Niejedna
tajemnica w pustynnych piaskach drzemie, a próby odkrycia owych sekretów
nierzadko bywają ryzykownymi przedsięwzięciami. Niemniej znajdują się
śmiałkowie, którzy z różnych powodów podejmują się kuszących i zarazem
niebezpiecznych wyzwań. Do takich właśnie osób należą bohaterowie książki
„Burza piaskowa”, ruszający na poszukiwania legendarnego miasta Ubar.
Autorem
wyżej wymienionej powieści jest amerykański pisarz polskiego pochodzenia –
James Rollins, który naprawdę nazywa się James Paul Czajkowski. Co ciekawe,
początkowo robił karierę w zupełnie innej branży, a konkretnie w weterynarii.
Odebrał zresztą gruntowne wykształcenie w tej dziedzinie, przypieczętowując
edukację zdobyciem doktoratu. I chociaż własną praktykę otworzył zaraz po
studiach, hobbystyczne chwytanie za pióro stawało się dla niego coraz
ważniejsze. W końcu nadszedł więc moment, gdy zdecydował się na pełnoetatowe
pisarstwo, publikując swoje utwory jako James Rollins lub James Clemens.
„Burza
piaskowa” stanowi otwarcie cyklu „SIGMA Force”, w którym do akcji wkracza
fikcyjny oddział amerykańskiej agencji rządowej DARPA, zajmującej się działem
badawczo-rozwojowym w Ministerstwie Obrony. Zatrudnieni w ramach tej struktury
ludzie nie tylko posiadają specjalistyczną wiedzę naukową, ale też świetnie
radzą sobie w walce. Zadania członków SIGMA Force obejmują uzyskiwanie dostępu
do ważnych informacji, rozmaitych technologii itp., a także zabezpieczanie ich
przed niepożądanymi rękoma. Wszystkie te działania mają zaś na celu zapewnić
USA zarówno bezpieczeństwo, jak i technologiczną przewagę nad innymi krajami.
Dlaczego
wspomniany we wstępie Ubar znalazł się w kręgu zainteresowań DARPY? Zanim do
tego dojdziemy, cofnijmy się najpierw do źródeł problemu, bo nie miasto samo w
sobie przyciągnęło uwagę amerykańskiego rządu, lecz wybuch, jaki nastąpił w
londyńskim British Museum. W wyniku eksplozji zostaje zniszczona galeria
poświęcona arabskim antykom, a inspekcja miejsca zdarzenia rodzi kolejne
pytania, podobnie jak nagrania z kamer ochroniarskich. Incydent ten odbija się
ogólnoświatowym echem, natomiast DARPA wysyła do Londynu działających pod
przykrywką agentów, w tym Paintera Crowe (swego czasu żołnierz służący w Iraku,
obecnie as w szeregach SIGMA Force). Sprawa jest o tyle ważna, że badania
wykrywają w muzeum ślady promieniowania i antymaterii, prawdopodobnie skrytej w
jednym z precjozów. Jako że ów eksponat strzegł ponoć wejścia do miasta Ubar,
zostaje zorganizowana wyprawa pod przewodnictwem sponsorki feralnej galerii – Kary
Kensington. W podróż wyruszają też agenci z USA, którym udaje wkręcić się do
grupy ekspedycyjnej, zmierzającej ku pustynnym terenom Omanu.
Jak
widać, fabuła nie zanosi się na pozbawionego akcji usypiacza. I faktycznie nie
będziemy narzekać na nudę. Autor wita czytelników trzymającym w napięciu
wprowadzeniem, które rozgrywa się w muzeum. Chociaż wiadomo, że lada moment
stanie się coś złego, Rollins z powodzeniem podtrzymuje zainteresowanie
odbiorców i buduje klimatyczne podłoże dla punktu kulminacyjnego (burza, noc,
skąpane w ciemności korytarze itd.). Potem akcja nie zwalnia tempa, nawet
wtedy, kiedy dane fragmenty służą głównie przedstawieniu najważniejszych
bohaterów. Wyprawa tropem Ubar nie ogranicza się jedynie do rozgryzania wskazówek
zostawionych w grobowcach, lecz obfituje również w liczne pościgi oraz wymiany
ognia. Co istotne, amerykański literat ma wprawną rękę do opisywania dynamicznych
wydarzeń. Akcja prowadzona jest tu w filmowy sposób i łatwo wyobrazić sobie
poszczególne sceny.
Rollinsowi
nieźle wychodzi też kreślenie sylwetek bohaterów – wprawdzie nie wybijają się
pod względem oryginalności, lecz nie można ich nazwać bezpłciowymi osobnikami. Oto
mamy inteligentną kustoszkę Safię al-Maaz, która z powodu traumy porzuciła
pracę w terenie na rzecz opieki nad muzealną galerią. Kobieta nie chce jechać do
Omanu ani nigdzie indziej, ale w końcu ulega namowom swojej przyjaciółki Kary. Z
kolei charakterna panna Kensington widzi w ekspedycji szansę na wyjaśnienie
tajemniczej śmierci własnego ojca. Do najbardziej zapadających w pamięć postaci
trzeba także zaliczyć archeologa Omahę Dunna, słusznie określanego przez Karę
mianem „Indiany Jonesa”. To typ awanturnika, który bez problemów znalazłby
wspólny język z bohaterem filmów Spielberga lub Nathanem Drake’iem z serii gier
Uncharted. No i wreszcie Painter Crowe – człowiek wyszkolony do działania w
najtrudniejszych sytuacjach. Nie jest przy tym zimnym komandosem, a uczciwość
oraz pewna wrażliwość pomagają mężczyźnie zaskarbić przychylność czytelników,
zwłaszcza że bezpieczeństwu podróżników zagraża m.in. bliska mu niegdyś osoba.
Historie
pełne niebezpiecznych przygód od zawsze cieszyły się moją sympatią, więc „Burzy
piaskowej” już na starcie przyznałam plusa za atrakcyjną tematykę. Teraz, kiedy
przeczytałam całą książkę, jestem zadowolona, że nie muszę żałować pozytywnego
nastawienia. Miałam nadzieję na czystą rozrywkę i dokładnie to otrzymałam od powieści
Jamesa Rollinsa. Autor zdołał w interesujący sposób połączyć świat nowoczesnych
technologii ze starożytnymi tajemnicami oraz szczyptą niesamowitości. Uprzedzam
jednak, by nie traktować wymyślonych przez pisarza teorii jako wierne
odzwierciedlenie rzeczywistości tudzież naukową wykładnię.
Ocena:
7,5/10
Tytuł
polski: Burza piaskowa
Tytuł
oryginalny: Sandstorm
Autor:
James Rollins
Wydawnictwo:
Albatros A. Kuryłowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.