środa, 21 października 2015

"Las cieni" - recenzja

W filmie pt. „Las cieni” dwie pary z problemami jadą odpocząć na łonie natury, z dala od wielkomiejskiego zgiełku. I co ich w związku z tym spotyka? Jeszcze większe komplikacje, lecz nie myślę akurat o wzajemnym skakaniu do gardeł, tylko kłopotach ze strony osób trzecich. Mówiąc krótko, główni bohaterowie nadepną komuś na odcisk, a to dlatego, że wetknęli nos w cudze sprawy.

Paul, Isabel, Norman i Lucy, bo takie imiona noszą owi protagoniści, bynajmniej nie należą do wścibskich plotkarzy, którzy chcą wiedzieć dosłownie wszystko o wszystkich. Nic z tych rzeczy! Bohaterowie osadzonej pod koniec lat siedemdziesiątych historii wyjechali na wakacje do Hiszpanii, gdyż Paul nabył tam stojący w odludnej okolicy dom. Tak się jednak złożyło, że podczas polowania on i Norman zabłądzili w lesie, a w trakcie wędrówki natrafili na pewną chatę. W środku znaleźli z kolei przestraszoną dziewczynkę, którą zamknięto w bardzo kiepskich warunkach. Na domiar złego, wydaje się zdziczała i posiada zdeformowane dłonie. Zszokowany Paul postanawia zabrać stamtąd dziecko, z zamiarem powiadomienia policji. Nietrudno przewidzieć, że to właśnie ta decyzja pociągnie za sobą lawinę najgorszych kłopotów. O nieszczęśnicę upomni się grupa miejscowych, którym daleko do fajnych gości.

„Na świecie żyją łowcy i zwierzyna” – takie oto słowa padają z ust Paula, kiedy tłumaczy Normanowi ideę polowania, jeszcze zanim mężczyźni dokonają szokującego odkrycia. Żaden z panów nie spodziewa się wtedy, iż niedługo sami w pewnym sensie poczują się niczym zaszczute zwierzęta. Hiszpanie, którzy wyruszą na poszukiwania dziewczynki, zaczną bowiem kręcić się po lesie ze strzelbami, jak przystało na rozeznanych w terenie myśliwych. Nie omieszkają też zapukać do domostwa Paula, gdzie, pomimo pozornej uprzejmości, da się od nich wyczuć wrogie nastawienie.

Co istotne, postawa tutejszych nie wynika jedynie z myśliwskich instynktów, skierowanych ku bohaterom, którzy ośmielili się decydować o losie uwięzionej dziewczynki. Koldo Serra, reżyser i zarazem współautor scenariusza, porusza również motyw ogólnej niechęci, jaką niektórzy przejawiają względem przybyszy z zewnątrz. W „Lesie cieni” widać to na przykładzie kilku mieszkańców okolicznej wioski – tych, którzy odpowiadają za sytuację zdeformowanego dziecka. Nic zatem dziwnego, iż Paul i reszta tak bardzo im się narażą. Nie dość, że pojawili się jacyś obcy, to na dokładkę próbują wywlec na światło dzienne sekret, który powinien zostać za zamkniętymi drzwiami. A taką wstydliwą tajemnicą może być choćby istnienie owej dziewczynki…

Jak napomknęłam we wstępie, związki protagonistów nie są usłane różami. Co więcej, Serra poświęca uwagę także i temu wątkowi, aczkolwiek skupia się na napiętych relacjach pomiędzy Lucy a Normanem. Małżeństwo tej dwójki jest na dobrej drodze do definitywnego rozpadu, natomiast wyjazd, zamiast pomóc, dodatkowo oddala ich od siebie, zwłaszcza w obliczu kłopotów z hiszpańskimi rolnikami. Konflikty na linii Isabel – Paul zarysowano wyłącznie w początkowej fazie scenariusza, lecz ta para generalnie dogaduje się lepiej niż towarzysze podróży. Owszem, zdarzy się ostra kłótnia, nawet nie wiadomo konkretnie o co. Niemniej Paul dość szybko godzi się ze swoją partnerką.

Jeśli chodzi o grę aktorską, w ogólnym rozrachunku obsada nieźle wywiązała się z powierzonego zadania. Najlepiej spisał się Gary Oldman w roli Paula – wprawdzie postać ta nie pozwoliła mu zademonstrować pełni swoich możliwości, ale jak zwykle pokazał klasę. Dla odmiany najmniej przemówiła do mnie Virginie Ledoyen, czyli filmowa Lucy, lecz po części wina leży w charakterze przydzielonej jej bohaterki, będącej oziębłą i nazbyt zdystansowaną osobą.

Jak finalnie oceniam obraz Koldo Serry? „Las cieni” to dosyć udane połączenie thrillera z dramatem psychologicznym, którego dodatkowy atut stanowi leśna sceneria. Warto przy tym podkreślić, iż pokuszono się o interesujący zabieg dotyczący miejsca akcji. Mianowicie wraz z narastaniem komplikacji pogarsza się pogoda, poniekąd obrazując bieżące położenie bohaterów. Na początku mamy słoneczny dzień, potem niepokojącą mgłę, wreszcie ulewny deszcz, a w finale noc i burzę z piorunami. Oprócz tego, należy zaznaczyć, iż scenariusz nie podaje wszystkich wyjaśnień na tacy. Pewne elementy fabuły zależą od osobistej interpretacji odbiorcy, co wypada nie najgorzej, acz nie idealnie. Z jednej strony to dobrze, że otrzymaliśmy historię skłaniającą do przemyśleń. Z drugiej, w przypadku „Lasu cieni” miałam czasem wrażenie, iż niektóre wątki zostały jakby niedoszlifowane. Reasumując, nie uświadczymy tu kinowej maestrii, lecz po prostu niezłą produkcję.


Ocena: 6/10


Tytuł polski: Las cieni
Tytuł oryginalny: The Backwoods / Bosque de sombras
Reżyseria: Koldo Serra
Scenariusz: Jon Sagalá, Koldo Serra
Obsada: Gary Oldman, Paddy Considine, Virgine Ledoyen, Aitana Sánchez-Gijón, Lluís Homar
Gatunek: dramat, thriller
Produkcja: Hiszpania, Francja, Wielka Brytania
Rok premiery: 2006
Czas trwania: 93 minuty

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.