The Old Tree
poniekąd funduje nam lekcję kosmicznego macierzyństwa, a to dlatego, że trzeba
pomóc malutkiej pozaziemskiej istocie. Ale spokojnie! Osoby z alergią na brudne
pieluchy i inne tego typu atrakcje nie muszą się tu czegoś takiego obawiać.
Darmowa
produkcja, za której opracowaniem stoi studio Red Dwarf Games, jest
nieskomplikowaną przygodówką, acz nazwanie jej po prostu grą logiczną również
nie byłoby błędem. Nie uświadczymy bowiem dialogów ani opowieści z prawdziwego
zdarzenia, lecz bardzo delikatnie zarysowane tło, usprawiedliwiające czynności,
jakie narzuca odbiorcom gameplay. Taka konstrukcja fabularna wypada zresztą
całkiem zadowalająco, gdyż pasuje do skromnej konwencji całości i wywołuje
subtelne poczucie wyobcowania. Nieźle komponuje się też z położeniem głównego
bohatera, czyli wspomnianego we wstępie nowonarodzonego kosmity. Drobne
stworzonko dopiero co otworzyło swoje oczęta, a tym samym stawia pierwsze, tak
na marginesie nie do końca samodzielne, kroki.
Jak
The Old Tree przedstawia się od strony technicznej? Sterowanie pozostaje w
zgodzie z zasadą „wskaż i kliknij”, oddając do dyspozycji gracza poczciwą
myszkę. Nieprzypadkowo jednak zasygnalizowałam wyżej brak stuprocentowej
samodzielności ze strony kosmicznego berbecia. Owszem, nasz maluch wędruje o
własnych siłach, a w zasadzie pełza na odnóżach, przypominając wyglądem coś w
rodzaju pociesznej ośmiorniczki. Niemniej nie kierujemy owym stworkiem bezpośrednio.
Mimo że kosmita przemieszcza się po pionowych ścianach i suficie, nie potrafi
otwierać drzwi ani wciskać przycisków, nie wspominając już o obiektach, które
znajdują się poza jego zasięgiem. I w tych właśnie sytuacjach do akcji
wkraczamy my – gracze.
Kluczowe
interakcje ze środowiskiem spadają zatem na barki odbiorców, umożliwiających
nieletniemu ufoludkowi podróż. W ten sposób gracz pełni rolę swoistego opiekuna,
który trzyma pieczę nad dzieckiem w pierwszych chwilach jego życia i pomaga
brzdącowi uporać się z napotkanymi przeszkodami. Co istotne, nasz podopieczny
nie gna, wzorem kultowych Lemingów, wprost ku niebezpieczeństwu. Bez względu na
to, czy na drodze staną mu niegroźne drzwi, czy pokaźnych rozmiarów stwór,
bohater zawsze grzecznie poczeka, aż oczyścimy dany odcinek trasy. W The Old
Tree nie odczujemy więc frustracji z powodu błędu kosztującego życie grywalnej
postaci. Nie grozi nam również migrena od ślęczenia nad przekombinowanymi
zagadkami. To łatwiutka produkcja, a przy tym bardzo krótka, bo napis „THE END”
ujrzymy po około 15 minutach zabawy.
Oprawa
audiowizualna wpisuje się w minimalistyczną stylistykę, obraną przez ekipę z
Red Dwarf Games. Jak napisałam wcześniej, perypetie młodego kosmity obywają się
bez konwersacji. Ba, nie ma tutaj nawet komiksowych dymków z obrazkami, które
zastępowały tradycyjne dialogi w Machinarium od studia Amanita Design czy w The
Shine of a Star autorstwa Forgotten Key. Bardzo oszczędna muzyka wspiera natomiast
grafikę przy kreowaniu surrealistycznej atmosfery. Wędrówkę rozpoczynamy od
podziemnej wylęgarni i kierujemy się w górę, odwiedzając takie lokacje jak szyb
wentylacyjny czy kuchnia obsługiwana przez robota. Poszczególne miejsca cechują
się dominacją beży i szarości, a także czerni. To odpowiedni dobór kolorów
zważywszy na ogólną estetykę produkcji.
Jeżeli
szukacie czegoś na umilenie sobie chwili w ramach krótkiej przerwy od pracy lub
innych obowiązków, sympatyczne i zarazem nieco dziwne The Old Tree wydaje się być
w takiej sytuacji dobrym wyborem. Raczej nikt nie powinien narzekać na
zmarnowany czas, włącznie z osobami, którym ten niezależny projekt finalnie nie
przypadłby do gustu. Zabawa nie trwa przecież długo, a poza tym – deweloperzy
udostępniają ów tytuł za darmo, co z kolei niweluje też narzekania na krótką
rozgrywkę. Podsumowując, to niezła rzecz nie tylko dla amatorów prostych gier.
------------------------------------------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.