To miał być taki
wspaniały spektakl! Wiele osób z wypiekami na twarzy wyczekiwało występu
śpiewaczki i tancerki Beatrice Le Brun, która nie tylko podbiła serca swych
rodaków, lecz również zaczynała zdobywać sławę poza granicami Francji. Wprawdzie
artystki nie opuścił nagle talent, a show okazało się nad wyraz efektowne, lecz
problem w tym, iż spektakularność przeszła najśmielsze wyobrażenia publiczności.
Na scenie zaserwowano bowiem niespodziewany gwóźdź programu w postaci porwania
gwiazdy wieczoru. Ba, zaistniały obrót spraw zaskoczył zapewne nawet dyrekcję
teatru, gdzie odbyło się feralne widowisko.
Takie
oto wydarzenie stanowi punkt wyjściowy dla historii, jaką prześledzimy w
casualowej grze pt. Oblicza Iluzji: Ukryta Moc (Faces of Illusion: The Twin
Phantoms w angielskiej wersji językowej). Deweloperzy z Moonrise Interactive, przy
wsparciu wydawcy – firmy Artifex Mundi, zapraszają nas do XIX-wiecznego Paryża,
byśmy pokierowali poczynaniami pewnej młodej kobiety, acz nie chodzi o
uprowadzoną Beatrice. W zamian przywdziejemy ciuszki dziennikarki, która przygotować
ma rzetelny artykuł na temat wystąpienia panny Le Brun. Znajdując się na
widowni, nasza podopieczna otrzymuje poniekąd wyjątkowy dar od losu. Jako
naoczny świadek incydentu, dostaje przecież duże szanse na zrobienie iście
sensacyjnego reportażu, zwłaszcza że od razu zabiera się do dalszego drążenia
sprawy. Na dokładkę, zyskuje towarzystwo w osobie Artura – niedawno poznanego
chłopca, który nieco wcześniej obiecał załatwienie wywiadu z Beatrice. Reprezentantka
prasy nie musi przy tym obawiać się o szczerość jego intencji, gdyż sympatyczny
dzieciak jest bratem słynnej artystki.
Cóż to za
czary-mary?
Fabuła
produkcji potrafi zaintrygować i szybko rzuca odbiorców wprost w centrum
zamieszania. Trzeba jednocześnie nadmienić, że twórcy nie poprzestali na
intensywnym wprowadzeniu, utrzymując żwawe tempo przez praktycznie cały czas
zabawy. Dzięki takiej strukturze scenariusza chciałam wiedzieć, co dokładnie
się za tym wszystkim kryje i kto w końcu odpowiada za wywołany bajzel. W
pierwszej chwili wyjaśnienie powinno wydawać się oczywiste, bo ledwo zaczniemy
oglądać spektakl, a na scenę z impetem wkracza zamaskowany jegomość. I to
właśnie przebranie sprawia, że ludzie rozpoznają w nim cenionego iluzjonistę
Charlesa Delacroix. Ów mężczyzna oczarował niegdyś świat genialnymi sztuczkami,
których nie powstydziłby się David Copperfield czy Harry Houdini. Kilka lat
temu z niewiadomych przyczyn zawiesił jednak karierę, dosłownie usuwając się w
cień. Aż tu naraz wyskakuje niczym królik z kapelusza, co rodzi ciąg
przeróżnych pytań. Skoro to Charles, dlaczego zaatakował śpiewaczkę? Jakie
motywy stoją za takim posunięciem? A może ktoś się pod niego podszywa? Wszak co
za kłopot założyć identyczną maskę i pelerynę? Ale kto wobec tego mógłby
dorównać umiejętnościom pana Delacroix?
Pogoń
tropem porywacza pozwoli głównej bohaterce na bliższy kontakt z
iluzjonistycznymi trikami, a tym samym spojrzenie na nie pod ciut innym kątem
niż bierny obserwator. Co więcej, deweloperzy pokusili się o wplecenie dwóch
wartych odnotowania wątków. Jeden dotyczy ewentualnego udziału zjawisk
nadprzyrodzonych, a drugi porusza motyw pewnego romansu. Nie zdradzając nadmiernych
spoilerów, powiem, że obie kwestie odegrają kluczową rolę w wymyślonej przez
autorów intrydze, a ich obecność silnie wpłynęła na ukazany przebieg wypadków. Trochę
słabiej, na tle poszczególnych aspektów fabuły, wypadło za to zakończenie, które,
choć nie było złe, zapachniało lekko wybiegiem à la deus ex machina.
Solidne granie na
szlaku sztukmistrza
Na
przestrzeni około 2,5-3 godzin, które poświęcimy przejściu Oblicz Iluzji,
zajmiemy się typowymi dla gier HOPA zadaniami. Miłośnicy gatunku odnajdą zatem
w Ukrytej Mocy to, co lubią, czyli połączenie klasycznego point and clicka z
elementami hidden object. Jeśli chodzi o przygodówkowe partie, liczne i
zróżnicowane łamigłówki zostały wprawnie zintegrowane z warstwą narracyjną.
Tzw. inwentarzówki potwierdzają z kolei, że chwalebny trend dodatkowych
interakcji wewnątrz ekwipunku na dobre rozgościł się w tytułach z
producencko-wydawniczego portfolio Artifex Mundi. Oprócz tego, parokrotnie
przyjdzie nam skorzystać ze wsparcia małego Artura, a ów pomysł rozwiązano w
bardzo prosty i logiczny sposób. W takich momentach musimy zazwyczaj wręczyć
chłopcu niezbędną wówczas rzecz, by następnie móc wysłać go w dane miejsce.
Co
się tyczy wstawek z szukaniem ukrytych obiektów, nie ograniczono się wyłącznie
do jednego rodzaju takich plansz, aczkolwiek najczęstszy wariant to najpopularniejsza,
podstawowa kategoria, w ramach której wypatrujemy wszelakich gratów na
podstawie listy kilkunastu nazw. Okazjonalnie wyskakują jeszcze fragmentaryczne
sceny HO, polegające na wyłapywaniu części większego rekwizytu. Te wyświetlają
się dla odmiany w mniejszych okienkach zamiast wypełniać cały ekran. Ponadto
trafi się jedna plansza, gdzie kluczem do sukcesu jest zbieranie szpargałów i
posługiwanie się nimi w celu zdobycia kolejnych. Dla przykładu, korbka od
zabawki umożliwi zabranie klucza, który otworzy szufladę z fantem, gwarantującym
zgarnięcie innego przedmiotu. Natomiast w finale nasza spostrzegawczość
zostanie przetestowana poprzez sekwencję ze znajdowaniem konkretnych symboli,
co jest miłą odskocznią od standardowych scen hidden object.
Magiczne zakątki
Paryża
Audiowizualna
oprawa produkcji umie zarówno zrobić dobre pierwsze wrażenie, jak i podtrzymać tę
przychylną opinię aż do samego końca. Nastrojowej muzyce wtóruje równie
klimatyczna grafika, a estetyczne walory gry wyeksponowano już w menu głównym.
Co prawda atrakcyjne ekrany początkowe to dość powszechne zjawisko, lecz w
Obliczach Iluzji moją uwagę szczególnie zwróciły akcenty uwypuklające miejsce
akcji. Mianowicie w oddali widać katedrę Notre-Dame wraz z Wieżą Eiffla, a
przed teatrem oraz w oknach budynku dostrzeżemy ludzkie sylwetki, co dowodzi,
iż zbliża się pora oczekiwanego spektaklu. Atmosferę wielkiego wieczoru czuć
też na wstępnym etapie rozgrywki, kiedy podjeżdżamy powozem pod gmach placówki.
Usłyszymy tam sugestywny gwar, no i rzecz jasna nie zabraknie stojących na
ulicy obywateli, przy czym niektórzy wykonują delikatne gesty. A skoro o
animacjach mowa, iluzjonistyczna afera generalnie jest jedną z lepiej
zrealizowanych pod tym względem HOPEK.
Jeżeli
zaś chodzi o zwiedzane w trakcie wędrówki scenerie, ręcznie malowane lokacje
tradycyjnie nie zawodzą, oferując pieczołowite wykonanie, bogactwo detali oraz żywą
kolorystykę. Gdybym została poproszona o wskazanie maksymalnie trzech najładniejszych
plansz, miałabym autentyczną zagwozdkę, które ustawić na takim podium. Wszystkie
mi się podobały! Czy to wyżej wspomniana ulica przed teatrem, wnętrza
kulturalnego przybytku, paryskie podziemia, czy pewien dworek, który roztacza
wokół siebie enigmatyczno-romantyczną aurę. Innymi słowy, jest na co popatrzeć!
Odnosząc
się do mojego ostatniego spostrzeżenia w związku z grafiką, jak najbardziej
mamy tu także w co grać. Mimo że ekipa z Moonrise Interactive nie wyważa bram
innowacji, sfera bezpiecznych i znanych rozwiązań bynajmniej nie powinna odebrać
przyjemności z zabawy. Deweloperzy dobrze rozumieją reguły gatunku HOPA, proponując
odbiorcom przemyślane zagadki. A jeśli doliczymy do tego nieźle opowiedzianą
historię oraz urokliwe opakowanie, wychodzi na to, iż Oblicza Iluzji zasługują
na zainteresowanie ze strony zwolenników casualowej rozrywki.
---------------------------------------------------
Za udostępnienie
egzemplarza do recenzji dziękuję wydawcy – Artifex Mundi.
Właśnie się ostatnio zastanawiałam nad tym tytułem. Widzę,że polecasz to pewnie zdam się na Ciebie i sięgnę :)
OdpowiedzUsuńMnie się podobało. :)
Usuń