sobota, 20 listopada 2021

Growing Up (PC) - recenzja

 


Growing Up to gra autorstwa Vile Monarch, którego produkcjom nie można odmówić pomysłowości. W Oh...Sir!! The Insult Simulator z 2016 r., członkowie tegoż zespołu deweloperskiego zaserwowali bowiem odbiorcom nietypowy trening z rzucania obelgami po angielsku, a w Weedcraft Inc z 2019 r. pozwalali spróbować swoich sił w kontrowersyjnej gałęzi branży zielarskiej. Dla odmiany Growing Up, które wypuszczono w październiku 2021 r., poniekąd pokazuje nam, jak dorosnąć, przez co mogłoby teoretycznie wydawać się bardziej zwyczajne pod kątem tematyki. Ale bynajmniej nie znaczy to, że gra ma mało do zaoferowania. Wręcz przeciwnie, wyżej wymienione studio może dopisać kolejny interesujący projekt do swojego portfolio.

 

Growing Up to taka wirtualna kronika młodzieńczego życia, którą tworzymy tutaj w realiach nawiązujących do lat 90. ubiegłego wieku. A zatem do czasów, kiedy ludzie słuchali muzyki z taśm magnetofonowych, salony gier na automaty cieszyły się dużą popularnością, zaś smartfony, co zrozumiałe, nie stanowiły jeszcze jednej z ulubionych dziecięcych rozrywek. Najpierw jednak twórcy sprytnie ubarwiają nasze narodziny zwięzłą, lecz serdeczną serią ekranów powitalnych, które to umożliwiają m.in. wybranie swojej płci i rodziców (bądź zdanie się na los w tychże kwestiach). A gdy po chwili pojawiamy się na świecie, rozpoczynamy właściwą zabawę od najkrótszej, niemowlęcej fazy, by następnie zaliczyć kolejne etapy szkolne – od przedszkola aż do liceum. Wraz z opuszczeniem licealnych murów, docieramy do finału, informującego nas o dalszej, dorosłej już egzystencji. Warto przy okazji nadmienić, że możemy potem przystąpić do takiej nowej rozgrywki, w której zajmiemy się wychowywaniem potomka naszego poprzedniego podopiecznego.

 


Wizualna historia z dodatkami

Co do mechaniki, ta bazuje na systemie turowym i kładzie duży nacisk na wybory. Generalnie można ją określić jako pomysłowe i zarazem wciągające połączenie visual novel ze znaczącym udziałem innego rodzaju elementów. Formuła powieści wizualnej odzywa się oczywiście podczas rozmów z różnymi ludźmi, których da się podzielić na trzy kategorie. Jedna to rodzice, druga – niespokrewnieni z nami dorośli, służący przeważnie za swoiste drogowskazy w przyszłej ścieżce kariery (np. dziennikarz czy reżyser filmowy), a trzecia – kilkoro rówieśników losowanych z większej grupy przygotowanych przez twórców postaci. Niewątpliwie najlepiej wypadają relacje z tymi ostatnimi, gdyż są najbardziej rozbudowane. Owszem, zazwyczaj nietrudno przewidzieć wpływ, jaki podejmowane w trakcie dialogów decyzje wywierają na takowe znajomości. Niemniej kontakty z dzieciakami faktycznie potrafią zainteresować, a do tego możemy znaleźć w owym gronie swoją drugą połówkę.

 

Ucz się, ucz

Jeśli chodzi o pozostałe aktywności w grze, które odchodzą przy tym od konwencji visual novel, bardzo dużo uwagi poświęcimy tu nauce i ćwiczeniu umiejętności, wchodzących, tak na marginesie, w skład specjalnych drzewek rozwoju. Ważną rolę w poznawaniu nowych rzeczy przypisano zdobywaniu punktów atrybutów (inteligencja, sprawność itp.) oraz wiedzy, których główne źródło stanowią nasze manewry na mapie mózgu. Siatce z okrągłymi polami, jakie odkrywamy, dysponując ograniczoną pulą przeznaczonych do tego celu punktów mózgu. Z kolei rozwijanie nabytych umiejętności odbywa się na zamykającym daną turę grafiku, gdzie dostajemy limitowaną liczbę miejsc do wypełnienia. Jak więc widać, poprawianie statystyk naszego wirtualnego alter ego wymaga rozważnego podejścia, jeżeli pragniemy uzyskać możliwie najlepsze efekty w wybranych dziedzinach.

 


Po zakończeniu danego etapu edukacji, czeka nas egzamin, który przybiera formę ciekawej minigierki logicznej à la „match-3”. W tutejszej wariacji na temat takiej zabawy, wystarczy kliknąć na pojedynczą płytkę danego typu, by usunąć ją z oddanej nam do dyspozycji planszy. Ale radzę nie rozdrabniać się za często w ten sposób, gdyż zdecydowanie bardziej opłacalne jest zgarnianie większego zestawu jednakowych i sąsiadujących ze sobą pól. Ba, to wręcz wskazane, zwłaszcza w obliczu ograniczonej liczby ruchów, z czym zresztą wiąże się kolejny kluczowy aspekt testu. Mianowicie liczba ta zależy od naszego przygotowania, na które składają się zdobyte i mistrzowsko wyćwiczone umiejętności, acz – gwoli ścisłości – nie wszystkie zwiększają stopień gotowości do egzaminu. Natomiast kolorowe pola, które zbieramy na planszy egzaminacyjnej, pozwalają uzyskać punkty potrzebne do zaliczania zadań wyskakujących w liście obok.

 

Jest co robić

Oceniając ogólny stopień skomplikowania Growing Up, napiszę tak: propozycja spod szyldu Vile Monarch to gra łatwa do opanowania. Co istotne, w jak najbardziej pozytywnym sensie. Bo mimo że mamy sporo opcji, nowe elementy wprowadzane są stopniowo, byśmy płynnie wdrożyli się w zadania, jakie przyszykowali dla nas deweloperzy. Prócz tego, o czym wspominałam wcześniej, naszemu dorastaniu towarzyszy wszak choćby uzyskiwanie dostępu do lokacji, gdzie zakupimy rozmaite rzeczy (np. ubrania, polepszające nastrój jedzenie i inne, przynoszące korzyści przedmioty), a w zamian za punkty aktywności wykonamy różne czynności dodatkowe, w tym rozrywki i drobne prace zarobkowe. Dojdzie też kieszonkowe od rodziców, którzy, swoją drogą, zaczną wymagać później spełniania ich oczekiwań. Dlatego zajdzie wówczas konieczność lawirowania pomiędzy realizacją wyznaczonych przez nich celów i innymi obowiązkami a czysto hobbystycznymi zajęciami, żeby nie tylko zadowolić najbliższych, lecz także by zadbać o własną satysfakcję.

 


Ładnie tu

Niewątpliwą zaletą omawianego tytułu jest fakt, że tę skądinąd przyjemną i oferującą różnorodne możliwości rozgrywkę przystrojono nad wyraz atrakcyjną oprawą audiowizualną. Ręcznie rysowana grafika, pomimo swojej statyczności, sprawia oczom radość bogactwem kolorów, dużym udziałem optymistycznie nastrajających barw, troską o detale oraz – po prostu – pięknym wykonaniem ogółem. Przykładowo, na widok parku żałowałam, że sama nie mogę pospacerować wśród tak kojącej zieleni, a pokój grywalnej postaci wygląda przytulnie nawet wtedy, jeśli zrobi się dość przepełniony wszelkiego sortu fantami. Podobnie jest z utrzymaną w pogodnym tonie ścieżką dźwiękową, przy czym szczególnie przypadły mi do gustu utwory z dziewczęcym wokalem Natalii Grosiak z zespołu Mikromusic.

 

Owoc prac ekipy z Vile Monarch okazał się urokliwie opakowaną i sympatyczną pozycją, która potrafi przykuć do monitora, a to poprzez połączenie ciekawych opcji z przystępną ich implementacją. Jednokrotne zaliczenie produkcji miałam za sobą po ok. 4,5 godziny, grając bez pośpiechu. Ale na tym nie poprzestałam i zabrałam się za przechodzenie Growing Up od nowa, by sprawdzić, jacy rówieśnicy staną na mojej drodze za drugim razem i do jakiej profesji zaprowadzi mnie finalnie koncentracja na innych umiejętnościach niż poprzednio. Wprawdzie równocześnie podejrzewam, że raczej nie odbędę nie wiadomo ilu takich ponownych podróży do dziecięcych lat, bo sam proces nauki oraz wykonywania pozostałych czynności nie ulega zmianom, a ponadto istnieje przecież możliwość wylosowania znanych już dzieci, lecz z pewnością nie wykluczam całkowicie kolejnych podejść. Tym bardziej że to miła gra, a od 24 listopada 2021 r. bogatsza o darmowe DLC.

 


12 komentarzy:

  1. Niezwykle klimatyczna, aż chce się grać :) Pozdrawiam serdecznie znad czytnika e - booków. Wcześnie się ściemnia, na południu wiał potworny halny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie z kolei nie ma aż takiego wiatru, acz wczesny zmrok też jest teraz normą w moich okolicach. Również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Kolejna gra z bardzo ładną grafiką

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, grafika jest rzeczywiście atrakcyjna dla oczu. :)

      Usuń
  3. nie dla mnie - nastolatki... ech nie mój świat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie mój też nie, ale w tej grze było naprawdę miło powrócić do takich czasów. Stąd nie żałuję, że w to zagrałam. :)

      Usuń
  4. Całkiem fajna gra :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno nie jednemu nastolatkowi przypadnie do gustu ta gra ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorosłym też może się jak najbardziej spodobać :)

      Usuń
  6. Recenzja zachęciła mnie na tyle by dodać tytuł na steamową wishlistę. I trochę liczę na wersję na Switcha bo visual novel całkiem nieźle spisują się na konsolce N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zainteresowała Cię ta gra. Co do wersji na Switcha, pożyjemy, zobaczymy, ale skoro gra spotkała się z ciepłym odzewem na Steamie, to kto wie? :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.