sobota, 13 lutego 2016

"Niedzielny obiad" - recenzja [MyFrenchFilmFestival 2016]

W ramach internetowego MyFrenchFilmFestival, o którym ogólnie pisałam w ubiegłym miesiącu, można oglądać zarówno filmy aktorskie, jak i animowane, aczkolwiek te drugie występują tutaj w znacznie mniejszej liczbie. Jedną z takich animacji jest „Niedzielny obiad” („Le repas dominical”), a za jej scenariusz oraz reżyserię odpowiada Céline Devaux, absolwentka paryskiej École nationale supérieure des art décoratifs (ENSAD). Nie myślcie jednak, iż owa twórczyni podarowała widzom słodką bajeczkę dla najmłodszych. Mamy bowiem do czynienia z rysunkową formą dla dojrzałych odbiorców i do takich widzów skierowana jest także treść tej krótkometrażowej produkcji.

Zgodnie z tytułem obrazu, akcja została osadzona podczas niedzielnego posiłku u pewnej francuskiej rodziny, do której należy główny bohater całej historii – młodzieniec o imieniu Jean. Domowe spotkanie odbywa się pod dachem jego rodziców, a wśród zaproszonych gości są dwie samotne ciotki oraz babcia protagonisty. Znudzony siedzeniem przy stole Jean obserwuje poszczególnych członków swej familii, lecz bynajmniej nie sprawia mu to przyjemności. Wręcz przeciwnie, chłopaka męczy nie tylko konieczność tkwienia przed talerzem, ale i słuchanie paplaniny bliskich. Z jednej strony, na samopoczucie bohatera częściowo wpływa kac, tak na marginesie skrywany przed matką i ojcem. Z drugiej, młodzian po prostu nie lubi tego typu zjazdów. Wiadomo – skoro rodzinka zbiera się w liczniejszym gronie przy stole, raczej nie siedzi cichutko, przeżuwając kolejne kęsy strawy tudzież płucząc gardło wysokoprocentowym kielichem. Trzeba jeszcze poplotkować, pogadać o pierdołach, trochę ponarzekać, a także poudzielać tzw. dobrych rad.

Chociaż Jean stanowi centralną postać filmu, do głosu dochodzą również inni uczestnicy obiadu. Warto przy tym podkreślić, że prezentacje reszty osób zostały przesiąknięte przez odczucia młodego mężczyzny. Co więcej, audiowizualna warstwa produkcji odzwierciedla stan ducha chłopaka i panujący w jego głowie chaos. Muzyka odznacza się psychodelicznym i jakby brudnym charakterem. Oszczędne animacje trudno nazwać urodziwymi, bo takimi przecież nie są. Niemniej to celowy zabieg, który nadaje temu tytułowi pewien rys oryginalności. Swoją drogą, wydaje mi się, że ładne obrazki rodem z klasycznych kreskówek mogłyby osłabić fabularną wymowę filmu. Niezbyt atrakcyjne, a ponadto nieco chaotyczne i zarazem przewrotnie konsekwentne w swym bałaganie scenki powodują, że widzowi udziela się zniechęcenie Jeana. Łatwo zrozumieć przytłoczenie nieboraka, zwłaszcza że musi przy okazji znosić wścibstwo oraz niewygodne pytania. A im dłużej trwa biesiada, tym bardziej ma wszystkiego dość, pragnąć znaleźć się gdzieś daleko stąd.

Gwoli ścisłości, nie stawiam „Niedzielnego obiadu” na piedestale kinematograficznych arcydzieł. Niektóre obrazki trąciły przerostem formy nad treścią i jednocześnie sprawiały wrażenie przysłowiowych wypełniaczy. Nie zamierzam też do tego filmu wracać w przyszłości, gdyż momentami bywał nazbyt ciężki w odbiorze, acz nie wymęczył mnie w takim stopniu jak dla przykładu aktorska miniatura „Życie jest do bani” (recenzja dostępna pod tym linkiem). W ogólnym rozrachunku doceniam jednak narracyjny zamysł Céline Devaux. Nie można zresztą zaprzeczyć, iż autorka zawarła w swojej produkcji parę celnych życiowych uwag. Niestety, zdarza się tak, że z rodziną czasami najlepiej na zdjęciu. Smutne to trochę, ale prawdziwe.


-----------------------------------------------
Tytuł polski: Niedzielny obiad
Tytuł oryginalny: Le repas dominical
Reżyseria: Céline Devaux
Scenariusz: Céline Devaux
Gatunek: krótkometrażowy, animowany, dramat
Produkcja: Francja
Rok premiery: 2015
Czas trwania: ok. 14 minut

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.