Liam O’Connor
nie musi wyobrażać sobie, jak to jest znaleźć się pośród dinozaurów. On
rzeczywiście trafił do kredowej dżungli, 65 milionów lat przed naszą erą. I
choć podobnych wrażeń nie zapewni nawet najwyższej jakości kino 3D, nie sądzę,
aby wiele osób kusiła perspektywa spotkania oko w oko z prehistorycznym
drapieżnikiem. Liamowi nie pozostaje zatem nic innego jak tylko postarać się
wyjść z tego galimatiasu w jednym kawałku. Cóż, takie to uroki czasoprzestrzennych
podróży.
„Czas
drapieżników” to drugi tom młodzieżowego cyklu „Time Riders” autorstwa
brytyjskiego pisarza Alexa Scarrowa. Wspomniany we wstępie Liam jest jednym z
głównych bohaterów tej fantastyczno-naukowej serii, obok dziewcząt o imionach
Maddy i Sal. Cała trójka została zwerbowana przez agencję, która zajmuje się
niedopuszczaniem do zmian w przeszłości, mogących znacząco wpłynąć na historię.
W poprzedniej części dowiedzieliśmy się, iż rekruci pochodzą z różnych miejsc i
epok. Zaciągnięcie protagonistów w szeregi organizacji odbyło się bez szwanku
dla przyszłych wydarzeń, ponieważ we współczesnych im czasach mieli zginąć w
tragicznych okolicznościach. Tuż przed śmiercią otrzymali szansę ratunku ze
strony doświadczonego agenta Fostera, lecz w zamian za ocalenie musieli
zobowiązać się do służby.
Debiutancką
odsłonę serii otwierały sceny ukazujące werbunek bohaterów. Następny tom rozpoczyna
się w podobny sposób, nie wywołując przy tym uczucia déjà vu u czytelników.
Otóż w „jedynce” autor odwiedził teraźniejszość dwójki protagonistów, zaś los,
jaki czekał trzecią postać, został zaledwie napomknięty. W pewnym sensie pisarz
nadrabia zatem zaległości, poświęcając pierwszy rozdział „Czasu drapieżników”
dramatycznym chwilom z życia tej osoby. Kiedy postanowi ona uniknąć śmierci, a
tym samym dołączyć do agencji, przeniesiemy się do siedziby zespołu. Nie
będziemy jednak ponownie śledzić szkolenia pod okiem Fostera. Jak się okazuje,
początek powieści to po prostu sen o traumatycznych przeżyciach z przeszłości. Po
pobudce owej postaci, Scarrow pozwala nam poobserwować egzystencję rekrutów na
terenie bazy. Angielski literat wtrąca podstawowe informacje o bohaterach, ale
generalnie przyjmuje, iż odbiorcy dobrze orientują się w uniwersum „Time
Riders”.
W
drugiej części cyklu, przed nastolatkami stoi niełatwe zadanie, gdyż pracują
bez nadzoru opiekuna. Ich głowy zaprzątają ponadto myśli, które prawdopodobnie
nachodziły też wielu czytelników poprzedniej części. Mianowicie w „jedynce”
bohaterowie zostali poinformowani o podróżach w czasie, powstaniu agencji oraz
zasadach jej funkcjonowania. Nie poznali natomiast szczegółów odnośnie innych
baz czy szefostwa, stojącego na czele organizacji. W związku z powyższym, naturalną
koleją rzeczy mogły być refleksje na temat faktycznego stanu całego ugrupowania.
Czy agencja w ogóle istnieje? Czy jacyś jej członkowie nawiążą bezpośredni
kontakt z Maddy, Sal oraz Liamem? Scarrow najwyraźniej zdaje sobie sprawę z
tego rodzaju pytań, co poniekąd potwierdza fabularna konstrukcja powieści. Młoda
ekipa nie tylko rozmyśla o swojej pracy, lecz również otrzymuje wiadomość,
która rzuca pewne światło na agencję i sugeruje większą liczebność organizacji.
Ktoś z przyszłości daje znać o poważnej manipulacji w przebiegu wydarzeń. Owym
incydentem jest niespodziewana śmierć Edwarda Chana, twórcy teorii
wykorzystanej przy budowie pierwszego wehikułu. Ginąc przed napisaniem swojej
rozprawy, Chan stawia pod znakiem zapytania wynalezienie czasoprzestrzennych
wojaży. Dlatego też nasi bohaterowie decydują się zbadać okoliczności jego
zgonu i nie dopuścić do tego wydarzenia.
No
dobrze, ale kiedy w końcu pojawią się dinozaury? Już wkrótce, ponieważ zwiad w
roku śmierci Edwarda nie trwa zbyt długo. Na dokładkę, w wyniku popełnionej
przez Maddy pomyłki ów rekonesans okaże się nadzwyczaj niefortunny w skutkach.
Zamiast bezpiecznie wrócić do bazy, Liam ląduje w czasach prehistorycznych, razem
z jednostką pomocniczą Beki. Mało tego, eksplozja, którą nieświadomie wywołuje
Maddy, przenosi do odległej przeszłości jeszcze więcej osób, przebywających
wtedy w pobliżu O’Connora. W skład owej grupki wchodzą głównie nastolatkowie, w
tym m. in. Edward Chan. Młody wiek nie jest żadną taryfą ulgową – wszyscy muszą
zachowywać się w miarę rozsądnie i próbować przetrwać. W przeżyciu może pomóc niemalże
każdy obiekt, nawet kawałek metalu, który przeleciał wraz z bohaterami przez
portal. Tak więc nasi „zagubieni w czasie” biorą się w garść, budują obóz i nie
przestają myśleć o powrocie do domu. Nad tą ostatnią sprawą główkuje zwłaszcza
Liam, któremu przypada rola przywódcy.
Sięgnięcie
po świat dinozaurów nie zagnało Scarrowa ku rejonom bezmyślnego kopiowania
„Parku Jurajskiego” czy serialu „Terra Nova”. Jeśli chodzi o survivalowe
aspekty fabuły, autora interesuje nie tyle perspektywa spotkania z
prehistorycznymi gadami, co ogólna kwestia przetrwania w dżungli, z dala od
prądu i technologicznych udogodnień. Wprawdzie uwięzieni w kredzie ludzie mają
przy sobie jakieś gadżety, ale to zaledwie podręczna drobnica, która znajdowała
się w ich kieszeniach, plecakach itd. Oczywiście brytyjski twórca nie zapomina
o dinozaurach, aczkolwiek nie eksponuje nadmiernie ich obecności. Co ciekawe,
najwięcej uwagi poświęca nieznanemu gatunkowi bardzo inteligentnych
drapieżników, zdolnych do naśladowania dźwięków i nauki nowych umiejętności na
podstawie obserwacji. Jak łatwo zgadnąć, to właśnie one stanowią największe
zagrożenie dla grupy Liama. Poza tym pisarz pamiętał o równoległym prowadzeniu
akcji, czyli przeplataniu prehistorycznych obrazków rozdziałami, które
koncentrują się wokół poczynań Maddy i Sal w bazie.
Tak
jak pierwszy tom serii, powieść została napisana lekkim językiem, dzięki czemu przeczytamy
ją dość szybko. Przedstawiona w książce historia nie miewa momentów przestoju,
jest dynamiczna i nie brakuje w niej podnoszących adrenalinę fragmentów.
Jednocześnie autor potrafi niekiedy rozluźnić atmosferę, ubarwiając fabułę
zabawnymi epizodami. Przykładowo pewien dzieciak posiada sprzęt umożliwiający
sfilmowanie kredowej dżungli, co skłania go do snucia planów o udostępnieniu
swoich materiałów w sieci, a także o związanych z publikacją zarobkach.
Nieocenionym źródłem komizmu jest też organiczny robot o imieniu Beki, zastępujący
Boba z poprzedniej części cyklu. Dziewczyna początkowo onieśmiela Liama, przyzwyczajonego
do towarzystwa męskiej jednostki pomocniczej. Z kolei Beki pilnie studiuje
ludzkie zachowanie, siląc się przy okazji na nieporadne dowcipy. Próby
uczłowieczenia towarzyszki O’Connora nie służą zresztą wyłącznie do
rozśmieszania czytelników, ale nadają również głębi tej postaci. Szczątkowy
mózg Beki dopuszcza bowiem odczuwanie emocji, co prowadzi do konfliktu z
chłodną kalkulacją oprogramowania.
Podsumowując,
„Czas drapieżników” to godny następca poprzednika. Jeżeli więc spodobał się Wam
pierwszy tom i polubiliście jego bohaterów, nie powinniście pogardzić drugą
odsłoną „Time Riders”. Co prawda fabuła obu książek oparta jest na zbliżonym
schemacie, lecz sprawne pióro Alexa Scarrowa pozwala przymknąć na to oko. Samo
zakończenie zapowiada zaś bardzo interesujący ciąg dalszy. Ja w każdym razie
nie zamierzam poprzestać na lekturze dwóch części i z przyjemnością sięgnę po
kolejną.
Ocena:
7/10
Tytuł
polski: Time Riders. Czas drapieżników
Tytuł
oryginalny: TimeRiders. Day of the Predator
Autor: Alex Scarrow
Wydawnictwo:
Zielona Sowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.