czwartek, 11 sierpnia 2016

"Bestia", Alex Flinn - recenzja

Wydawać by się mogło, że Kyle Kingsbury to chodzący ideał. Piękny, młody i bogaty… Szkoda tylko, że ma tak pusto w głowie. Ktoś jednak w końcu postanawia dać mu nauczkę, rzucając na chłopaka klątwę. Zaklęcie nie pozbawia młodzieńca życia, ale ogromnie je skomplikuje, przemieniając przystojniaka w kudłatego potwora z kłami i pazurami. Działanie czaru może zaś odwrócić jedynie prawdziwa miłość. Brzmi znajomo? Jeśli tak, to słusznie, bowiem napisana przez Alex Flinn powieść jest nową wersją słynnej baśni o Pięknej i Bestii.

Zabierając się za przerabianie znanej i lubianej historii, autorka zgłębiła uprzednio przeróżne jej wariacje. W ten sposób połączyła przyjemne z pożytecznym, gdyż prywatnie sama zalicza się do miłośników baśni. Co więcej, pasję amerykańskiej pisarki łatwo wyczuć w trakcie lektury „Bestii”. Chociaż Alex Flinn uwspółcześniła tę opowieść i przeniosła akcję do Nowego Jorku, jednocześnie nie pozbawiła jej baśniowego klimatu. Dość szybko przekonujemy się, że w amerykańskiej metropolii istnieje magia, aczkolwiek nie uświadczymy wielkiego stada nadprzyrodzonych istot. Jest za to czarownica, która dysponuje na tyle potężną mocą, by nadać komuś wygląd potwora. Zaklęcie zostaje zaś rzucone na nastolatka z bogatego domu, stanowiącego odpowiednik księcia z klasycznych wersji baśni. Zamiast zamku mamy z kolei kamienicę w Brooklynie, dokąd w pewnym momencie przeprowadzi się główny bohater.

Przyznam, że pierwsze strony nie wzbudziły we mnie przesadnego entuzjazmu. Owszem, interesowało mnie spojrzenie autorki na opowieść, którą sama darzę ogromnym sentymentem. Niemniej zaserwowany na wstępie zapis czatu dla sieciowej grupy wsparcia okazał się średnio udanym zabiegiem stylistycznym, próbującym godzić dobę Internetu z popularnymi baśniami. Nieprzypadkowo użyłam przed chwilą liczby mnogiej. Otóż w wirtualnych pogawędkach uczestniczy kilka osób, które są kimś w rodzaju współczesnych inkarnacji postaci z innych baśni (np. Mała Syrenka). Sieciowe spotkania pojawiają się jeszcze w późniejszych partiach książki i przywykłam do nich z czasem, ale generalnie dobrze, że to tylko krótkie wstawki, występujące dosyć rzadko, a tym samym pozostające w cieniu głównej linii fabularnej.

Najważniejsza część powieści sprawuje się na szczęście zdecydowanie lepiej, acz początkowo myślałam, iż fabuła pójdzie w stronę standardowego przedstawiciela paranormalnych romansów. Mianowicie pisarka pokazuje wpierw czytelnikom świat licealistów, którzy stanowią chleb powszedni wśród protagonistów tego typu tytułów. Alex Flinn odbiega jednak od pewnych schematów, jakie utarły się w owym gatunku. Pierwszoosobowa narracja nie została tu przeprowadzona z perspektywy dziewczyny, lecz chłopaka – Kyle’a. Zazwyczaj mamy przecież do czynienia z odwrotną sytuacją, aby z daną bohaterką i jej przeżyciami bez problemów mogły utożsamić się nastoletnie panny, czyli docelowa grupa odbiorców. A jako że autorka opowiada całą historię z punktu widzenia Bestii, wybór takiego narratora jest ponadto interesujący w kontekście baśniowych pierwowzorów.

Inny nieszablonowy pomysł dotyczy wstępnej prezentacji głównego bohatera. Wracając do paranormalnych romansów, ich twórcy generalnie pragną zaprezentować główną postać w taki sposób, żeby zdobyła sympatię czytelników. Wprawdzie finalny efekt nie zawsze bywa udany, lecz przynajmniej da się zauważyć podejmowane w tym kierunku próby. Owe starania objawiają się sygnalizowaniem takich cech charakteru jak wrażliwość, uczciwość itd. Tymczasem Alex Flinn świadomie decyduje się na przeciwstawny krok i kreśli sylwetkę młodzieńca, którego z miejsca obdarzymy szczerą antypatią. Co z tego, że Kyle Kinsbury jest przystojny, skoro aż kipi od pychy, egoizmu oraz samozachwytu. Mało tego, nie ma oporów przed wrednym zachowaniem, a zwłaszcza wobec tych, którzy wyglądają gorzej od niego. Swoją drogą, życie Kyle’a przed klątwą można interpretować jako przytyk pod adresem kultu pieniądza i zewnętrznego piękna. Młody Kinsbury uważa, że wszystko mu wolno dzięki własnej urodzie oraz forsie tatusia – popularnego prezentera telewizyjnego. To zresztą rodziciel wpoił chłopakowi takie przekonania, stawiając na bezstresowe wychowanie, a także kupując masę drogich prezentów, byle tylko mieć spokój i więcej czasu dla samego siebie.

Tym bardziej należy więc docenić to, czego później dokonuje autorka. O ile w pierwszych rozdziałach nie cierpiałam Kyle’a, o tyle w dalszych (po potwornej transformacji) bardzo polubiłam tego bohatera i kibicowałam jego poczynaniom. Alex Flinn wiarygodnie ukazała wewnętrzną przemianę protagonisty, który jako tytułowa Bestia zaczyna inaczej patrzeć na wiele spraw. Nieborak zrozumie, że wcześniej był zepsutym chłopakiem, a koledzy ze szkoły wcale nie uznawali go za takiego równego gościa. Prawdziwych przyjaciół znajdzie natomiast w osobach służącej Magdy oraz niewidomego korepetytora Willa. Oczywiście Kyle zda sobie również sprawę z tego, iż kasa i ładna buzia nie przesądzają o wartości danego człowieka. Generalnie doświadczenia w „nowej skórze” udzielą młodzieńcowi wielu cennych życiowych lekcji, a do takich zaliczyć trzeba m.in. relacje z tutejszą wersją baśniowej Belli. Co ciekawe, nie jest ona typem piękności, lecz nie można jej nazwać brzydulą – ot z wyglądu raczej przeciętna dziewczyna, która nie nakłada na siebie ton tapet.

Reasumując, nie straciłam czasu czytając książkę autorstwa Alex Flinn. Przedstawione na kartach powieści wydarzenia wciągnęły mnie pomimo pewnej przewidywalności, której w tym wypadku trudno było uniknąć. Wszak pisarka nie odkrywa na nowa koła, ale reinterpretuje historię znaną praktycznie wszystkim, jeśli nie w formie literackiej, to filmowej. Co najistotniejsze, połączenie współczesności z baśniowo-romantyczną atmosferą wypadło całkiem dobrze. Dzięki temu „Bestia” potrafi bawić, wzruszać i skłaniać do wartościowych refleksji. Poza tym, pomaga uwierzyć, że w realnym świecie jest miejsce dla szczerej przyjaźni, prawdziwej miłości czy nawet cząstki magii. Takie opowieści też są potrzebne.



-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Bestia
Tytuł oryginalny: Beastly
Autor: Alex Flinn
Wydawnictwo: Galeria Książki

2 komentarze:

  1. Bardzo wnikliwa analiza :). Podobnie podeszłam do głownego bohatera. Najpierw sie go nie cierpi, a potem sie kibicuje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię :) A co do głównego bohatera, to też dobrze świadczy o autorce, że udało jej się tak płynnie przeprowadzić ewolucję protagonisty, by czytelnik bez zgrzytu przerzucił się od antypatii do dużej sympatii :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.