Witam serdecznie
w kolejnym odcinku przygodowych wieści, bo choć co jakiś czas pobrzmiewają
głosy o śmierci tego gatunku, nie brak mniej bądź bardziej klasycznych jego
reprezentantów. Co takiego wzbudziło moje zainteresowanie tym razem? Zapraszam
do lektury.
Kto
śledzi na bieżąco serial „The Walking Dead”, ten wie, iż wydarzyło się tam ostatnio
sporo ciekawych rzeczy, m.in. w związku z Michonne (tak na marginesie, to jedna
z moich ulubionych postaci). Spokojnie, nie będę bezczelna do takiego stopnia,
by wypisywać najbardziej szczegółowe spoilery. Chciałam po prostu przypomnieć,
że 23 lutego bieżącego roku Telltale Games wypuściło do sprzedaży swój nowy
projekt, poświęcony właśnie ekspertce od machania kataną. Oczywiście póki co
tylko jeden odcinek, pozostając wiernym epizodycznej formule. Jak słusznie
sugeruje pełna nazwa produkcji, The
Walking Dead: Michonne – A Telltale Miniseries będzie krótsze od
poprzednich, pięcioodcinkowych odsłon (Season One, Two), ponieważ na całość
złożą się trzy epizody. Pecetową wersję gry można nabyć np. na Steamie
lub GOG-u, gdzie zapłacimy za nią 14,99 euro. Cena ta obejmuje dostęp do
wszystkich odcinków, a kolejne dwa mają pojawić się odpowiednio w marcu i
kwietniu.
25
luty jest natomiast datą, którą powinni odnotować sobie fani tradycyjnych point
and clicków. Na ten dzień przypada bowiem premiera Heaven’s Hope, za sprawą którego debiutuje na rynku gier niemieckie
studio Mosaic Mask. Produkcja przedstawi nam losy anioła o imieniu Talorel.
Nieborak spadł z nieba, trafiając w pobliże tytułowego miasteczka Heaven’s
Hope, gdzie rozpanoszyła się inkwizycja.
Jak łatwo się domyślić, główny bohater będzie chciał wrócić do domu, a co za
tym idzie – wykonywane zadania obejmą takie rzeczy, które przybliżą go do
realizacji upragnionego celu. Jeżeli lubicie klasyczne przygodówki, łączące w
sobie humor, bajkę i troszkę mroku, perypetie Talorela powinny bezproblemowo
wkupić się w Wasze łaski. Chętnych do zakupu cyfrowego wydania gry odsyłam do steamowej karty produktu.
Bieżący
tydzień szykuje się ponadto na smakowity kąsek dla wielbicieli thrillerów i
horrorów psychologicznych. Otóż 26 lutego do sprzedaży trafi The Town of Light autorstwa
niezależnego studia LKA.it z Włoch. Dodatkową atrakcję w przypadku owego tytułu
stanowi fakt, iż za źródło inspiracji posłużyła twórcom rzeczywistość. Akcja
gry przeniesie odbiorców do Italii, a konkretnie do istniejącego naprawdę, lecz
obecnie opustoszałego szpitala psychiatrycznego Volterra Asylum. Według
obietnic deweloperów, wirtualna wersja ośrodka ma być jego wierną rekonstrukcją.
Fabuła produkcji pozwoli nam poznać historię niejakiej Renée, którą umieszczono
tam w wieku 16 lat. Co istotne, w trakcie eksploracji otoczenia podejmiemy
wybory, rzutujące na przebieg scenariusza. Oficjalna strona projektu mieści się
pod tym adresem.
Na
koniec świeżutka bomba nowinkowa, a zwłaszcza dla tych, którzy, podobnie jak
ja, ogromną sympatią darzą twórczość Daedalic Entertainment. Co prawda
niemieckie studio już parę dni temu ujawniło, że szykuje się nowa gra pod jego
szyldem, ale nie otrzymaliśmy żadnych konkretów, poza enigmatyczna witryną,
zawierającą hasło Doomsday. Teraz zaś wiadomo, o co dokładnie biega. Od dziś
przestaję więc traktować Deponię jako trylogię, gdyż tajemniczym projektem jest
czwarta odsłona przygód Rufusa ze śmieciowej planety! Deponia Doomsday, bo tak brzmi pełny tytuł gry, nadciągnie lada
moment – 1 marca bieżącego roku. Tego dnia gra stanie się dostępna na Steamie, lecz dzięki rodzimemu Techlandowi światło dzienne ujrzy także
polska edycja pudełkowa, której data premiery nie jest jeszcze znana. Przy
okazji chciałabym przypomnieć, iż na moim blogu dostępne są recenzje pierwszej
i drugiej odsłony cyklu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.