poniedziałek, 11 marca 2024

100 Asian Cats (PC) - recenzja

 


Koty, wszędzie koty… Tylko tak sprytnie zakamuflowane, że trzeba mocno wytężyć wzrok, by dostrzec wszystkie mruczki. Ale w tym właśnie tkwi frajda płynącą z rozrywki, jaką serwuje odbiorcom 100 Asian Cats.

Moja satysfakcja bynajmniej nie oznacza, że trafiłam na tytuł zdolny zawalczyć o zwycięstwo w plebiscytach typu „Gra roku”. Twórcy nie mieli nawet takich zamiarów, a każdy, kto sięgnie po tę pozycję, nie będzie szukać tu wrażeń rodem z produkcji aspirujących do bycia najlepszymi i niezapomnianymi. To po prostu jedna z takich małych, sympatycznych giereczek, w której należy wyłapać wiele elementów konkretnego rodzaju na zazwyczaj oszczędnej kolorystycznie planszy. Często chodzi o wypatrywanie kotów, acz są też tytuły z udziałem innych zwierząt. Na platformie Steam można znaleźć całkiem sporo takich propozycji – zarówno darmowych, jak też odpłatnych.


Koci relaks w azjatyckim wydaniu

W przypadku omawianej produkcji mamy do czynienia z grą dostępną za darmo, acz istnieje także możliwość dokupienia DLC z nowym poziomem do zaliczenia (Extra Content kosztujący aktualnie bez obniżki 4,49 zł na Steamie). I jak wskazuje nazwa gry, przedmiot naszych poszukiwań podczas rozgrywki stanowi setka mruczków, które ukrywają się w typowo azjatyckiej scenerii. Gwoli ścisłości, oddaną do dyspozycji gracza planszę wypełnia charakterystyczna dla tej części świata architektura. Wizualnie całość prezentuje się zresztą estetycznie, stawiając na formę ręcznie rysowanej, monochromatycznej grafiki. Czarnobiała plansza pokazuje zaś duży świątynny budek w otoczeniu drzew, a same kociaki zmieniają kolor na żółty dopiero jak na nie klikniemy.



Powyższe ograniczenie kolorystyczne dokłada jednocześnie swoje trzy grosze do rozgrywki, gdyż monochromatyczny obraz sprawia, że wąsate zwierzaki stają się jeszcze lepiej zakamuflowane. Niemniej projekt, którego producentem jest 100 Hidden Animals, a wydawcą 100 Cozy Games, absolutnie nie przysparza powodów do frustracji takim treningiem dla naszej spostrzegawczości. Jak już wspomniałam, to zdecydowanie odprężająca gierka, której lekki klimat dodatkowo podkreśla miłe dla ucha udźwiękowienie, obejmujące orientalną nutę i rozkoszne miauknięcia kotów w momencie ich znalezienia. Kolejne okazy wyłapywałam więc spokojnie, cierpliwie, a także z zadowoleniem.



Pomysłowe drobnostki

Doceniam ponadto fakt, że nie zawsze widać prawie całą kocią sylwetkę. Co więcej, skoro w danym miejscu wystaje jedynie fragment zwierzęcia, nie ograniczono się wyłącznie do pokazywania łebka. Nie zabrakło też bowiem pociesznie wystających zadków. Do tego zaimplementowano praktyczną opcję powiększania ekranu, a także przemyślany system podpowiedzi. Owszem, nie wszyscy korzystają ze wskazówek, lecz nie uświadczymy tutaj swoistego wskazywania palcem konkretnego czterołapa, kiedy już sięgniemy po takie koło ratunkowe. Zobaczymy za to wówczas fajny niebieski kontur w kształcie dużej kociej głowy, którym zaznaczono wart – z wiadomego względu – uwagi obszar.



Mała rzecz, a cieszy

Ukończenie 100 Asian Cats przy pierwszym podejściu zabrało mi ok. 15 minut. Faktycznie to bardzo skromny wynik, ale przypominam, że mowa o bezpłatnej produkcji. W dodatku takiej, która ma przecież pełnić rolę krótkiego relaksu w ramach małej przerwy od innych spraw, by nabrać nieco oddechu pomiędzy bardziej wymagającymi zajęciami. Jeżeli zatem odczuwalibyście potrzebę odpalenia tego rodzaju gry, wypatrywanie kotów z azjatyckiej świątyni dobrze spełnia się na owym polu.

 

6 komentarzy:

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.