„Odmieniec” okazał
się udanym otwarciem serii „Zakon Ciemności”, w której Phillipa Gregory daje
odpocząć postaciom autentycznym, mieszając dla odmiany historyczne realia z
fikcyjnymi bohaterami. Czy kolejny tom cyklu, opatrzony tytułem „Krucjata”, utrzymuje
solidny poziom poprzednika?
W
powieści tej ponownie spotykamy się z młodym inkwizytorem Luką Vero, jego
przyjacielem Freize, szlachetnie urodzoną Izoldą oraz towarzyszącą dziewczynie Iszrak.
Tym razem grupa trafia do małej mieściny, dokąd dociera również dziecięca
krucjata pod przewodnictwem niejakiego Johanna, zwanego Dobrym. Spotkanie
bohaterów nie jest zresztą dziełem przypadku, bowiem ma to związek z misją
Luki, działającego na rzecz Zakonu Ciemności, który założony został przez
samego papieża. W ramach przydzielonego zadania Vero musi ocenić szanse
pielgrzymki, której celem jest Jerozolima. Obejmuje to także szukanie śladów
demonicznej aktywności, lokalnych lęków i oznak zbliżającego się ponoć końca
świata. Szczególnie istotnym punktem w śledztwie jest sprawdzenie wiarygodności
charyzmatycznego lidera. Czy do Johanna rzeczywiście przemawia Bóg? Czy też
może mamy do czynienia z człowiekiem, który myli boskie natchnienie z
diabelskimi podszeptami?
Nie
ujawniając zbyt wielu psujących niespodzianki informacji, zdradzę, iż dziecięca
pielgrzymka stanowi poniekąd punkt wyjścia dla całej fabuły drugiego tomu.
Wątek ten odegra istotną rolę w następnych wydarzeniach, a jego echo odbija się
nawet wtedy, gdy zejdzie na dalszy plan. Co najważniejsze, autorka z
powodzeniem kontynuuje tu zapoczątkowany w „Odmieńcu” obraz średniowiecznej
mentalności, z naciskiem na końcowy okres tej epoki, kiedy to Konstantynopol
został podbity przez Imperium Osmańskie (1453 r.). Ludzie i tak już byli
wystarczająco przesądni, wrzucając wszystko co niezrozumiałe do jednego worka z
czarami oraz demonami. Mało tego, książka pani Gregory pokazuje, iż podejrzenia
mogły wzbudzać tak banalne rzeczy jak rozchlapywanie wody w jeziorze. Potęga
Turków jeszcze bardziej zaś popychała europejskich chrześcijan w paszczę
zabobonów.
Choć
„Krucjata” nie poskąpi odbiorcom dramatycznych momentów, znalazło się trochę
miejsca dla lżejszych akcentów, w których tradycyjnie dominuje były kuchcik
Freize. Pisarka poświęca ponadto uwagę uczuciom protagonistów – między Izoldą i
Luką coraz bardziej iskrzy, a i generalnie relacje czwórki głównych bohaterów
wydają się zmierzać ku większym komplikacjom. Poza tym, brytyjska literatka
intensywniej wnika do wewnętrznych przeżyć młodego Vero, dzięki czemu mężczyzna
staje się bliższy czytelnikom. Mimo wszystko nadal największą sympatią darzę
Freize oraz Iszrak. Najmniej w tej części polubiłam Izoldę, której akcje, że
tak to ujmę, nieco u mnie spadły. Wychowanej na damę dziewczynie dają się czasem
we znaki niewygody długiej podróży, a także przyzwyczajenie do pewnych
konwenansów. Dodam też, iż sprawy sercowe w kilku momentach niezbyt korzystnie
wpłyną na jej humor. Przychylniej spojrzałam za to na brata Piotra, o którym
nie wspominałam w recenzji poprzedniej odsłony serii. Mężczyzna towarzyszy Luce
od pierwszego tomu, służąc za skrybę i wręczając polecenia od mistrza zakonu.
Przyznam szczerze, iż w „Odmieńcu” postać ta ani mnie ziębiła, ani grzała. „Krucjata”
pozwala natomiast lepiej poznać tego zakonnika i dowiedzieć się, że to w
gruncie rzeczy dobry człowiek.
Jakość
drugiego tomu utrzymuje się z grubsza na tym samym poziomie co pierwsza część.
Podobnie jak „Odmieniec”, „Krucjata” jest wciągającą lekturą, którą przeczytamy
szybko i z ochotą na ciąg dalszy. Ja w każdym razie nie zamierzam definitywnie zaprzestać
mojej przygody z „Zakonem Ciemności”, zwłaszcza że wprowadzono nowe, ciekawe
wątki, na czele z postacią pewnego osmańskiego żołnierza – Radu Beja (facet
może nieźle namieszać w przyszłości). Jeżeli więc spodobała Wam się pierwsza
odsłona cyklu, na jej następczynię również nie powinniście kręcić nosem.
Ocena:
7,5/10
Tytuł
polski: Krucjata
Tytuł
oryginalny: Stormbringers
Autor:
Philippa Gregory
Wydawnictwo:
Egmont Polska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.