W ramach
internetowego MyFrenchFilmFestival, o którym ogólnie pisałam w ubiegłym
miesiącu, można oglądać zarówno filmy aktorskie, jak i animowane, aczkolwiek te
drugie występują tutaj w znacznie mniejszej liczbie. Jedną z takich animacji
jest „Niedzielny obiad” („Le repas dominical”), a za jej scenariusz oraz
reżyserię odpowiada Céline Devaux, absolwentka paryskiej École nationale supérieure
des art décoratifs (ENSAD). Nie myślcie jednak, iż owa twórczyni podarowała
widzom słodką bajeczkę dla najmłodszych. Mamy bowiem do czynienia z rysunkową
formą dla dojrzałych odbiorców i do takich widzów skierowana jest także treść
tej krótkometrażowej produkcji.
Zgodnie
z tytułem obrazu, akcja została osadzona podczas niedzielnego posiłku u pewnej
francuskiej rodziny, do której należy główny bohater całej historii –
młodzieniec o imieniu Jean. Domowe spotkanie odbywa się pod dachem jego
rodziców, a wśród zaproszonych gości są dwie samotne ciotki oraz babcia
protagonisty. Znudzony siedzeniem przy stole Jean obserwuje poszczególnych
członków swej familii, lecz bynajmniej nie sprawia mu to przyjemności. Wręcz
przeciwnie, chłopaka męczy nie tylko konieczność tkwienia przed talerzem, ale i
słuchanie paplaniny bliskich. Z jednej strony, na samopoczucie bohatera
częściowo wpływa kac, tak na marginesie skrywany przed matką i ojcem. Z
drugiej, młodzian po prostu nie lubi tego typu zjazdów. Wiadomo – skoro rodzinka
zbiera się w liczniejszym gronie przy stole, raczej nie siedzi cichutko, przeżuwając
kolejne kęsy strawy tudzież płucząc gardło wysokoprocentowym kielichem. Trzeba
jeszcze poplotkować, pogadać o pierdołach, trochę ponarzekać, a także
poudzielać tzw. dobrych rad.
Chociaż
Jean stanowi centralną postać filmu, do głosu dochodzą również inni uczestnicy
obiadu. Warto przy tym podkreślić, że prezentacje reszty osób zostały
przesiąknięte przez odczucia młodego mężczyzny. Co więcej, audiowizualna
warstwa produkcji odzwierciedla stan ducha chłopaka i panujący w jego głowie
chaos. Muzyka odznacza się psychodelicznym i jakby brudnym charakterem. Oszczędne
animacje trudno nazwać urodziwymi, bo takimi przecież nie są. Niemniej to
celowy zabieg, który nadaje temu tytułowi pewien rys oryginalności. Swoją
drogą, wydaje mi się, że ładne obrazki rodem z klasycznych kreskówek mogłyby
osłabić fabularną wymowę filmu. Niezbyt atrakcyjne, a ponadto nieco chaotyczne
i zarazem przewrotnie konsekwentne w swym bałaganie scenki powodują, że widzowi
udziela się zniechęcenie Jeana. Łatwo zrozumieć przytłoczenie nieboraka, zwłaszcza
że musi przy okazji znosić wścibstwo oraz niewygodne pytania. A im dłużej trwa
biesiada, tym bardziej ma wszystkiego dość, pragnąć znaleźć się gdzieś daleko
stąd.
Gwoli
ścisłości, nie stawiam „Niedzielnego obiadu” na piedestale kinematograficznych
arcydzieł. Niektóre obrazki trąciły przerostem formy nad treścią i jednocześnie
sprawiały wrażenie przysłowiowych wypełniaczy. Nie zamierzam też do tego filmu
wracać w przyszłości, gdyż momentami bywał nazbyt ciężki w odbiorze, acz nie
wymęczył mnie w takim stopniu jak dla przykładu aktorska miniatura „Życie jest
do bani” (recenzja dostępna pod tym linkiem). W ogólnym rozrachunku
doceniam jednak narracyjny zamysł Céline Devaux. Nie można zresztą zaprzeczyć,
iż autorka zawarła w swojej produkcji parę celnych życiowych uwag. Niestety, zdarza
się tak, że z rodziną czasami najlepiej na zdjęciu. Smutne to trochę, ale
prawdziwe.
-----------------------------------------------
Tytuł
polski: Niedzielny obiad
Tytuł
oryginalny: Le repas dominical
Reżyseria:
Céline Devaux
Scenariusz:
Céline Devaux
Gatunek:
krótkometrażowy, animowany, dramat
Produkcja:
Francja
Rok
premiery: 2015
Czas
trwania: ok. 14 minut
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.