Skradziona
spluwa? Oj, niedobrze… Trup znaleziony na dworcu? Jeszcze gorzej! Takie oto
atrakcje przyszykował czytelnikom Georges Simenon w powieści pt. „Rewolwer
Maigreta”. Jak łatwo zgadnąć, zaistniałe problemy wiążą się z koniecznością
przeprowadzenia odpowiedniego śledztwa. A kto zajmie się owym dochodzeniem?
Komisarz Maigret rzecz jasna.
Georges
Simenon to belgijski pisarz, który żył w latach 1903-1989. Podczas swojej
literackiej kariery specjalizował się w kryminałach, a sławę zyskał dzięki
powieściom oraz opowiadaniom ze wspomnianym wcześniej komisarzem w roli głównej.
I chociaż nie stronię od utworów z tego gatunku, przyznam, że „Rewolwer
Maigreta” był dla mnie pierwszym spotkaniem z owym cyklem. W końcu wypadało nadrobić
zaległości i na własnej skórze sprawdzić, z czym to się je. I jak? Nie powiem,
by przeczytana książka rozłożyła mnie na łopatki. Niemniej w ogólnym
rozrachunku okazała się dosyć przyjemną lekturą, a tym samym całkiem niezłym
sposobem na zabicie wolnego czasu.
Jak
słusznie sugeruje tytuł powieści, broń, która znika w dziwnych okolicznościach,
należy do pana Maigreta. Rewolwer „gubi się” w jego mieszkaniu, a wszystko
wskazuje na to, że „wypożyczył” go pewien tajemniczy młodzieniec. Żona
komisarza wpuściła owego osobnika do środka, gdyż ten ponoć pragnął widzieć się
z Maigretem. Gość zdążył jednak wyjść, zanim pan domu wrócił do swoich czterech
ścian. Wkrótce potem policja dokonuje dość makabrycznego odkrycia na dworcu
kolejowym. Mianowicie zostawiono tam kufer, wewnątrz którego schowano
nieboszczyka. Sprawa jest o tyle drażliwa, że ofiarą morderstwa padł znany
polityk. Co więcej, prawdopodobnie istnieje kilka spoiw, które łączą aferę z
trupem oraz młodego złodzieja od rewolweru. Bez szafowania nadmiarem spoilerów
zdradzę, iż jedna osoba mogłaby od ręki rozwiać wiele wątpliwości. Problem w
tym, że ciężko wyciągnąć z niej cokolwiek. Albo ta postać zwariowała, albo po
prostu taką udaje. Cóż, nie od dziś wiadomo, iż kryminalne zagadki raczej nie
pojawiają się z gotowym rozwiązaniem w pakiecie.
Głównego
protagonistę czeka zatem trochę pracy, a co za tym idzie – okazja do
zademonstrowania swoich detektywistycznych umiejętności. Tych zaś Maigretowi
nie brakuje, bowiem mamy do czynienia z człowiekiem bardzo bystrego umysłu.
Jednocześnie autor nie zrobił z niego tzw. „pana wszystkowiedzącego i
nieomylnego” – mimo wysokiej inteligencji, zdarzy mu się coś przeoczyć, jak
wielu innym ludziom. W finałowej partii utworu, kiedy bohater objaśnia
rozwiązanie tajemnicy, nie omieszkuje zarazem poinformować, iż ktoś (tj. osoba
związana ze sprawą) mogłaby wypełnić drobne luki w jego dedukcji. W trakcie
śledztwa poznamy też osobiste odczucia naszego bohatera. Przykładowo, w pewnym
momencie Maigret kontynuuje dochodzenie w Anglii, natomiast pobyt w obcym kraju
nieco go krępuje, bo angielskim nie posługuje się tak swobodnie jak językiem
ojczystym – francuskim.
Warto
ponadto nadmienić, iż Georges Simenon wplótł do kryminalnej osi delikatną
domieszkę obyczajowości. A przejawia się to choćby we fragmentach, które
zapoznają odbiorców ze zwyczajami sympatycznego Maigreta oraz jego małżonki.
Całość, o czym już wspomniałam, czyta się bez skrzywienia, aczkolwiek fabuła
nie funduje nam nie wiadomo jak mistrzowskiej i pochłaniającej intrygi.
Wprawdzie kryminał retro w wydaniu Simenona nie podbił mojego serca równie
mocno co przygody Sherlocka Holmesa czy Herkulesa Poirota, lecz generalnie nie
narzekam. Czy kiedyś sięgnę jeszcze po serię z Maigretem? Niewykluczone.
Ocena:
6/10
Tytuł polski: Rewolwer Maigreta
Tytuł oryginalny: Le Revolver de Maigret
Autor: Georges Simenon
Wydawnictwo: Wydawnictwo
Dolnośląskie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.