środa, 13 września 2023

"Kamogawa. Tropiciele smaków", Hisashi Kashiwai - recenzja

 


Choć dobra kuchnia to przede wszystkim satysfakcja dla podniebienia, czasami może też być czymś więcej, wychodząc poza tradycyjne, ściśle związane ze sztuką gotowania rejony. Japoński autor Hisashi Kashiwai skutecznie o tym przekonuje w swojej książce „Kamogawa. Tropiciele smaków”, na kartach której serwuje odbiorcom nietuzinkowe ujęcie tematyki kulinarnej, bo połączone z detektywistyczno-nostalgicznymi pierwiastkami.

 

Niepozorna, acz przytulna i oryginalna knajpka

Jadłodajnia Kamogawa – niewielka restauracja w Kioto, która wprawdzie z zewnątrz nie wygląda okazale, lecz zdaje się, mimo to, emanować zachęcającym ciepłem, kusząc dodatkowo apetycznymi zapachami. Kameralne miejsce, gdzie można się miło poczuć po przekroczeniu progów tego lokalu. Nie mówiąc o szansie na skosztowanie rozmaitych i smacznych potraw. Jednakże owa knajpka posiada jeszcze jeden atut, który zdecydowanie wyróżnia ją na tle innych zakładów gastronomicznych. Mianowicie prowadzący restaurację – Nagare Kamogawa i jego dorosła córka Koishi – oferują równocześnie nietypowe usługi detektywistyczne. Ich śledztwa polegają bowiem na znalezieniu konkretnych smaków dla tych osób, które chcą powrócić do pewnych dań ze swojej przeszłości.

 

Konstrukcja ogółem

Jeśli chodzi o budowę omawianego utworu, ta skromna objętościowo książka podzielona została na kilka rozdziałów. Każdy z nich stanowi oddzielną zagadkę kulinarną, z jaką zmierzą się właściciele Jadłodalni Kamogawa. W obrębie poszczególnych rozdziałów można zaś wyodrębnić dwie sekcje. Pierwsza skupia się na przyjmowaniu nowego zadania i wstępnej, lecz skrupulatnej rozmowie ze zleceniodawcą danej sprawy. Druga to przedstawienie klientowi dokładnego rozwiązania, a tym samym wytropionej potrawy.

 

Gastronomiczni detektywi

Co ważne, nie brak tu – jak zasygnalizowałam we wstępie – wyraźnych akcentów detektywistycznych, zwłaszcza że śledztwem zajmuje się ktoś kompetentny w dziedzinie kryminalistyki – będący emerytowanym policjantem Nagare. Koishi też zresztą wykonuje solidną robotę. Owszem, właściwe poszukiwania i tzw. działania w terenie należą do obowiązków Nagare. Ale to jego córka przyjmuje w oddzielnym biurze ludzi zainteresowanych usługami śledczo-kulinarnymi, by zadać tym osobom serię niezbędnych pytań.

 

Wykonując biurową część pracy, Koishi sporządza także notatki z informacjami o składnikach kulinarnych i okolicznościach, w jakich klient miał niegdyś styczność z poszukiwanym posiłkiem. Niczym w policyjnym przesłuchaniu, co słusznie zauważa ojciec kobiety. Z kolei Nagare dysponuje dzięki temu cennymi tropami, które pozwalają mu przeprowadzić stosowne dochodzenie, a przy finalnej prezentacji zabłysnąć swoistym exposé à la Poirot. Tyle że – zamiast rekonstrukcji miejsca zbrodni i objaśnienia czyichś motywów – mamy odtworzenie nie tylko procesu przygotowania potrawy, lecz również minionych wydarzeń w związku z owym daniem itp.

 

Podążanie za kucharskimi echami minionych dni

Nie uświadczymy za to takich sekcji, kiedy śledztwo Nagare jest akurat w toku, czyli poza czterema ścianami restauracji.  O tym, co się wtedy działo, dowiadujemy się jedynie z późniejszych relacji mężczyzny. Wprawdzie niektóre przypadki zapewne mogłyby dodatkowo zyskać rozszerzone o takiego rodzaju dochodzeniowe wstawki (np. poprzez uczestnictwo większej liczby postaci w bieżącej akcji), ale weźmy też pod uwagę fakt, że nie mamy do czynienia z typowym kryminałem. Autor po prostu wykorzystał wybrane elementy tego gatunku, które, wespół z obyczajowymi aspektami, złożyły się na lekką i przyjemną opowieść z kategorii literatury pięknej. Na dokładkę, dotykającą nostalgicznych strun, gdyż temat gastronomii idzie w parze z motywem wspomnień, nabierając zarazem sentymentalnego wymiaru.

 

Rozpatrywana pod wspominkowym kątem kuchnia nie ogranicza się więc wyłącznie do zapełnienia żołądka apetycznym i ładnie pachnących posiłkiem. Bo praktycznie każdy natknął się w życiu na takie potrawy, o których myślenie jest jednocześnie powrotem do konkretnych wydarzeń i osób ze swojej przeszłości. Przykładowo – może chodzić o kogoś, kto przyrządził nam daną potrawę lub dotrzymywał towarzystwa w trakcie podawania owego specjału i ewentualnie zapytał wówczas o coś istotnego. Tak oto przemycono przy okazji do treści parę trafnych spostrzeżeń, które dotyczą głównie relacji międzyludzkich. A i warto przy tym uświadomić sobie, takie detale potrafią w pewnym stopniu wpłynąć również na stricte smakowy odbiór jedzenia.

 

Palce lizać

Na szczęście, nie zagubiła się w tym wszystkim gastronomia w swojej najczystszej postaci. Ba, zwięzły styl, jakim operuje Hisashi Kashiwai, nie przeszkodził w sugestywnym opisywaniu różnych dań. I to właśnie na tym polu objawia się największe bogactwo tekstowe owej publikacji. Normalnie aż ślinka może momentami pocieknąć podczas czytania o potrawach, których apetyczne przedstawienie sprawia także, iż niemal czuć ich zapach. Natomiast sposób, w jaki chociażby Nagare opowiada o zbieraniu i dodawaniu składników przepisu, zgrabnie podkreśla to, że gotowanie potrafi być prawdziwą sztuką.

 

Słowem podsumowania

„Kamogawa. Tropiciele smaków” to odprężająca lektura, która nie trąci banałem. Jej receptą na sukces okazało się pomysłowe doprawienie wątków kucharskich motywem detektywistycznej pracy, przy jednoczesnym zaakcentowaniu istoty wspomnień. Tytuł ten ma w sobie kameralny i sentymentalny klimat oraz kojące ciepło, subtelnie otulając czytelnicze serce. A skoro to dopiero pierwsza część serii, na pewno nie omieszkam zapoznać się bliżej z kolejną, gdy nadarzy się sposobność. Swoją drogą, nawet jako kociara mogłam tutaj liczyć na mały, aczkolwiek bardzo sympatyczny dodatek. Myślę o mruczku Ospaluchu, którego niby nie ma dużo, lecz który zasłużył na miano mistrza dalszego planu.

 

-------------------------------------------------------------------

Tytuł polski: Kamogawa. Tropiciele smaków

Tytuł oryginalny: Kamogawa shokudô

Autor: Hisashi Kashiwai

Wydawnictwo: Relacja

Liczba stron: ok. 192


13 komentarzy:

  1. Ciekawa recenzja i ciekawa książka Julito :-) .

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomysł naprawdę super oryginalny i ciekawy, jednak nie jestem pewna czy tematyka dla mnie :). Ani mocno do kryminału, ani do kuchni mnie nie ciągnie, choć z ciekawości mogłabym przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka nie jest długa i szybko się ją czyta, więc warto spróbować. To taka nietypowa powieść detektywistyczna, są w niej też elementy obyczajowe, no i dużo o kuchni. Ale jak nie masz ochoty, to też nie ma co się zmuszać. :)

      Usuń
  3. Całkiem fajna książka :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa książka :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.