Grupa ludzi w
miejscu odciętym od świata to doskonały materiał na kryminał, o czym swego
czasu przekonała nas Agatha Christie w genialnej powieści „I nie było już
nikogo”. Z podobnej recepty skorzystali też potem inni twórcy, osiągając mniej
bądź bardziej udany efekt końcowy. Casualowa gra pt. „Zbrodnia w górach: Odwet”
znalazła się na szczęście w gronie tych, którzy odnieśli sukces.
Wyżej
wymieniona produkcja pozwala wcielić się w niejakiego Philipa White’a, będącego
z zawodu lekarzem. Naszego protagonistę poznajemy w chwili, gdy odbiera
telefoniczne wezwanie do chorego pacjenta. Mężczyzna, który pilnie potrzebuje
pomocy, przeszedł ponoć zawał serca i przebywa w górskim ośrodku o nazwie Hotel
Pod Białym Wilkiem, dokąd czym prędzej się udajemy. Niestety, doktor White
zalicza po drodze wypadek samochodowy, a co gorsza, to ledwie początek jego
kłopotów. Chociaż dociera do celu w jednym kawałku, burza unieruchamia go w
położonym na odludziu ośrodku.
Śmiertelną rozgrywkę
czas zacząć
Gwoli
ścisłości, zaistniałej sytuacji winne są nie tylko kiepskie warunki
atmosferyczne. Po okolicy grasuje bowiem wyjątkowo wyrafinowany zabójca – nie dość,
że postanowił w chory sposób zabawić się ze swoimi ofiarami, to jeszcze „łaskawie”
informuje o tym fakcie głównego bohatera. Philip zostaje zatem zmuszony do
wzięcia udziału w morderczej grze, wespół z resztą nieszczęśników, którzy przyjechali
do hotelu. O dziwo, lekarz spotyka tam samych gości, zaś obsługi ani widu, ani słychu.
Nietrudno przewidzieć, że pierwszy trup dość szybko pojawi się na scenie, a
wkrótce dołączą do niego kolejni nieboszczycy. Ponadto całkiem możliwe, iż to
właśnie w gronie zameldowanych osób znajduje się sprawca bądź sprawczyni
zamieszania, ukrywając przed pozostałymi swoje prawdziwe zamiary. Co
najważniejsze, każdy wydaje się podejrzany, jak przystało na porządny kryminał.
Gęsto, z
napięciem i klimatem
Trzeba
przyznać, że twórcy gry zręcznie sieją wątpliwości w umysłach odbiorców. Postacie
kierują się czasem niezbyt jasnymi motywami, a w miarę rozwoju fabuły atmosfera
coraz bardziej się zagęszcza, nie szczędząc interesujących zwrotów akcji.
Scenariusz produkcji wciągnął mnie od samego początku, w efekcie czego grałam z
nieustanną ciekawością odnośnie dalszych wydarzeń. Chciałam dowiedzieć się,
jakie tajemnice może skrywać sam ośrodek, dlaczego poszczególni bohaterowie
trafili do hotelu i jaki dokładnie jest między nimi związek, włącznie z
doktorem Philipem. Bez zdradzania konkretów, dodam jeszcze, że w kilku
momentach formuła rodem z „I nie było już nikogo” została doprawiona szczyptą
elementów, przywodzących lekko na myśl motywy w stylu filmowej serii „Piła”. Od
razu jednak uspokajam, iż nie ma mowy o żadnym plagiacie ani epatowaniu makabrą
– to po prostu bardzo delikatna domieszka, podana z odpowiednim wyczuciem.
Przy
tym korowodzie fabularnych zalet najsłabiej wypada finał, co nie znaczy, że
deweloperzy polegli pod tym względem na całej linii. Historia prawidłowo osiąga
wtedy punkt kulminacyjny, natomiast wcześniej twórcy budują dla niego stosowne
podłoże. Zakończenie dostarcza również sporo wyjaśnień, uporządkowujących
zdobyte informacje i wypełniających brakujące elementy układanki. Problem w
tym, iż mimo wszystko pozostawia z małym niedosytem. Mianowicie nie potrafiłam
odpędzić od siebie wrażenia, że zwieńczenie tej opowieści zrobiono jakby na
szybko. Nie jest źle, ale przydałoby się troszeczkę więcej szlifu w ostatnich
minutach produkcji.
HOPA wysokiej
klasy
Po
omówieniu warstwy narracyjnej, pora przyjrzeć się pozostałym aspektom Zbrodni w
górach. Jeśli chodzi o mechanikę, Odwet oferuje nam casualową zabawę, która
bazuje na popularnym wśród niedzielnych graczy miksie przygodówki z
wyszukiwaniem ukrytych obiektów. Co istotne, poszczególne składniki zostały solidnie
wykonane. W przypadku scen hidden object, mamy do czynienia z jednym typem
takich plansz, przy czym wbrew pozorom nie są to standardowe ekrany z tekstową
listą, zawierającą minimum kilkanaście przedmiotów do znalezienia. W zamian
zetkniemy się z czymś w rodzaju fragmentarycznych scen HO, gdzie wypatrujemy
raptem kilku rekwizytów. Spis u dołu ekranu zastąpiono okręgiem, na który
składają się mniejsze kółka z wizerunkiem potrzebnych szpargałów, tyle że w
wersji monochromatycznej. Dla przykładu, trzeba będzie znaleźć zawartość torby
lekarskiej lub rzeczy niezbędne do złożenia kranu, by móc potem zakręcić wodę. Po
dostrzeżeniu danego obiektu, musimy ją przeciągnąć na okrąg, a wraz z
uzbieraniem kompletu zyskamy przedmiot, jaki zasili nasz ekwipunek.
To,
co wyląduje w inwentarzu, przyda się oczywiście wtedy, kiedy produkcja
przybiera formę tradycyjnego point and clicka. W czysto przygodowych partiach
zajmiemy się zbieraniem i używaniem różnych gratów, przeprowadzaniem
konwersacji, a także rozwiązywaniem zagadek logicznych (m.in. chronologiczne
układanie obrazków, przekręcanie rur czy ustawianie bezpieczników). Warto
podkreślić, że łamigłówki zostały sensownie zintegrowane z fabułą, często będąc
częścią urządzonej przez mordercę gry. Należy ponadto docenić rozmowy z NPC-ami
– czasami przyjdzie nam wybrać kwestię dialogową niczym w pełnoprawnej
przygodówce, co stanowi rzadkość w pozycjach typu Hidden Object Puzzle
Adventure.
Na
uwagę zasługuje również pamiętnik głównego bohatera, mimo że jego obecność nie
jest dla odmiany nowością w tego typu tytułach. W szczególności spodobała mi
się ciekawa sekcja z listą hotelowych gości, która uaktualnia się w miarę
naszych postępów (zdjęcia, dokumenty itd.). Oprócz tego, znajdziemy
charakterystyczne dla takich dzienników notatki protagonisty z grafikami, zwięźle
wypunktowane cele oraz mapę. Ta ostatnia wskazuje aktualne położenie Philipa i
miejsca, gdzie można wykonać jakąś czynność. Z jednej strony, trochę szkoda, że
mapa nie posiada funkcji teleportacji do wybranej lokacji. Z drugiej, nie uświadczymy
tu żmudnego backtrakingu. Historia została podzielona na swoiste etapy,
udostępniające miejscówki, które są akurat ważne dla fabuły. Gdy przykładowo
musimy w pewnym momencie wyściubić nosa poza drzwi hotelu, schody na piętro
zostaną odgrodzone, a scenariusz logicznie usprawiedliwi taki stan rzeczy.
Urokliwe
niebezpieczeństwo
Grafika
wtóruje linii fabularnej w dziedzinie budowania odpowiedniego nastroju.
Lokacje, po jakich będziemy się poruszać, wykonano bardzo ładnie i z dbałością
o liczne detale. Hotel Pod Białym Wilkiem to elegancki, luksusowy i zarazem
nieco staroświecki budynek. Zawitamy też do bardziej zaniedbanych miejsc, lecz
nie przesadzono z zaśmiecaniem plansz, dzięki czemu nie zobaczymy wątpliwej
urody grochu z kapustą. Wprawdzie animacja postaci czasami niedomaga, ale
generalnie modele bohaterów prezentują się przyzwoicie. Podobnie przedstawia
się sprawa ich głosów – choć angielski voice acting nie funduje genialnej gry
aktorskiej, żaden z lektorów nie przyprawia o bóle głowy. Co się tyczy innych
elementów udźwiękowienia, odgłosy otoczenia i muzyka z powodzeniem podkreślają
niepokojącą atmosferę.
Zbrodnia
w Górach: Odwet (tytuł oryginalny: Mountain Crime Requital) została wydana
przez siedzący w casualowym segmencie Alawar Entertainment, podczas gdy opracowaniem
gry zajął się oddział tejże firmy – Alawar Stargaze. Premiera produkcji odbyła
się pod koniec 2011 roku, lecz te kilka lat na karku bynajmniej nic nie ujmuje
perypetiom Philipa White’a. Morderstwa w górskim ośrodku dzielnie dotrzymują
kroku nowszym pozycjom żeniącym przygodówki z ukrytymi obiektami, a nawet przewyższają
niejednego, młodszego pobratymca. Jeśli więc chcecie odpocząć przy
nieskomplikowanej rozgrywce i jednocześnie prześledzić ciekawą, kryminalną intrygę, jak najbardziej warto odwiedzić Hotel
Pod Białym Wilkiem. Niecałe cztery godziny, które poświęcimy na ukończenie owej
produkcji, miną szybko, nie pozostawiając nas z uczuciem straconego czasu.
Ocena:
8/10
Plusy:
+
wciągająca fabuła
+
klimat
+
sceny HO nieco odbiegają od standardowych plansz tego typu
+
dobrze przemyślane zadania rodem z gier point and click
+
rozmowy upodabniające produkcję do przygodówki z prawdziwego zdarzenia
+
pomysłowa sekcja z listą hotelowych gości w dzienniku
+
bardzo ładne lokacje
+
większość elementów oprawy dźwiękowej
Minusy:
-
finał mógł być ociupinkę lepiej dopracowany
-
niektóre animacje
-
na upartego, brak opcji „szybkiej podróży” za pośrednictwem mapy
Właśnie skończyłam tą grę. Rewelacja, ale zgadzam się, że finał mógłby być lepszy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. :) Cieszę się, że gra się podobała. Trochę szkoda, że tak z tym zakończeniem wyszło. Niby było w ostatnich minutach to, co powinno, a jednak czegoś zabrakło - wystarczyło troszeczkę lepiej dopracować ten kawałek. Na szczęście, nie przekreśla to faktu, że gra pozostawia po sobie bardzo dobre wrażenie.
Usuń