wtorek, 18 sierpnia 2015

"Niepokój" - recenzja

Twórcy „Niepokoju” nie wymyślili na nowo koła, lecz zaserwowali widzom historię w stylu Hitchcockowskiego „Okna na podwórze”, tyle że skierowaną głównie do nastolatków. Pomimo takiego targetu amerykański obraz z powodzeniem mogą też obejrzeć dorośli odbiorcy i, co najważniejsze, całkiem nieźle się przy nim bawić.

W pamiętnym filmie Alfreda Hitchcocka, który tak na marginesie jest adaptacją opowiadania Cornella Woolricha, głównym bohaterem uczyniono mężczyznę, unieruchomionego z powodu złamanej nogi. Wyreżyserowany przez D. J. Caruso „Niepokój” odstawia zaś wózek inwalidzki na rzecz aresztu domowego. Taką właśnie karę ma przez okres trzech miesięcy odbyć siedemnastoletni Kale Brecht, który dał się pewnego dnia nadto ponieść emocjom i przywalił nauczycielowi w twarz. W związku z zapadłym wyrokiem chłopakowi nie wolno wyjść dalej niż poza teren przydomowego trawnika, a policja rejestruje jego ruchy przy pomocy sygnału GPS, emitowanego przez specjalną opaskę na kostce młodego „skazańca”.

Co to w sumie za kara? Te kilka miesięcy w czterech ścianach, zwłaszcza że akcja obrazu rozgrywa się w dobie powszechnej obecności multimediów? Matka Kale’a postara się jednak o to, by areszt nie przypominał zbytnio idealnych wakacji nolife’a. Koniec końców młodzian znajdzie zatem rozrywkę w podglądaniu sąsiadów, co czasami potrafi dostarczyć wrażeń nie gorszych od telewizyjnego reality show. Problem w tym, że zobaczy coś, czego raczej nie skwituje zawadiackim uśmiechem. Mianowicie nasz protagonista nabierze podejrzeń, iż jeden z sąsiadów, niejaki pan Turner, może być seryjnym mordercą.

Niestety, samymi przypuszczeniami młodzieniec nie zdziała nic konkretnego, a policja raczej nie potraktuje poważnie bezpodstawnych oskarżeń. Na dodatek, ze strony osoby, która popadła w konflikt z prawem i przy okazji może trochę świrować od ciągłego siedzenia w chałupie. Dlatego więc Kale postanowi przeprowadzić prywatne śledztwo, w czym, podobnie jak u Hitchcocka, pomogą mu znajomi nie mający ograniczonego kontaktu ze światem zewnętrznym. Tzw. wsparcia w terenie udzielą mu natomiast najlepszy kumpel Ronnie oraz Ashley – dziewczyna, która od niedawna mieszka w okolicy i wpada głównemu bohaterowi w oko.

Najwięcej typowej dla dreszczowców atmosfery uświadczymy w dalszej części obrazu, lecz bynajmniej nie przeszkadza to w czerpaniu przyjemności z seansu. Twórcy produkcji umiejętnie dawkują napięcie, sprawnie łącząc elementy thrillera z dość sporą dawką młodzieżowego kina. Co istotne, nie okopali się przy tym w melodramatycznej konwencji. Wręcz przeciwnie, fragmenty, w których „Niepokój” najbardziej kłania się nastolatkom, zostały podane w lekki, a niekiedy też w zabawny nawet sposób. Jednocześnie nie przesadzono w drugą stronę – humorystyczne akcenty są delikatne i po prostu rozluźniają atmosferę zamiast gnać w rejony głupkowatej komedii. Chociaż bohaterowie podchodzą czasem do śledztwa na zasadzie dobrej rozrywki, gdy potrzeba, nieswojo poczują się zarówno oni, jak i widzowie.

Jeśli chodzi o kreację postaci, pod tym kątem również nie ma się do czego zbytnio przyczepić. Trzyosobowa paczka w składzie Kale, Ronnie oraz Ashley to sympatyczni młodzi ludzie. Wprawdzie główny protagonista popełnił w życiu kilka błędów, ale scenariusz autorstwa Christopera Landona i Carla Ellswortha uwzględnia odpowiednie okoliczności łagodzące. Produkcję otwiera bowiem sekwencja, rozgrywająca się rok przed właściwą akcją obrazu. Widzimy wtedy Kale’a z ojcem na rybach, co posłużyło do pokazania jego dobrych relacji z rodzicielem. Niestety, rodzinne szczęście zostaje nagle przerwane przez wypadek, który słusznie będzie dla chłopaka traumatycznym przeżyciem. A skoro już o bohaterach mowa, warto podkreślić, iż gra aktorska reprezentuje tu solidny poziom. Najbardziej na plus wyróżniają się jednak Shia LaBeouf jako Kale, Aaroon Yoo w roli zabawnego Ronniego, a także David Morse, czyli filmowy pan Turner. Co do Morse’a, aktor swoim występem wzmacnia niejednoznaczny rys podejrzanego sąsiada. Czy to faktycznie psychopatyczny morderca? A może to tylko dziwny facet?

W ramach podsumowania powtórzę to, co napisałam na wstępie – „Niepokój” nie rewolucjonizuje kina ani tym bardziej nie ma takich aspiracji. Twórcom zależało na nakręceniu obrazu, który sprawdzi się przede wszystkim w kategorii czystej rozrywki. Co więcej, plan ten udało się zrealizować z dobrym rezultatem, gdyż zachowano odpowiedni balans pomiędzy odprężeniem i dreszczykiem emocji. Ujmując rzecz nieco żartobliwie, zaniepokojony Shia daje radę.


Ocena: 7/10


Tytuł polski: Niepokój
Tytuł oryginalny: Disturbia
Reżyseria: D. J. Caruso
Scenariusz: Christopher Landon, Carl Ellsworth
Obsada: Shia LaBeouf, Aaron Yoo, David Morse, Sarah Roemer, Carrie-Anne Moss
Gatunek: thriller
Produkcja: USA
Rok premiery: 2007
Czas trwania: 100 minut

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.