Alex Scarrow nie
daje odpocząć bohaterom swojego literackiego cyklu „Time Riders”. Po nazistach
i prehistorycznych drapieżnikach, brytyjski autor stawia protagonistów przed
koniecznością odwiedzenia epoki średniowiecza. Tradycyjnie nie obejdzie się też
bez charakterystycznych dla serii zmian w linii czasu, a także działań na rzecz
przywrócenia historii prawidłowego biegu.
„Kod
apokalipsy” to już trzecie spotkanie z Liamem O’Connorem, Maddy Carter oraz Sal
Vikram, którzy w zamian za ratunek przed niechybną śmiercią zobowiązali się
wstąpić w szeregi pewnej agencji. Członkowie owej organizacji dysponują
technologią umożliwiającą czasoprzestrzenne podróże i korzystają z niej, aby
powstrzymać osobników pragnących manipulować przeszłością. W trzecim tomie
fantastyczno-naukowej sagi dla młodzieży, angielski literat bierze na tapetę
manuskrypt Voynicha, świętego Graala oraz legendę o Robin Hoodzie, zgrabnie
wplatając wszystkie te elementy do swojego książkowego uniwersum.
Manuskryptowi
Voynicha przypadła rola punktu wyjściowego i zarazem motoru napędowego fabuły.
Scarrow wykorzystał fakt, iż jeden z najbardziej zagadkowych średniowiecznych dokumentów
został zapisany w nieznanym języku. Mianowicie w wykreowanym na kartach powieści
świecie okazuje się, że niejaki Adam Lewis zdołał rozszyfrować krótki fragment
owego tekstu. Co dziwniejsze, odkodowana wiadomość dotyczy zarówno samego
Lewisa, jak i głównych protagonistów serii „Time Riders”. W ten sposób autor ze
wzmocnioną siłą powraca do istotnego wątku z poprzedniej odsłony, czyli
rozmyślań młodych bohaterów na temat ogólnego kształtu organizacji. Maddy nie
może bowiem odegnać od siebie przeczucia, iż natrafili na niepodważalny dowód
działalności innego zespołu agentów. Według przypuszczeń dziewczyny, manuskrypt
posłużył zaś tamtej ekipie za nośnik do przekazywania tajnych informacji.
Nietrudno
przewidzieć, że ewentualne odczytanie kolejnych fragmentów rękopisu przez osoby
postronne grozi dekonspiracją całego ugrupowania. Ponadto niesie ze sobą ryzyko
poważnego skażenia poprawnej osi czasu. Pewna zmiana już zresztą nastąpiła -
póki co niewielka, ale lepiej dmuchać na zimne, niż się gorącym sparzyć. W
związku z powyższym, a także wytycznymi tajnego przekazu, Liama czeka wyprawa do
Anglii w roku 1194, aby zapobiec dalszym modyfikacjom przeszłości i przywrócić
bieg wydarzeń na właściwe tory. Tak jak we wcześniejszych częściach, chłopak
nie jest osamotniony wykonując misję w terenie. Co więcej, w akcji towarzyszą
mu tym razem aż dwa organiczne roboty zamiast jednego. Będąc znacznie silniejszymi
od przeciętnego człowieka, pełnią one funkcję jednostek pomocniczych, gotowych
w każdej chwili do zrobienia użytku ze swojej mocy bojowej.
W
trakcie owej podróży, O’Connor oraz jego „goryle” zawitają m.in. do oksfordzkiego
zamku czy grodu w Nottingham. Choć taka wycieczka posiada niezaprzeczalne
walory turystyczno-historyczne, oddział naszych bohaterów nie może się nimi
nacieszyć do woli. Średniowieczna Anglia nie należy bowiem do spokojnych i
bezpiecznych miejsc. Władza spoczywa tymczasowo w rękach księcia Jana, który
zastępuje nieobecnego w kraju Ryszarda, oszalałego na punkcie krucjat oraz
świętego Graala. Niestety, w królestwie coraz bardziej panoszą się bieda i
powszechne niezadowolenie. Po lesie Sherwood hasają natomiast banici, wśród
których na szczególną uwagę zasługuje krzepki jegomość w kapturze.
Przedstawiając średniowieczne realia, Scarrow nie ucieka się do rozbudowanych
opisów. Mimo wszystko czyni to na tyle plastycznie, że łatwo wyobrazić sobie
krajobraz owego okresu wraz z panującymi wtedy warunkami. W przypadku
przeprowadzanych w średniowieczu rozmów, brytyjski pisarz pokusił się nawet o
stylizację języka na mowę z dawnych czasów.
Jednocześnie
Alex Scarrow nie zatracił umiejętności lekkiego pisania, dzięki czemu lektura
„Kodu apokalipsy” sprawdza się jako przyjemny relaksator po ciężkim dniu. W
„Kodzie apokalipsy” nie brakuje dynamicznej akcji, którą poprzetykano zabawnymi
epizodami. Co do humorystycznych momentów w „Kodzie apokalipsy”, spodobały mi
się zwłaszcza umizgi księcia Jana do Beki (żeńskiej jednostki pomocniczej z
ekipy Liama). W nie mniejszym stopniu bawią również reakcje wyhodowanej
genetycznie niewiasty na zaloty oraz jej starania w naśladowaniu manier wysoko
urodzonej damy. Nie liczcie jednak na wyjaśnienie najważniejszych dla całego
cyklu wątków, gdyż na to przyjdzie zapewne pora w następnych tomach. Czy zdecyduję
się po nie sięgnąć? Niewykluczone, tym bardziej że seria jak dotąd potrafiła
dostarczyć mi solidnej rozrywki.
Ocena:
7/10
Tytuł
polski: Time Riders. Kod Apokalipsy
Tytuł oryginalny: TimeRiders. The Doomsday Code
Autor:
Alex Scarrow
Wydawnictwo:
Zielona Sowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.