„Szklana
pułapka 5” to druga wizyta Johna McClane’a w XXI wieku. Pierwsza odbyła się w
2007 roku i w eleganckim stylu wprowadziła kultowego bohatera w nowe millenium.
Powierzenie stołka reżyserskiego Lenowi Wisemanowi okazało się strzałem w
dziesiątkę, aczkolwiek nie wszyscy wierzyli w powodzenie projektu. „Szklana
pułapka 4.0” przyniosła bardzo miłą niespodziankę, ponieważ zachowała ducha
cyklu, jednocześnie nie pozostając zbytnio passé. Szkoda, że tyle samo dobrych
słów nie można powiedzieć o piątej części w reżyserii Johna Moore’a.
Poprzednie
odsłony rozgrywały się na terenie Stanów Zjednoczonych, natomiast tym razem
McClane’owi przyjdzie wyściubić nosa poza rodzinną Amerykę. Nowojorski
policjant uda się aż do Rosji, a stamtąd zrobi również mały wypad na Ukrainę. Bynajmniej
nie wyjeżdża w celach czysto rozrywkowych, choć kilkukrotnie poinformuje o
byciu na wakacjach. Nie jest to też podróż służbowa, mimo że nasz heros ma tam
pewne zadanie do wykonania. Co takiego sprowadza go więc do ojczyzny Puszkina?
Otóż John pragnie pojednać się z synem Jackiem, z którym od dawna nie
utrzymywał kontaktu. Przy okazji spróbuje pomóc juniorowi, gdyż młodzieniec
wylądował w moskiewskim więzieniu. Jak łatwo przewidzieć, wyprawa nie
przebiegnie w spokojnej atmosferze. Pomijając napięte stosunki z Jackiem,
gliniarz wpadnie w sam środek afery, która grozi poważnymi konsekwencjami dla
całego świata.
Wprawdzie
twórcy postanowili nieco odświeżyć formułę serii poprzez zmianę miejsca akcji,
ale nie wykorzystali należycie potencjału, jaki tkwił w owym zabiegu. Na dobrą
sprawę, jedynie początkowe partie obrazu kładą nacisk na zderzenie nowojorczyka
z rosyjskimi realiami. Jeszcze przed wyjazdem, McClane otrzymuje bowiem od
córki przewodnik po Moskwie z tzw. cyklu dla opornych. Z kolei zaraz po
dotarciu do Rosji, stara się porozumieć z taksówkarzem, co daje komiczny efekt z
uwagi na nieznajomość języka. Cała ta scena jest zresztą dosyć zabawna pomimo
lekkiej niedorzeczności. W późniejszych partiach filmu, osoby odpowiedzialne za
produkcję bagatelizują niestety ów aspekt. Główny bohater w zasadzie nic nie
robi sobie z tego, że znalazł się w obcym kraju. Niby rzuci tekstem odnośnie
bieżącej lokalizacji, a ponadto do fabuły wpleciono wątki polityczne. Niemniej
jednak przedstawiona w „piątce” historia mogła być osadzona w każdym innym
miejscu, nie wpływając przy tym na ogólny kształt scenariusza.
Skip
Woods, któremu powierzono napisanie skryptu, nie przyłożył się zbytnio do
swojej pracy. Fabularna warstwa „Szklanej pułapki 5” została skonstruowana po
łebkach i na bazie ogranych schematów. Oklepane motywy można by bezboleśnie
przełknąć, gdyby posłużyły do zbudowania solidnej historii jak w przypadku
wcześniejszych odsłon sagi. Tymczasem Woods nie potraktował widzów z
odpowiednim szacunkiem. Najwyraźniej doszedł do wniosku, że fanom kina akcji
niewiele potrzeba do szczęścia. Wystarczy przeładować obraz strzelaninami,
pościgami oraz wybuchami, aby ukontentować docelową grupę odbiorców. Owszem,
tego typu fragmenty są niezmiernie istotnym elementem filmów sensacyjnych, lecz
nie powinno się na nich nadmiernie polegać. Dobrze, że chociaż zrealizowano je
z rozmachem.
Poza
widowiskowymi scenami akcji, wyreżyserowany przez Moore’a obraz odznacza się
pewnym czynnikiem, który nie pozwala zapomnieć o przynależności do kultowej
serii. Jest nim niewątpliwie sam Bruce Willis, czyli filmowy John McClane. Co
prawda wydaje się nieco zmęczony rolą, ale nie brakuje mu ekranowej charyzmy.
Oprócz tego, jego postać nie straciła zdolności krasomówczych i w dalszym ciągu
potrafi uraczyć widzów mniej bądź bardziej dowcipnymi powiedzonkami. A jak
prezentują się pozostali bohaterowie? Jeśli chodzi o czarne charaktery, nie
uświadczymy tutaj kreacji pokroju Alana Rickmana w roli Hansa Grubera z „jedynki”
czy Timothy’ego Olyphanta, który w „czwórce” wcielił się w Thomasa Gabriela.
Winę za taki stan rzeczy ponosi nie tyle obsada, co scenarzysta. W pamięć
zapada za to Jai Courtney jako syn głównego protagonisty. Niestety, nie w
pozytywnym znaczeniu tego słowa. Patrząc na Jacka, człowiek myśli o dzieciach
gwiazd, które z marnym skutkiem próbują pójść w ślady słynnych rodziców. W
założeniach twórców, postać McClane’a Juniora powinna dotrzymywać tempa Johnowi.
Drewniany Courtney wypada jednak bardzo słabo w porównaniu ze starzejącym się
Willisem, przez co Jack stanowi zaledwie blady cień swojego ojca.
Z
jednej strony, rosyjskie przygody McClane’a nie są złą produkcją, ponieważ nie nudzą,
a także cieszą oczy sprawną realizacją. Z drugiej natomiast, nie dorównują
wcześniejszym odsłonom. „Szklana pułapka 5” to zdecydowanie najsłabsza część
serii o perypetiach amerykańskiego policjanta, który ma skłonność do pojawiania
się w niewłaściwym miejscu i o nieodpowiedniej porze. Najzagorzalsi fani
poczują się więc rozczarowani piątym obrazem z udziałem ich ulubionego
bohatera. Mówiąc najogólniej, otrzymaliśmy zwykły film sensacyjny z
przebłyskami dawnej „Szklanej pułapki”.
Ocena:
6/10
Tytuł
polski: Szklana pułapka 5
Tytuł oryginalny: A Good Day to Die Hard
Reżyseria: John Moore
Scenariusz: Skip Woods
Obsada: Bruce Willis, Jai Courtney, Sebastian Koch,
Yuliya Snigir, Rasha Bukvic
Gatunek:
sensacyjny, akcja
Produkcja:
USA
Rok
produkcji: 2013
Czas
trwania: 94 minuty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.