Chociaż „Kruk.
Zagadka zbrodni” opowiada o losach Edgara Alana Poe, nie mamy tutaj do
czynienia z pieczołowitą biografią słynnego autora. W zamian twórcy obrazu
popuścili wodze wyobraźni, mieszając fikcję z elementami życia i odniesieniami
do twórczości amerykańskiego literata. Obrana przez nich droga posłużyła natomiast
do swobodnej próby wypełnienia mniej znanych kart z historii Poego. Co
najważniejsze, wciągającej i klimatycznej.
Głównego
bohatera poznajemy w momencie, gdy przeżywa kryzys twórczy i nie jest w stanie
napisać nic na miarę swoich najlepszych dzieł. Według jego własnych przypuszczeń,
po prostu wyczerpał limit dobrych pomysłów, lecz redaktor gazety, z którą
współpracuje Poe, uważa, że szwankująca wena wynika z nadmiaru wysokoprocentowych
napojów. Cóż, przyznam, iż parę razy słyszałam tudzież czytałam o zgoła
odmiennej teorii. Niemniej jednak protagonista obrazu Jamesa McTeigue’a (m.in.
„V jak vendetta”, „Ninja zabójca”) najwyraźniej nie należy do grona artystów, którzy
najwięcej natchnienia zawdzięczają częstemu zaglądaniu do kieliszka. Edgar w
pewnym sensie sięga zaś po alkohol, aby utopić w nim smutki. W sumie nie ma się
czemu dziwić, gdyż mężczyzna jest kompletnie spłukany i nie czuje się
wystarczająco doceniany.
Mimo
wszystko Poe nie zarzucił całkowicie kontaktów ze słowem pisanym – przygotowuje
recenzje, walczy o ich publikację na łamach prasy, a ponadto uczestniczy w
spotkaniach poetyckich dla bogatych dam. Skoro już o kobietach mowa, autor
kocha z wzajemnością ładną, młodą i zaokrągloną w strategicznym miejscu Emily.
Niestety, związek nie jest usłany różami z powodu ojca dziewczyny – kapitana Charlesa
Hamiltona, lokalnej szychy. Rodziciel Emily nie trawi Edgara i nie życzy sobie,
by plątał się w pobliżu ukochanej córki. Zdaniem Hamiltona jego latorośl
zasługuje na kogoś bardziej wartościowego od nie śmierdzącego groszem pijaka.
Jako
że „Kruk. Zagadka zbrodni” reprezentuje gatunek thrillerów, twórcy raczą nas
też wydarzeniami, które podniosą adrenalinę w większym stopniu niż problemy
sercowe czy alkoholowe. Podczas gdy nasz heros zajmuje się obcałowywaniem ładnej
panny i szeregiem innych spraw, policja prowadzi bardzo poważne śledztwo. Ktoś
brutalnie zamordował dwie osoby, a potem umknął w pomysłowy sposób. Na tym
oczywiście nie poprzestaje, dopuszczając się kolejnych zabójstw. Dochodzeniem
kieruje detektyw Emmett Fields, człowiek inteligentny i posiadający duże
zdolności dedukcyjne. To właśnie on wpada na trop, który łączy zbrodnie z
Edgarem. Mianowicie zabójca odrobił pracę domową ze znajomości twórczości
Poego, wykorzystując ją jako źródło inspiracji przy popełnianiu przestępstw.
Z
jednej strony, pisarzowi wreszcie trafił się fan z prawdziwego zdarzenia. Z
drugiej, raczej nie takiego uznania oczekiwał autor, zwłaszcza że sam wylądował
przez to w kręgu podejrzeń. Szybko jednak policja włącza literata do pomocy
przy dochodzeniu, a jego wsparcie okazuje się bardzo cenne, ponieważ sprawca
zostawia wskazówki odwołujące się do różnych utworów Edgara. Na dokładkę, morderca
zmusza głównego bohatera do osobistego zaangażowania się w śledztwo i poniekąd
działania pod jego dyktando. Widzowie z kolei otrzymują interesującą historię,
która trzyma w napięciu aż do samego zakończenia. Oprócz tego, scenarzyści w
osobach Bena Livingstona i Hannah Shakespeare postarali się o sprawnie
nakreślone sylwetki poszczególnych postaci.
Jednocześnie
nie należy zapominać, że dobrze zarysowani bohaterowie na papierze czy
maszynopisie to dopiero połowa sukcesu. Wszak niebagatelne znaczenie mają aktorzy
portretujący dramatis personae. Zawsze łatwiej przejmiemy się losami postaci,
których odtwórcy wypadają wiarygodnie, demonstrując solidny warsztat zamiast
maniery drewnianej kłody. Na szczęście, produkcja nie rozczarowuje w tej
materii. Na pierwszym planie brylują John Cusack oraz Luke Evans, formując
zgrany i zarazem skontrastowany duet dochodzeniowy. Cusack z powodzeniem wciela
się w Edgara Allana Poe, który nierzadko bywa porywczy i arogancki, a także ma
w sobie coś fascynującego. Detektyw Fields, grany przez równie dobrego w
aktorskim fachu Evansa, wykazuje się dla odmiany większym opanowaniem,
pozostając przy tym człowiekiem z krwi i kości. Rozczarowań nie przynosi też reszta
obsady, na czele z wyśmienitym Brendanem Gleesonem w roli szorstkiego kapitana Hamiltona oraz atrakcyjną
i utalentowaną Alice Eve, czyli ekranową Emily.
Co
istotne, obraz broni się również w kategorii kina kostiumowego. Twórcy zdołali
znakomicie oddać klimat XIX-wiecznego Baltimore, dużego, posępnego i nieco
zatęchłego miasta. Mroczna scenografia pomaga ponadto wczuć się w dobrze
poprowadzoną intrygę, w której dochodzi do serii krwawych zbrodni, a szybko
upływający czas nieubłagalnie przybliża bohaterów i widzów do ostatecznego
rozwiązania. Wykorzystano także potencjał, jaki tkwi w zjawiskach
atmosferycznych oraz przyrodzie. Ulice bądź lasek we mgle wyglądają bardzo
nastrojowo, podobnie jak przelatujące czy siedzące na drzewie kruki.
„Kruk.
Zagadka zbrodni” to solidnie nakręcony thriller, w którym nie zabrakło
trzymającego w napięciu scenariusza, mrocznej atmosfery, świetnie
odzwierciedlonych realiów epoki ani profesjonalnej gry aktorskiej. W związku z
powyższym, nie pozostaje mi nic innego jak tylko polecić ową produkcję
wielbicielom stylowej rozrywki z dreszczykiem. Film w reżyserii Jamesa
McTeigue’a zdecydowanie zasługuje na uwagę widzów, mimo że nie zyskał dużego
rozgłosu.
Ocena:
8/10
Tytuł
polski: Kruk. Zagadka zbrodni
Tytuł oryginalny: The Raven
Reżyseria: James McTeigue
Scenariusz: Ben Livingston, Hannah Shakespeare
Obsada: John Cusack, Luke Evans, Alice Eve, Brendan
Gleeson
Gatunek:
thriller kostiumowy
Produkcja:
USA
Rok
premiery: 2012
Czas
trwania: 106 minut
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.