się czyta, i to akurat nie dlatego, że nie są zbyt długie. Po prostu nie uświadczymy fabularnych przestojów, jakie niestety zdarzają się nawet w krótkich utworach. Owszem, „Lilah” i „Suzanna” bywają przewidywalne, a postaciom przytrafia się dużo zbiegów okoliczności, które okażą się kluczowe dla przebiegu wydarzeń. Niemniej autorka świadomie operuje taką konwencją, celowo akcentując motyw przeznaczenia.

Na koniec chciałabym jeszcze odnieść się do samej kolekcji „Książek o miłości”. Osobiście zastanawia mnie trochę kolejność dwóch pierwszych pozycji, gdyż na drugi tom wybrano zestaw powieści pt. „Catherine” i „Amanda”. Postawienie ich tuż obok „Lilah” oraz „Suzanny” jest całkiem zrozumiałe, skoro przybliżają losy innych sióstr z rodu Calhoun. Problem w tym, że „Catherine” wraz z „Amandą” opisują wcześniejsze wydarzenia. Jeżeli zatem ktoś alergicznie reaguje choćby na najmniejsze spoilery, lepiej niech przeczyta najpierw drugi tom serii, a potem zabierze się za pierwszy. To tylko jednak taka mała uwaga z mojej strony, bo jak najbardziej popieram ideę wydawania tego rodzaju kolekcji. Fani prozy Nory Roberts, którzy chcieliby powiększyć zbiory w domowych biblioteczkach, mają teraz doskonałą ku temu okazję. A kto dotąd nie zaznajomił się z twórczością amerykańskiej pisarki, może w ten sposób zacząć przygodę z jej powieściami.


Ocena: 7/10


Tytuł polski: „Lilah”, „Suzanna”
Tytuł oryginalny: „For the Love of Lilah”, „Suzanna’s Surrender”
Autor: Nora Roberts
Wydawnictwo: Edipresse Polska, HarperCollins Polska (kolekcja "Książki o miłości", t.1)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.