niedziela, 2 sierpnia 2015

"Szklana pułapka 5" - recenzja

„Szklana pułapka 5” to druga wizyta Johna McClane’a w XXI wieku. Pierwsza odbyła się w 2007 roku i w eleganckim stylu wprowadziła kultowego bohatera w nowe millenium. Powierzenie stołka reżyserskiego Lenowi Wisemanowi okazało się strzałem w dziesiątkę, aczkolwiek nie wszyscy wierzyli w powodzenie projektu. „Szklana pułapka 4.0” przyniosła bardzo miłą niespodziankę, ponieważ zachowała ducha cyklu, jednocześnie nie pozostając zbytnio passé. Szkoda, że tyle samo dobrych słów nie można powiedzieć o piątej części w reżyserii Johna Moore’a.

Poprzednie odsłony rozgrywały się na terenie Stanów Zjednoczonych, natomiast tym razem McClane’owi przyjdzie wyściubić nosa poza rodzinną Amerykę. Nowojorski policjant uda się aż do Rosji, a stamtąd zrobi również mały wypad na Ukrainę. Bynajmniej nie wyjeżdża w celach czysto rozrywkowych, choć kilkukrotnie poinformuje o byciu na wakacjach. Nie jest to też podróż służbowa, mimo że nasz heros ma tam pewne zadanie do wykonania. Co takiego sprowadza go więc do ojczyzny Puszkina? Otóż John pragnie pojednać się z synem Jackiem, z którym od dawna nie utrzymywał kontaktu. Przy okazji spróbuje pomóc juniorowi, gdyż młodzieniec wylądował w moskiewskim więzieniu. Jak łatwo przewidzieć, wyprawa nie przebiegnie w spokojnej atmosferze. Pomijając napięte stosunki z Jackiem, gliniarz wpadnie w sam środek afery, która grozi poważnymi konsekwencjami dla całego świata.

Wprawdzie twórcy postanowili nieco odświeżyć formułę serii poprzez zmianę miejsca akcji, ale nie wykorzystali należycie potencjału, jaki tkwił w owym zabiegu. Na dobrą sprawę, jedynie początkowe partie obrazu kładą nacisk na zderzenie nowojorczyka z rosyjskimi realiami. Jeszcze przed wyjazdem, McClane otrzymuje bowiem od córki przewodnik po Moskwie z tzw. cyklu dla opornych. Z kolei zaraz po dotarciu do Rosji, stara się porozumieć z taksówkarzem, co daje komiczny efekt z uwagi na nieznajomość języka. Cała ta scena jest zresztą dosyć zabawna pomimo lekkiej niedorzeczności. W późniejszych partiach filmu, osoby odpowiedzialne za produkcję bagatelizują niestety ów aspekt. Główny bohater w zasadzie nic nie robi sobie z tego, że znalazł się w obcym kraju. Niby rzuci tekstem odnośnie bieżącej lokalizacji, a ponadto do fabuły wpleciono wątki polityczne. Niemniej jednak przedstawiona w „piątce” historia mogła być osadzona w każdym innym miejscu, nie wpływając przy tym na ogólny kształt scenariusza.

Skip Woods, któremu powierzono napisanie skryptu, nie przyłożył się zbytnio do swojej pracy. Fabularna warstwa „Szklanej pułapki 5” została skonstruowana po łebkach i na bazie ogranych schematów. Oklepane motywy można by bezboleśnie przełknąć, gdyby posłużyły do zbudowania solidnej historii jak w przypadku wcześniejszych odsłon sagi. Tymczasem Woods nie potraktował widzów z odpowiednim szacunkiem. Najwyraźniej doszedł do wniosku, że fanom kina akcji niewiele potrzeba do szczęścia. Wystarczy przeładować obraz strzelaninami, pościgami oraz wybuchami, aby ukontentować docelową grupę odbiorców. Owszem, tego typu fragmenty są niezmiernie istotnym elementem filmów sensacyjnych, lecz nie powinno się na nich nadmiernie polegać. Dobrze, że chociaż zrealizowano je z rozmachem.

Poza widowiskowymi scenami akcji, wyreżyserowany przez Moore’a obraz odznacza się pewnym czynnikiem, który nie pozwala zapomnieć o przynależności do kultowej serii. Jest nim niewątpliwie sam Bruce Willis, czyli filmowy John McClane. Co prawda wydaje się nieco zmęczony rolą, ale nie brakuje mu ekranowej charyzmy. Oprócz tego, jego postać nie straciła zdolności krasomówczych i w dalszym ciągu potrafi uraczyć widzów mniej bądź bardziej dowcipnymi powiedzonkami. A jak prezentują się pozostali bohaterowie? Jeśli chodzi o czarne charaktery, nie uświadczymy tutaj kreacji pokroju Alana Rickmana w roli Hansa Grubera z „jedynki” czy Timothy’ego Olyphanta, który w „czwórce” wcielił się w Thomasa Gabriela. Winę za taki stan rzeczy ponosi nie tyle obsada, co scenarzysta. W pamięć zapada za to Jai Courtney jako syn głównego protagonisty. Niestety, nie w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Patrząc na Jacka, człowiek myśli o dzieciach gwiazd, które z marnym skutkiem próbują pójść w ślady słynnych rodziców. W założeniach twórców, postać McClane’a Juniora powinna dotrzymywać tempa Johnowi. Drewniany Courtney wypada jednak bardzo słabo w porównaniu ze starzejącym się Willisem, przez co Jack stanowi zaledwie blady cień swojego ojca.

Z jednej strony, rosyjskie przygody McClane’a nie są złą produkcją, ponieważ nie nudzą, a także cieszą oczy sprawną realizacją. Z drugiej natomiast, nie dorównują wcześniejszym odsłonom. „Szklana pułapka 5” to zdecydowanie najsłabsza część serii o perypetiach amerykańskiego policjanta, który ma skłonność do pojawiania się w niewłaściwym miejscu i o nieodpowiedniej porze. Najzagorzalsi fani poczują się więc rozczarowani piątym obrazem z udziałem ich ulubionego bohatera. Mówiąc najogólniej, otrzymaliśmy zwykły film sensacyjny z przebłyskami dawnej „Szklanej pułapki”.


Ocena: 6/10


Tytuł polski: Szklana pułapka 5
Tytuł oryginalny: A Good Day to Die Hard
Reżyseria: John Moore
Scenariusz: Skip Woods
Obsada: Bruce Willis, Jai Courtney, Sebastian Koch, Yuliya Snigir, Rasha Bukvic
Gatunek: sensacyjny, akcja
Produkcja: USA
Rok produkcji: 2013
Czas trwania: 94 minuty

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.